| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Czwarty sezon Lukas Podolski biega po boiskach PKO BP Ekstraklasy i czwarty sezon poluje na nogi rywali. A sędziowie patrzą na to z życzliwością i pobłażliwością. Jakby zdobycie tytułu mistrza świata dawało dożywotni immunitet.
Trudno dziwić się się, że kibice Górnika Zabrze go kochają. Lukas Podolski wygląda na faceta, który za ten klub dałby się pociąć, a opinie wszystkich innych ma w głębokim poważaniu.
Zanim zaczął strzelać dla Górnika bramki, wyróżniał się agresywną grą. Jesienią 2021 roku z trudem trzymał nerwy na wodzy. Na samym początku meczu z Wisłą Płock bardzo ostro zaatakował Piotra Tomasika. Anglicy mówią o takim zagraniu "flying tackle". Wślizg z powietrza. Po dwóch minutach meczu powinien wylecieć z boiska! Tak się jednak nie stało. Sędzia Tomasz Musiał dał mu tylko żółtą kartkę.
Dwa tygodnie później kolejny bandycki atak. Górnik grał tego dnia z Wisłą Kraków i znów zaatakował rywala wyprostowaną nogą. Tym razem padło na Serafina Szotę. Całe szczęście, że nie trafił czysto. W takim wypadku doszłoby zapewne do bardzo groźnej kontuzji. Za to zagranie nie dostał od sędziego Bartosza Frankowskiego nawet żółtej kartki.
Potem Niemiec jakby się uspokoił, ale w miniony weekend jego temperament znów dał znać o sobie. A przy okazji absolutny brak szacunku dla rywala, kibiców i rozgrywek jako takich. Niemiec traktuje ligę jako miejsce, gdzie może zrobić wszystko. Zaatakować przeciwnika w brutalny sposób. Wykonać prowokujące gesty. Uderzyć rywala bez piłki. I wszystko ujdzie mu na sucho. Tak było przy okazji meczu z Piastem Gliwice.
A sędzia znów nie zrobił nic. Podolski dostał żółtą kartkę dopiero w doliczonym czasie gry za wspomniane odepchnięcie Jakuba Czerwińskiego. Sędzia Paweł Raczkowski dołączył do grona sędziów, którzy przymykają oko na bandyckie zachowania Podolskiego. Nie reagował też VAR, a przed monitorami siedział Szymon Marciniak.
Polscy sędziowie boją się Lukasa Podolskiego. Chcieliśmy w poniedziałek zapytać szefa polskich sędziów, Tomasza Mikulskiego czy rozłożył nad Niemcem parasol ochronny, ale ten zgodził się na rozmowę dopiero po zakończeniu rundy jesiennej.
Nasi sędziowie klękają przed Podolskim, a niemieccy… robią swoje. W styczniu zeszłego roku Podolski zwyzywał sędziego podczas turnieju charytatywnego. Za chwilę był już na trybunach, bo sędzia wyciągnął z kieszonki czerwoną kartkę.
W skali PKO BP Ekstraklasy Lukas Podolski jest zawodnikiem wyjątkowym. To twarz znana na całym świecie. W niemieckiej telewizji, przy okazji Euro 2024, występował w co drugiej reklamie. Jest światowcem i dobrze czuje się w tej roli. Pozuje na kogoś, kto może wszystko, a na pewno więcej niż przeciętny zjadacz chleba.
A potem zakłada piłkarskie buty i przemienia się w brutala, któremu lepiej w drogę nie wchodzić. I pozostaje cieszyć się, że wciąż, jakimś cudem, nikomu jeszcze nóg nie połamał. Nie ma w lidze drugiego piłkarza, który tak regularnie w tak ostentacyjny sposób polowałby na nogi rywali i który wciąż nie wyleciałby z boiska.
Jego transfer do Górnika miał rozreklamować w świecie nie tylko zabrzański klub, ale całą ligę. Czy tak się dzieje? Czy "Efekt Poldiego" jest tak mocny? Chyba nie, skoro choćby taki Matty Cash, pytany o Ekstraklasę, robi wielkie oczy, jakby miał właśnie dyskutować o całkach potrójnych.
Może więc nie warto ciągle chronić Podolskiego. Lepszą lekcją będzie wreszcie surowa kara i jasny sygnał dla młodych ludzi – w świetle przepisów każdy jest równy. Na taką lekcję nigdy nie jest za późno.
Ekstraraport to cykl nieco humorystycznych (i zarazem szalenie poważnych) tekstów publikowanych po niemal każdej kolejce PKO Ekstraklasy.