03 gru 2024 | Piłka nożna / Puchar Polski

Bramkarz Śląska po odpadnięciu z Pucharu Polski. "Wiemy, że gramy słabo. Trzeba to wziąć na klatę"

Śląsk Wrocław spisuje się koszmarnie w tym sezonie. Wicemistrzowie Polski zajmują ostatnie miejsce w PKO BP Ekstraklasie, a do tego zostali wyeliminowani z Pucharu Polski. – Wiemy, że gramy słabo. Trzeba to wziąć na klatę. Tak samo, jak pół roku temu kibice bili chłopakom brawa za wicemistrzostwo Polski, tak samo teraz odbieramy reprymendy. I tak kibice mają dużo cierpliwości do nas – powiedział po meczu w rozmowie z TVPSPORT.PL bramkarz WKS-u, Tomasz Loska.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Nastolatek marzy o wielkiej przygodzie. "Byłoby to coś niesamowitego"

Festiwal szydery we Wrocławiu. Tak źle nie było od dawna

Czytaj też

Festiwal szydery we Wrocławiu. Tak źle nie było od dawna

Tomasz Loska dołączył do Śląska Wrocław w letnim okienku transferowym, żeby być zmiennikiem Rafała Leszczyńskiego. Długo czekał na szansę w pierwszym zespole. Do bramki wskoczył dopiero pięć miesięcy od ogłoszenia transferu. Jego debiut był słodko-gorzki. Wykonał kilka świetnych interwencji, obronił rzut karny w serii jedenastek, ale ostatecznie Trójkolorowi zostali wyeliminowani w 1/8 finału Pucharu Polski przez piłkarzy Piasta Gliwice.

– Wiedziałem, że trenerzy wahali się nad zmianą bramkarza. Nie mieli obiekcji do gry Rafała Leszczyńskiego, bo jest bardzo dobrym bramkarzem i nie dawał powodów do zmiany. Ostatecznie sztab wskazał mnie do wyjściowej jedenastki. Wychodziłem z założeniem, że to mój pierwszy mecz w sezonie i że chcę wnieść trochę świeżej krwi, więcej życia i emocji na murawę. Starałem się jak najbardziej tę drużynę "pompować" – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL 28-letni golkiper.

– Gdybym nie obronił stuprocentowej sytuacji w 118. minucie, to w ogóle nie byłoby serii rzutów karnych. Żałujemy, że odpadliśmy z Pucharu Polski, bo tam chcieliśmy się postawić. Z drugiej strony najważniejsza dla klubu jest liga. Nie odwrócimy już czasu. Mamy dwa mecze do końca, które chcemy wygrać. Nie będę tu wam gadał głodnych kawałków, bo sytuacja jest... nie chcę brzydko mówić. Jeśli chcemy żeby zima była spokojniejsza i abyśmy mieli o co na wiosnę walczyć, to musimy teraz szarpnąć – dodał.

Loska zabrał też głos na temat kibiców Śląska z sektora B, którzy mocno ironizowali w sprawie gry swoich ulubieńców, skandując "jesteśmy najlepsi", "celny strzał", "to był faul", "prawie gol", czy "co wy robicie, wy nasze barwy hańbicie".

– Grałem w kilku klubach i myślę, że kibice każdego zespołu reagowaliby tak samo lub jeszcze gorzej. Wiemy, jaka jest nasza sytuacja w tabeli i wiemy, jak się prezentujemy. Co mamy zrobić? Obrazić się na kibiców? Wiemy, że gramy słabo. Trzeba to wziąć na klatę. Tak samo, jak pół roku temu kibice bili chłopakom brawa za wicemistrzostwo Polski, czy kilka miesięcy temu po meczu z St. Gallen, tak samo teraz odbieramy reprymendy. I tak kibice mają dużo cierpliwości do nas. Wiemy, jaka jest sytuacja w tabeli, ale uwierzcie mi, że nie jest tak łatwo wyjść z dołka, kiey każdy kopie cię z każdej strony. Najłatwiej byłoby wyjść właśnie takim zwycięstwem po karnych z Piastem. To na pewno dałoby bodziec drużynie, ale tak to musimy skupić się na sobotnim meczu z Lechią – powiedział Loska.

Przed Śląskiem Wrocław "mecze prawdy" w kontekście walki o utrzymanie. 7 grudnia zmierzą się na wyjeździe z Lechią Gdańsk, a tydzień później z Radomiakiem Radom.

– Szczerze, mam gdzieś, czy bronię ja, czy Rafał. Najważniejsze jest to, żeby Śląsk w lidze punktował, a najlepiej zdobywał trzy punkty, bo nasza sytuacja tego wymaga. Widzę światełko w tunelu. Grałem o utrzymanie dwukrotnie i jak patrzę na naszą kadrę, to jeśli wyczyścimy głowy, to wierzę, że damy radę to zrobić.

Festiwal szydery we Wrocławiu. Tak źle nie było od dawna