We wrześniu w organizmie Igi Świątek wykryto trimetazydynę. Za dostanie się zabronionej substancji do organizmu Polki odpowiadał zanieczyszczony przyjmowany przez nią lek z melatoniną. Niedozwolona dla sportowców substancja znalazła się w organizmie naszej zawodniczki przypadkowo i nieintencjonalnie, a zanieczyszczenie powstało na etapie produkcji fabrycznej leku. W czwartek ITIA ogłosiła, że uznaje wyjaśnienia Igi Świątek i jej teamu za wystarczające. Polka zaakceptowała nałożoną na nią karę miesiąca zawieszenia, czyli jej najniższy możliwy wymiar. O sprawie zdecydował się wypowiedzieć w "Sportowym Wieczorze" Dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej, Michał Rynkowski. – Analizy laboratoryjne bezsprzecznie wykazały, że śladowe ilości trimetazydyny były obecne w preparacie, który stosowała Iga Świątek – powiedział.