Na gali Olavoga Boxing Night w Dziadowej Kłodzie Robert Parzęczewski (33-2, 20 KO) pokonał reprezentującego Hiszpanię Carlosa Alberto Lamelę (8-5, 5 KO), choć zwycięstwo wcale nie przyszło łatwo. Wydawało się, że "Arab" będzie w stanie odnieść czwartą wygraną przed czasem, ale w pewnym momencie obraz walki diametralnie się odmienił i ostatecznie zwycięzcę wskazali sędziowie.
Walkę wieczoru gali w Dziadowej Kłodzie lepiej rozpoczął Lamela, który wyprowadził zaskakująco szybki prawy, po którym momentalnie pod lewym okiem Parzęczewskiego pojawiło się zaczerwienienie. "Arab" nie pozostał mu dłużny, wystrzelił jeszcze szybszym prawym i po raz pierwszy zachwiał Kubańczykiem reprezentującym Hiszpanię. Jedynym pomysłem Lameli na początku walki było machanie ciosami sierpowymi. Były one niebezpieczne, ale Parzęczewski większości z nich uniknął.
W trzeciej rundzie "Arab" wystrzelił mocnym prawym, po którym rywal poleciał na deski. Lamela podniósł się, ale tylko po to, by przyjmować kolejne uderzenia. Dostał mocny hak na wątrobę, później bombę z prawej ręki za ucho i dosłownie tańczył w ringu. W czwartym starciu jego głowa po kolejnych ciosach co chwilę odskakiwała, nie dał się jednak powalić na matę po raz drugi.
Gdy wydawało się, że czwarta wygrana przed czasem jest na wyciągnięcie ręki, boks Parzęczewskiego zmienił się o 180 stopni. Od szóstej rundy zaczął popełniać proste błędy, cofał się w linii prostej, opuszczał ręce i kilka razy dał się zaskoczyć nacierającemu Lameli. "Arab" boksował na wstecznym biegu, a Kubańczyk momentami dosłownie biegał za nim w ringu. Co prawda, zawodnik Tymex Boxing Promotions trafiał pojedynczymi ciosami w kontrze, czasem nawet zadał kombinację, ale było to zaskakujące, że nagle zaczął boksować zupełnie inaczej. Wyglądało tak, jakby doznał kontuzji, ale na gorąco po walce o niczym takim nie poinformował.
Lamela rzucał niebezpiecznymi cepami, a kilka z nich doszło do szczęki Polaka. Opuchlizna pod lewym okiem robiła się coraz większa, dlatego nie mógł dziwić boks zza podwójnej gardy. W 9. rundzie lepsze wrażenie sprawiał Lamela, ale już w następnym starciu "Arab" znowu zaczął korzystać z prawej ręki i stopował ofensywne zapędy przeciwnika.
Sędziowie orzekli jednogłośne zwycięstwo Parzęczewskiego, choć ich ocena pojedynku była odmienna. Marcin Godoń punktował 96:93, Tomasz Sydor 95:94, natomiast dla Krzysztofa Bubaka był to bardzo jednostronny pojedynek na korzyść Polaka (98:91).
– Dzisiaj Andrzejki i mam nadzieję, że wam tego wieczora nie spieprzyłem. Co do punktacji, nie mnie to oceniać, bo jestem tylko zawodnikiem. Ile osób, tyle opinii. Czuję się wygranym, ale wiem też, że jest bardzo dużo materiału do analizy. Nie mówiłem o tym trenerowi, tylko jedna osoba z mojego sztabu to wiedziała: dostałem wczoraj fajną propozycję na walkę w lutym, ale nie skorzystam, bo za mną długie przygotowania i postanowiłem, że cały grudzień odpoczywam – podsumował na gorąco Parzęczewski w rozmowie z Maciejem Barszczakiem.
Na gali w Dziadowej Kłodzie kolejne efektowną wygraną przed czasem zaliczył Tomasz Nowicki (13-3-2, 5 KO). Popularny "Joker" wygrał przez nokaut w 6. rundzie z Czechem Janem Polakiem (6-1, 6 KO) i zafundował mu pierwszą porażkę w zawodowej karierze. Zwycięstwa odnieśli ponadto Michał Leśniaj (niejednogłośnie na punkty z Jose Edgaro Perdomo) oraz Klemens Szczepaniak (techniczny nokaut w 2. rundzie z Janem Kneippem).
Olavoga Boxing Night. Wyniki gali w Dziadowej Kłodzie:
Robert Parzęczewski – Carlos Alberto Lamela – jednogłośnie na punkty
Michał Leśniak – Jose Egaro Perdomo – niejednogłośnie na punkty
Tomasz Nowicki – Jan Polak – nokaut w 6. rundzie
Wołodymyr Juszyn – Marcin Mergalski – jednogłośnie na punkty
Klemens Szczepaniak – Jan Kneipp – techniczny nokaut w 2. rundzie
Patryk Rydz – Mykola Chuprun – remis