Bartłomiej Wdowik ma za sobą najbardziej szalone miesiące w karierze. Po nieudanym epizodzie w Bradze bardzo szybko znalazł nowy klub i tam od początku gra regularnie. – Zawodnicy chcą grać w reprezentacji Polski, bo jest to dla nas spełnienie marzeń i myślę, że trenerzy mają tak samo. Myślę, że to marzenie i cel trenera Adriana Siemieńca. Z całego serca życzę, żeby tak się kiedyś stało. – powiedział w rozmowie dla TVPSPORT.PL piłkarz Hanoweru 96.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: Bartek, 2. Bundesliga jest idealnym miejscem dla polskich lewych obrońców? Na tym poziomie dobrze radzi sobie Michał Karbownik, świetne recenzje zbierał Tymoteusz Puchacz.
Bartłomiej Wdowik, piłkarz Hanoweru 96, jednokrotny reprezentant Polski: – Nie wiem, czy idealna, ale w tej lidze jest wielu Polaków i to już o czymś świadczy. Są jeszcze Łukasz Poręba, Dawid Kownacki, Marcin Kamiński, Karol Niemczycki, Damian Michalski. Nie chcę nikogo pomylić, ale jest nas wielu. Na pewno można się w niej rozwinąć. Zauważyłem, że w meczach jest wiele faz przejściowych, gra się „box to box”. Widzę dużą intensywność i szybsze tempo niż w Polsce. Do tego zawodnicy mają wiele jakości, rywalizuje się z wielkimi markami. Różnice w czołówce są niewielkie. Pierwsze i dwunaste miejsce w tabeli dzieli raptem kilka punktów. Każdy z każdym może wyglądać. My jako Hanower na pewno chcemy awansować. Wspomnę jeszcze o fizyczności i otoczce kibicowskiej. Atmosfera jest bardzo fajna. Graliśmy z Schalke u siebie, był pełny stadion. W Kolonii było 50 tysięcy kibiców, w Magdeburgu prawie 30. Kolonia, Schalke, HSV, Hertha, Fortuna i tutaj mógłbym jeszcze wymieniać. Kilka ekip spokojnie mogłoby grać w pierwszej Bundeslidze. Ten sezon jest chyba jednym z najmocniejszych w historii.
– W klubie odnalazłeś się dość szybko. Zagrałeś we wszystkich meczach, w dziewięciu od pierwszej do ostatniej minuty. Chyba o taki początek chodziło?
– Dokładnie tak. Przyszedłem i praktycznie prosto z samolotu zagrałem w pierwszym meczu. Tego się nie spodziewałem, ale jestem za to bardzo wdzięczny. Czuję zaufanie trenera i bardzo mu dziękuję za te pierwsze miesiące. Muszę potwierdzać dobrą dyspozycję i odwdzięczać mu się dobrą grą.
– Po czasie spędzonym w Jagiellonii coś w Hanowerze cię zaskoczyło? Pytam o intensywność treningów, elementy taktyczne, samą organizację w klubie?
– Organizacja treningów w Jagiellonii z trenerem Adrianem Siemieńcem stała na bardzo wysokim poziomie. Tutaj jest jeszcze intensywniej. Kluczowe jest to, w jaki dzień mamy mecz. Wtorki i środy mamy bardzo mocne, w pozostałe dni jest różnie.
– Jak jest z samym życiem w mieście, językiem niemieckim i sprawami pozaboiskowymi?
– Znam podstawowe zwroty po niemiecku, ponieważ uczyłem się tego języka w szkole, ale komunikujemy się tutaj po angielsku. Wszyscy w klubie mówią bardzo dobrze po angielsku i nie ma z tym problemu. Trener prowadzi odprawy po niemiecku i pod względem językowym wszystko jest ok.
– Wspomniałeś, że zadebiutowałeś w klubie w dniu swojej prezentacji. Szalony czas masz już za sobą?
– Tak. Wtedy było trochę zawirowań. Wszystko działo się bardzo szybko. Miałem jeszcze problem z samolotem. Wystartowałem, okazało się, że muszę mieć przesiadkę w Paryżu, dotarłem dopiero kolejnego dnia. Nie wystąpiłem w żadnym treningu, a od razu zagrałem w ligowym meczu. Szalony czas już chyba za mną. Takie jest jednak życie piłkarza. Pierwszy raz miałem takie okienko transferowe i na pewno wyciągnę z tego sporo dla siebie.
– Koniec końców jesteś zadowolony z tego, jak potoczyły się sprawy w letnim okienku?
– Tak, jak najbardziej. Miałem powiedziane z góry, że nie będę mógł rywalizować o grę w Bradze i zostanę odesłany na trybuny. Nie wiem, czemu tak się stało. Taka decyzja zapadła, Braga ściągnęła jeszcze Yuriego Ribeiro. Gdybym mógł, to chciałbym tam podjąć rękawicę. Dowiedziałem się, że nie będę mieć takiej możliwości. Mam iść na wypożyczenie i nie było tematu. W tym momencie jestem w Hanowerze i bardzo się cieszę z transferu tutaj.
– Kiedy dyrektor Łukasz Masłowski odezwał się i pojawił się temat powrotu do Jagiellonii?
– Wszystko działo się pod koniec okienka. Pojawił się temat Jagiellonii i zastanawiałem się nad powrotem do Polski, a Hanowerem. Byłem zainteresowany taką opcją, ale po ustaleniach z moim otoczeniem i agentem doszliśmy do wniosku, że przeprowadzka do Niemiec będzie lepsza.
– Co zaważyło na tym, że postawiłeś na Hanower, a nie powrót do Białegostoku?
– Chciałem spróbować swoich sił poza Ekstraklasą. Nie po to wyjeżdżałem z Polski, aby wracać za dwa miesiące. W naszej lidze pokazałem swoje umiejętności i to, na co mnie stać. Mam wiele lat gry przed sobą i chcę udowodnić własną wartość w mocniejszej lidze. 2. Bundesliga była fajnym wyzwaniem. Dodatkowo grając w zagranicznej lidze, jest nieco łatwiej o powołanie do kadry. Nie ukrywam, że powrót do reprezentacji jest jednym z moich głównych celów.
– Do kadry przejdziemy trochę później. Miałeś jakikolwiek kontakt z trenerem Carlosem Carvalhalem po odejściu z Bragi?
– Rozmawialiśmy jeszcze na miejscu. Trener przyszedł i chyba od początku chciał mieć kogoś "swojego" na tej pozycji. Nie wiem do końca, jak to wyglądało. Spotkaliśmy się w Bradze i powiedział, że nic do mnie nie ma, zna moje umiejętności, ale potrzebuje kogoś ze znajomością ligi i języka na już. Cieszę się, że trener był w stanie powiedzieć mi to wprost. Szanuję takie zachowanie. Takie jest życie. Tak trener wybrał, a ja nie miałem nic do gadania.
– Teraz, jak jesteś w Niemczech, rozmawiałeś z trenerem o swojej grze i sytuacji tutaj?
– Nie, nie było takiej rozmowy.
– Mogłeś w ogóle zaprezentować się przed nowym trenerem, uczestniczyłeś w jakichkolwiek treningach, czy "na dzień dobry" postawił na tobie krzyżyk?
– Trenowałem, ale były to chyba dwa treningi. Mieliśmy zaraz mecz i też doszło do ciekawej sytuacji. Za poprzedniego trenera normalnie znajdowałem się w kadrze meczowej. Przyszedł nowy, na tych dwóch treningach mieliśmy tak naprawdę rozruchy i nawet nie było jak się pokazać. Kadra przynajmniej w teorii powinna być taka sama, a ja specjalnie nie pojechałem na mecz. Moje miejsce zajęli piłkarze z drugiej drużyny, którzy nawet z nami nie trenowali. Wtedy otrzymałem jasny sygnał. Nie było tak, że byłem gorszy, odstawałem, czy coś podobnego. Niektórzy mówili, że "Wdowik poszedł i się odbił". Tak nie było.
– Jak po czasie podchodzisz do tej sytuacji? W świecie futbolu takie rzeczy nie zdarzają się zbyt często.
– Nigdy nie byłem w takiej sytuacji i będę musiał coś z niej wyciągnąć dla siebie. Zrozumiałem, że w piłce nie zawsze możesz mieć na wszystko wpływ. Nawet ciężko teraz mi coś więcej o tym powiedzieć.
– Byłeś w stanie mentalnie odciąć się od wszystkiego w tej całej sytuacji? W sieci pojawiało się wiele komentarzy, że nie dałeś rady w Portugalii.
– Nie miałem z tym problemu. Media zawsze piszą, raz pozytywnie, innym razem negatywnie. Jak zdobywaliśmy mistrzostwo, regularnie zdobywałem bramki, to czytałem same pozytywne komentarze. Te złe też czasami muszą się pojawić. Mentalnie nie przejąłem się tym. Znam swoją wartość i na to zwracam uwagę. Najważniejsze są dla mnie słowa trenera. Hejt jest nierozłącznym elementem życia piłkarza i trzeba sobie umieć z nim radzić.
– Ciężko było pogodzić się z tym, że po zdobyciu mistrzostwa Polski trafiasz do klubu, który przecież cię chciał i nagle zostajesz "odpalony"?
– Może nie ciężko, ale wielokrotnie myślałem sobie, dlaczego nawet nie dostałem szansy. Na szczęście potem wszystko szybko się potoczyło i nie miałem czasu na rozmyślania. Zaraz trafiłem do Niemiec i rozpocząłem wszystko od nowa.
– O miejsce w składzie miałeś rywalizować m.in. z dobrze znanym Yurim Ribeiro. Jakie mieliście relacje, jak wyglądaliście razem na treningach?
– Yuri przyszedł i mieliśmy razem tylko kilka treningów. Pogadaliśmy trochę o Legii i Jagiellonii, na więcej nie było nawet czasu. Potem wyjechałem do Niemiec.
– Czego wymaga teraz od ciebie trener Stefan Leitl? Boiskowe zadania mocno różnią się od tego, co wykonywałeś w Jagiellonii?
– Na pewno się trochę różnią, bo tutaj gram bardziej szeroko, w Jagiellonii byłem bliżej środka. Przede wszystkim trener wymaga mocnego skupienia się na defensywie. Tracimy bardzo mało bramek i tak ma pozostać. Mam trzymać swoją pozycję i najpierw myśleć o obronie, potem o ataku. Jeżeli mogę się podłączyć do ofensywy, mam swobodę. Trener mówi, że mam dobre dośrodkowania i podania między liniami do napastników. Mam to wykorzystywać.
– Pod względem samej dyspozycji obecnie dużo brakuje do Bartłomieja Wdowika z poprzedniego sezonu?
– Myślę, że mogę pokazać jeszcze więcej. Mam dwie asysty, ale powinienem mieć cztery, pięć. Dawałem kolegom fajne piłki, ale zabrakło skuteczności. Z gry czuję, że do najwyższej formy trochę brakuje. To nie jest ten maks, który mogę zaoferować.
– Rewelacyjny wynik: dziesięciu bramek i sześć asyst w Ekstraklasie z poprzedniego sezonu chyba ciężko będzie pobić?
– Na pewno, bo rzadko się zdarza, żeby mieć taki sezon jako lewy obrońca. W Jagiellonii wykonywałem rzuty karne, brałem na siebie praktycznie każdy rzut wolny. Tutaj jest hierarchia i muszę powoli budować pozycję. Nie dostanie się wszystkiego od razu. Małymi krokami trzeba pokazywać swoje umiejętności.
– Wracając do Jagiellonii, Joao Moutinho daje radę w twoim sektorze boiska?
– Daje, daje. Oglądam mecze i widzę, że Jagiellonia dalej gra to, co w poprzednim sezonie. Dołożone są kolejne elementy i wszystko wygląda bardzo dobrze. Wiem, jak funkcjonuje się w tym systemie. Grało mi się świetnie i myślę, że Joao myśli podobnie. Ogólnie dobrze się czujesz na boisku, kiedy masz piłkę przy nodze i możesz dominować. Trener Siemieniec pokazuje, że nic nie było przypadkiem i nie jest tak, że drużynie wyszedł jeden sezon. Teraz jest jeszcze Lech Poznań, ale Jagiellonia wciąż pokazuje najlepszą piłkę.
– Jak ważną rolę w twoim rozwoju odegrał trener Adrian Siemieniec?
– Bardzo dużo mu zawdzięczam. Jego taktyka bardzo mi odpowiadała. Wiele mnie nauczył. Zawsze miał taką "czutkę", kiedy odpuścić, kiedy "dołożyć". Umiał rozmawiać z zawodnikami. Można było z nim po prostu po ludzku pogadać. Jeżeli widzieliśmy coś jako piłkarze, mogliśmy to trenerowi przekazać, liczył się z naszą opinią. Nie zawsze się z nią zgadzał, bo to przecież on ma ostatnie zdanie, ale czuliśmy, że bierze to pod uwagę. Odegrał bardzo ważną rolę w mojej przygodzie z piłką.
– Najlepsza cecha trenera Siemieńca to?
– Ciężko mi mówić o jednej, bo trochę ich jest. Potrafi rozmawiać z zawodnikiem. Jak wychodzisz na boisko, to zawsze wiesz, co masz robić. Wskazówki trenera pomagają w trakcie meczu i później sam widzisz, że trener miał rację. Rozmowa, merytoryka, taktyka i "czutka piłkarska", te cechy bym przede wszystkim wymienił.
– Twoim zdaniem za jakiś czas zostanie on selekcjonerem naszej reprezentacji?
– Na pewno życzę mu tego. Pewnie ma taki cel. Zawodnicy chcą grać w reprezentacji Polski, bo jest to dla nas spełnienie marzeń i myślę, że trenerzy mają tak samo. Myślę, że to marzenie i cel trenera Siemieńca. Z całego serca życzę, żeby tak się kiedyś stało.
– Jak już jesteśmy przy kadrze, kiedy ostatni raz rozmawiałeś z trenerem Michałem Probierzem?
– Kiedy byłem wcześniej powołany. Teraz we wrześniu złożyliśmy sobie życzenia urodzinowe, ale więcej nie rozmawialiśmy.
– Głównym celem na najbliższe miesiące jest to, aby wskoczyć z szerokiej reprezentacyjnej listy na ostateczną?
– Tak, to jest mój cel numer jeden. Chciałbym pokazać dobrą dyspozycję w Hanowerze i wiosną trafić do kadry. Muszę budować swoją pozycję w Niemczech, skupić się na treningach, meczach, aby dać trenerowi Probierzowi argumenty.
– Czułeś lekki niedosyt, może rozczarowanie, że nie pojawiałeś się na kolejnych zgrupowaniach?
– Czułem, że jak zacząłem grać w Hanowerze, to mam szansę na powołanie. Decyzja trenera była inna. Muszę ciężko pracować i udowodnić swoją jakość. To, jak zadecyduje selekcjoner, jest już poza mną.
– Teraz Bartek Wdowik jest lepszym piłkarzem od tego z listopada 2023 roku?
– Myślę, że tak. Zebrałem sporo doświadczenia. Każda sytuacja życiowa uczy. Więcej widziałem, cały czas uczę się piłki i w ostatnich miesiącach poprawiłem swoje umiejętności.
– Brak awansu do Bundesligi będzie dla was rozczarowaniem?
– Nie wiem, czy rozczarowaniem, ale naszym celem jest awans. Hanower już kilka sezonów jest poza Bundesligą. To klub, który ma aspirację, aby tam wrócić. Na stadionie jest świetna atmosfera, kibice pragną powrotu do elity. Miasto żyje piłką i brakuje meczów z najlepszymi. Zrobimy wszystko, aby awansować. Miejsce tego klubu jest w Bundeslidze.
– Po tak dobrym początku, chciałbyś zostać w Niemczech na kolejne lata? Hanower ma możliwość wykupu z Bragi.
– Na to musi zgrać się wiele czynników. Nie chcę zbyt mocno wybiegać w przyszłość. Zależy mi na teraźniejszości i jak najlepszej grze. Potem na wszystko wpływ będą mieć menedżerowie, Braga, Hanower i moja dyspozycja.
– Podsumowując, 2024 rok był najbardziej szalony w twojej karierze?
– Tak, jak najbardziej. Szalony, ale też najlepszy. Zdobyliśmy mistrzostwo Polski, doczekałem się transferu i były to świetne rzeczy. Pojawiały się też zawirowania, ale takie jest życie. Patrzę na wszystko pozytywnie i chcę wyciągać dla siebie jak najwięcej z każdego dnia.
– Jaki ma być ten kolejny, 2025? Idealny plan to awans do Bundesligi i powołanie do kadry?
– Tego bym sobie życzył!
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.