ŁKS podejmie Legię Warszawa w czwartkowym spotkaniu 1/8 finału Pucharu Polski. Łodzianie podejdą do spotkania z serią czterech ligowych meczów bez wygranej, ale wierzą, że uda im się zaskoczyć drużynę ze stolicy. – Skoro z ekstraklasowiczami mogli wygrywać trzecioligowcy, to tym bardziej możemy zrobić to my – stwierdził w rozmowie z TVPSPORT.PL Mateusz Kupczak, wicekapitan pierwszoligowca. Transmisja meczu ŁKS – Legia w TVP.
👉 Puchar Polski: sprawdź wyniki i plan transmisji 1/8 finału
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Do ŁKS-u przeniosłeś się latem, po pięcioletnim pobycie w Warcie Poznań. Dziś możesz powiedzieć, że to była dobra decyzja?
Mateusz Kupczak: – Tak, o tym ruchu mogę mówić wyłącznie pozytywnie. Cieszę się, że trafiłem do klubu, który chce walczyć o coś więcej i nie jest zadowolony tylko z tego, że uczestniczy w pierwszoligowych rozgrywkach. W drużynie zaaklimatyzowałem się dobrze, a świadczy o tym fakt, że wystąpiłem we wszystkich spotkaniach tego sezonu.
– Dość szybko jak na nowego zawodnika powierzono ci też rolę drugiego kapitana. Byłeś zaskoczony takim obrotem spraw?
– Przede wszystkim traktuję to jako wielkie wyróżnienie i powód do dumy. Trener uznał, że w sytuacji, gdy Pirulo nie grał z powodu kontuzji na początku rundy to ja zostanę kapitanem. Jestem doświadczonym piłkarzem, staram się pomagać innym zarówno na boisku jak i poza nim. Na pewno ta sytuacja była dla mnie dużym powodem do satysfakcji.
– Dlaczego latem postanowiłeś opuścić Wartę? Pożegnałeś się z klubem po sezonie, który zakończył się spadkiem z Ekstraklasy.
– Tamten sezon był trudny, bo cały czas byliśmy nad strefą spadkową, by na koniec się w niej znaleźć i pożegnać się z ligą. Zadecydowała o tym końcówka rozgrywek. Wystarczył nam punkt zdobyty w trzech ostatnich meczach. Niestety, nie zrobiliśmy tego, a Korona w tym samym czasie wywalczyła siedem "oczek", przez co uratowała ligowy byt naszym kosztem. Możemy mieć pretensje tylko do siebie, chociaż robiliśmy wszystko, co mogliśmy, by się utrzymać. Jakimś pocieszeniem jest dla mnie fakt, że nie spadliśmy z Ekstraklasy z hukiem, tylko walczyliśmy do końca, ale w ostatecznym rozrachunku nie ma to większego znaczenia. Co do rozstania z Wartą, to byłem w klubie pięć lat, miałem ugruntowaną pozycję i czułem, że chciałbym poszukać nowych wyzwań. Gdy rozgrywaliśmy ostatnie kolejki, miałem świadomość, że do zmiany klubu może dojść nawet w przypadku utrzymania Warty.
– Trafiłeś za to do innego zespołu, który po tamtym sezonie spadł z Ekstraklasy. Jak postrzegasz to, jak ŁKS odnalazł się w pierwszoligowych realiach?
– Widać, że latem doszło do wielkich zmian dotyczących nie tylko zawodników, ale i sztabu szkoleniowego. Wszystko było budowane od nowa, a celem jest to, by po kolejnym awansie nie pożegnać się z Ekstraklasą już po jednym sezonie. Pierwsze ligowe kolejki nie były dla nas udane. Nie graliśmy słabo, ale często zawodziła skuteczność. Było widać, że po letnich zmianach potrzebujemy trochę więcej czasu. Później złapaliśmy serię zwycięstw, dzięki której wspięliśmy się w tabeli. Ostatnio znów wpadliśmy w "dołek". Wierzę jednak w to, że zakończymy rok w dobrym stylu.
– Co takiego wydarzyło się w czterech ostatnich spotkaniach? Zdobyliście w nich tylko dwa punkty.
– Oczekiwania z pewnością były większe, zwłaszcza jeśli mówimy o domowych meczach. W starciach z Ruchem Chorzów i Polonią Warszawa liczyliśmy na lepszy dorobek niż jeden punkt. Takie serie bez wygranej nie są łatwe pod względem mentalnym, ale teraz trzeba skupić się na tym, by jak najszybciej wrócić na zwycięską ścieżkę. Patrząc zarówno na ostatnie mecze, jak i na całą rundę, uważam, że głównym mankamentem jest wspomniana już skuteczność. Sporo spotkań zakończyło się remisami, przegrywaliśmy też jedną bramką. Gdybyśmy lepiej radzili sobie pod bramką przeciwnika, dorobek punktowy byłby większy.
– Wróciłeś do pierwszej ligi po czterech latach przerwy. Rozgrywki zmieniły się przez ten czas?
– Nic mnie nie zaskoczyło, ale uważam, że to liga, która się rozwinęła. Rywalizacja jest wyrównana, nie ma tutaj słabeuszy. Poziom piłkarski też rośnie, chociaż oczywiście w części zespołów Ekstraklasy ta jakość jest zdecydowanie większa.
– Myślisz, że wiosną możecie jeszcze powalczyć o bezpośredni awans? Obecnie tracicie do drugiej Arki Gdynia jedenaście punktów.
– Przykłady wielu pierwszoligowych zespołów pokazują, że cel może zmieniać się co pięć kolejek. W tym sezonie blisko strefy spadkowej była Wisła Kraków, która teraz jest już w pierwszej szóstce. Rok temu GKS Katowice znajdował się w dolnej części tabeli, a po udanej rundzie wiosennej wywalczył bezpośredni awans. To pokazuje, że na przestrzeni kilku tygodni może zmienić się wiele. Jeśli wiosną uda nam się złapać serię zwycięstw, to wszystko będzie możliwe.
– W Warcie pracowałeś z Dawidem Szulczkiem. Jak porównałbyś go z Jakubem Dziółką?
– W dużym stopniu są to podobni trenerzy. Obu charakteryzuje odpowiednia organizacja pracy, duża wiedza taktyczna i poświecenie, bo spędzają w pracy dużo czasu i widać, że chcą zapewnić zawodnikom optymalne warunki do rozwoju. Z trenerem Dziółką na starcie umówiliśmy się na określony model gry. Podobało mi się to, że mimo problemów na początku sezonu, trener pozostawał w tym konsekwentny i dalej robiliśmy swoje.
– Rozmawiamy przed spotkaniem ŁKS-u z Legią Warszawa. Uważasz, że biorąc pod uwagę wasze wyniki, ten mecz przychodzi dla was w odpowiednim momencie?
– Puchar Polski to jedno spotkanie i widzieliśmy w tym turnieju wiele sensacji. Skoro z ekstraklasowiczami mogli wygrywać trzecioligowcy, to tym bardziej możemy zrobić to my. Wiemy, że nie jesteśmy faworytami starcia z Legią, ale chcemy przeciwstawić się drużynie z Warszawy. Zwycięstwo pozwoliłoby podnieść się po trudnym ostatnim okresie. Legioniści są ostatnio w dobrej formie, mają dużo jakości i będą chcieli kontrolować mecz. Nie uważam jednak, żebyśmy byli na straconej pozycji. Chcemy postawić im wymagające warunki.
Kiedy mecz: czwartek (5 grudnia), godz. 18:00
Gdzie oglądać: od 17:35 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, smartTV, HbbTV
Kto komentuje: Michał Zawacki, Adam Marciniak
Prowadzący studio: Jacek Kurowski
Goście: Jakub Wawrzyniak, Marek Saganowski
Reporterka: Maja Strzelczyk
Następne