Wydaje się, że Jagiellonię Białystok czeka łatwe zadanie w 1/8 finału Pucharu Polski. Mistrzowie z ubiegłego sezonu zmierzą się z drugoligową Olimpią Grudziądz. Przed meczem rozmawialiśmy z byłym piłkarzem Jagi Maciejem Masem, który gra teraz na drugoligowych boiskach.
Robert Bońkowski, TVPSPORT.PL: – Chciałbym rozpocząć od waszej sytuacji w ligowej tabeli. Aspiracje na starcie sezonu Olimpia miała spore, ale z dużą dozą śmiałości można chyba powiedzieć, że w przyszłym roku ponownie pozostanie wam walka o awans do pierwszej ligi? Plasujecie się w drugiej połowie tabeli.
Maciej Mas, napastnik Olimpii Grudziądz: – Myślę, że na ten moment w lidze powinniśmy mieć kilka punktów więcej, bo sporo było meczów, w których punkty zwyczajnie nam uciekły w momencie, gdy byliśmy na boisku zespołem lepszym od rywali. Ale jeszcze sporo przed nami i myślę, że jeszcze zbyt wcześnie jest na to, by mówić, czy będziemy walczyć o utrzymanie, czy będziemy zespołem w środku ligowej tabeli.
– Wasze ostatnie ligowe zwycięstwo miało miejsce we wrześniu, kiedy graliście z Podbeskidziem Bielsko-Biała. To powód do niepokoju?
– Po drodze też zagraliśmy kilka meczów, jak chociażby z Wieczystą w Krakowie, gdy mogliśmy wygrać, ale zabrakło nam szczęścia. Były też mecze takie, jak z Zagłębiem Sosnowiec, kiedy dominowaliśmy przez pierwszą połowę, a później przyszło katastrofalne 15 minut, kiedy straciliśmy trzy bramki, dostaliśmy czerwoną kartkę i odbiór meczu był zupełnie inny. Przegraliśmy 1:3, a tak naprawdę do przerwy mogliśmy prowadzić trzema bramkami. Czy to powód do niepokoju? Nie wiem. Wiem natomiast na co stać nasz zespół. Budujące jest to, że w naszej drużynie jest ogromny potencjał.
– Na co zatem stać wasz zespół?
– Patrząc na naszą drużynę od środka, czyli na nazwiska oraz na to, jak trenujemy i jak gramy, to jest w nas potencjał, by walczyć o pierwszą szóstkę, a jeśli nie o nią, to na pewno o spokojne miejsce w środku tabeli.
– Jeśli spojrzymy na waszą ostatnią wygraną, to jest nieco lepiej, bo to było pod koniec października. Wyeliminowaliście wówczas Resovię z Pucharu Polski. Staliście się dzięki temu jedną z rewelacji tegorocznych pucharowych rozgrywek?
– Mając na uwadze to, w jakim gronie znajdujemy się na obecnym etapie rozgrywek, to chyba można uważać nasz klub za małą niespodziankę. Rewelacją stalibyśmy się, gdybyśmy wyeliminowali z rozgrywek taki zespół, jak Jagiellonię. Tego sobie i moim kolegom życzę.
– Majówka na PGE Narodowym, to byłoby wielkie spełnienie marzeń?
– Nie ukrywam, że brzmi to bardzo ciekawie.
– Zanim jednak walka o finał, to musicie wyeliminować mistrzów Polski. Uginają się trochę nogi?
– Jest kompletnie odwrotnie. Zamiast tremy, mamy w sobie ekscytację tym meczem i dużą mobilizację. Chcemy bardzo dobrze pokazać się na tle tak wielkiego rywala, jakim jest dziś w Polsce Jagiellonia. Jest w nas ambitna chęć pokazania się. Każdy z nas da z siebie wszystko. Chcemy godnie zaprezentować się przed publicznością, która ma się licznie stawić na meczu z Jagiellonią. Powalczymy o awans.
– To będzie małe piłkarskie święto w Grudziądzu?
– Z całą pewnością, bo rzadko mistrz Polski przyjeżdża grać na drugoligowe boiska. To wydarzenie w Grudziądzu. Chcemy, by nasi kibice zapamiętali ten dzień na długo, dlatego spróbujemy wyeliminować Jagiellonię z Pucharu Polski.
– Jaki macie plan na Jagiellonię prowadzoną przez Adriana Siemieńca?
– Zdajemy sobie sprawę z tego, że czeka nas arcytrudne spotkanie, bo Jagiellonia nie przegrała już od września. To kilkanaście spotkań. Dokładnych planów na ten mecz zdradzał nie będę, niemniej od zeszłego tygodnia pracujemy nad przygotowaniem się do meczu pucharowego. Poznaliśmy bardzo dobrze Jagiellonię przez ostatnie dni. Wiemy, jak grają, bo codziennie mamy na ich temat analizy i odprawy. Gwarantuję, że kibiców czeka przyjemny mecz, bo z naszej drużyny na pewno nikt się nie położy.
– Jakie mocne strony swojej drużyny wskazałbyś przed pojedynkiem z Jagą?
– Naszym atutem będzie to, że prawdopodobnie nikt na nas nie stawia i nie liczy na to, że pokonamy Jagiellonię. Podchodzimy do tego spotkania z perspektywy biblijnego Dawida, który ma zmierzyć się z Goliatem. Uważam, że to Jaga może mieć bardziej splątane nogi, bo będą na musiku. To byłaby dla nich katastrofa, gdyby odpadli z drugoligowcem.
– Na co będziecie musieli zwrócić uwagę w starciu z Jagiellonią?
– Jeśli chodzi o piłkarskie indywidualności, to moglibyśmy długo wymieniać. Na każdej pozycji mają wielkie piłkarskie nazwiska, jak na polskie warunki. To chociażby Jesus Imaz, Afimico Pululu, Darko Czurlinov, czy Mateusz Skrzypczak. Przede wszystkim musimy skupić się na tym, co my mamy zrobić. Wymienianie atutów naszych rywali wiele nam nie da.
– Ty masz za sobą krótką przygodę w Jagiellonii, ale zadebiutować ci się jednak nie udało. Zdaje się, że zagrałeś tylko w dwóch meczach rezerw żółto-czerwonych? Jak to się stało?
– Latem 2020 roku podpisałem trzyletni kontrakt z Jagiellonią. Fizycznie w Białymstoku byłem dwa, może trzy miesiące. Po podpisaniu kontraktu dowiedziałem się, że z Jagi odszedł trener Iwajło Petew, który mnie do klubu ściągał. Po obozie przygotowawczym i miesiącu treningów z pierwszym zespołem trener Bogdan Zając doszedł do wniosku, że przyda mi się wypożyczenie. Ja to zaakceptowałem, bo sam uważałem, że poziom ekstraklasy był dla mnie wówczas zbyt wysoki. Było pierwsze wypożyczenie, później drugie. Moim zdaniem na tych wypożyczeniach nieźle sobie radziłem.
Pytanie, czy wracając z nich, nie mogłem dostać szansy? Uważam, że mogłem. Byłem już bogatszy o doświadczenia pierwszej ligi. Nie dostawałem nawet szansy, żeby sprawdzić się na treningach z pierwszym zespołem. Sztab, nie chcąc sprawdzić mnie na treningu, doszedł do wniosku, żebym dalej poszedł na wypożyczenie. Dowiedziałem się tylko tyle, że przejrzeli moje nagrania wideo z meczów i nie wyglądałem ich zdaniem na gotowego, by nie tyle zagrać w pierwszej drużynie, ile nawet trenować z nimi. Jedynie o to mogę mieć mały żal. Poszedłem później na wypożyczenie do Sandecji Nowy Sącz, z którą nie utrzymaliśmy się w lidze. Po powrocie do Białegostoku spotkałem się z dyrektorem Masłowskim i wspólnie podjęliśmy decyzję, że nie ma co przedłużać tych wypożyczeń i lepiej będzie dla mnie oraz dla klubu, jeśli się rozstaniemy.
– Jeśli nie udało ci się pokazać nawet na treningach w Białymstoku, bo takiej szansy nie było, to teraz jest okazja do tego, by zaprezentować się na tle mistrzów Polski w bezpośrednim pojedynku…
– Na pewno jest to trochę motywujące. Moim planem jest to, by pomóc Olimpii w awansie. Ale bez względu na to, czy rozgrywam mecz pucharowy, czy ligowy, to zawsze staram się, by klub na tym dobrze wyszedł.
– W Olimpii jesteś piłkarzem, który występuje niemal w każdym ze spotkań. To dla ciebie ważne, że dostałeś tu szansę? Masz w tym sezonie 3 gole na koncie.
– Mam sporo spotkań w pierwszej lidze. Uważam, że stać mnie na to, by grać na tym poziomie. Na razie jestem jednak na stopniu rozgrywkowym niżej. Tak czasami jest w życiu piłkarza. Z Sandecji Nowy Sącz trafiłem do Skry Częstochowa. Po spadku zgłosiła się po mnie Olimpia Grudziądz. Z perspektywy czasu uważam, że przejście z Częstochowy do Grudziądza było jednak krokiem do przodu, bo jest tu lepsza organizacja. Olimpia jest dobrym miejscem startowym do tego, by w przyszłości zrobić kolejny krok do przodu i trafić jeszcze wyżej. Na początku sezonu sporo grałem, później trochę mniej, ale jest w klubie zdrowa rywalizacja o miejsce w składzie. Czuję się potrzebny i jestem gotowy do tego, by pomóc drużynie w każdej chwili.
– Jakiego spotkania z Jagiellonią się spodziewasz? W Pucharze jeszcze nie strzeliłeś gola, więc będzie to dobra okazja na pierwszą bramkę w tegorocznych rozgrywkach.
– Jestem przekonany, że ten mecz będzie miał różne fazy. Wiele będzie determinował wynik. Jeśli stracimy gola, to nie będziemy grać tak, by nie przegrać jak najwyżej, tylko też będziemy chcieli zdobyć bramkę i doprowadzić do tego, że Jagiellonia nie będzie miała w Grudziądzu łatwego, przyjemnego spaceru.
Początek meczu w czwartek 5 grudnia o godz. 15:00. Transmisja od 14:55 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, smartTV i HbbTV. Komentatorami będą Dominik Pasternak oraz Robert Podoliński.
Później zapraszamy na spotkanie kończące zmagania w 1/8 finału: ŁKS – Legia Warszawa (18:00). A już w piątek transmisja losowania par ćwierćfinałowych (od 14:15).
Kiedy mecz: czwartek (5 grudnia), godz. 15:00
Gdzie oglądać: od 14:55 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, smartTV, HbbTV
Kto komentuje: Dominik Pasternak, Robert Podoliński