Zawody Pucharu Świata w Wiśle były organizacyjnym sukcesem, jednak jak się okazuje, drugi konkurs indywidualny mógł się nie odbyć. Według informacji Sport.pl w nocy z soboty na niedzielę przystąpiono do prac, które zamiast poprawić stan zeskoku, doprowadziły do jego uszkodzenia, a walka z czasem trwała do samego rana.
Pogoda mocno przetestowała siły organizatorów Pucharu Świata w Wiśle. Jeszcze kilka dni przed przyjazdem skoczków zastanawiano się, czy nie będzie konieczne rozegranie zawodów w formule hybrydowej, ale ostatecznie podjęto decyzję o przygotowaniu zeskoku do rywalizacji na śniegu. Całe szczęście, bowiem w piątek Beskidy nawiedziły intensywne opady śniegu.
Z powodu zmiennej aury organizatorzy po sobotnim konkursie postanowili poprawić zeskok, jednak w wyniku prac ratrakiem doszło do uszkodzenia obiektu. – Pewnie nie wszyscy wiedzą, ale mieliśmy tutaj awarię w nocy. Chcieliśmy wyrównać trochę zeskok po opadach. Na skocznię wjechał ratrak. Niestety obiekt został uszkodzony. Doszło do tego, że na setnym metrze zrobiła się dziura aż do siatek podtrzymujących śnieg – opowiadał po niedzielnym konkursie Adam Małysz.
Organizatorzy natychmiast przystąpili do ratowania sytuacji, a intensywne prace na skoczni trwały przez siedem godzin. – Trzeba było dostrzelać śniegu z armatek do tej dziury. Chłopaki stanęli na wysokości zadania. Od pierwszej w nocy do ósmej rano pracowali i w porze zawodów można było wręcz nie zauważyć tego, co się tam wydarzyło. Wielkie brawa dla organizatorów, że te konkursy udało się przeprowadzić – mówił z uznaniem prezes PZN.
Niedzielny konkurs wygrał lider Pucharu Świata Pius Paschke. Najlepszy z Polaków Paweł Wąsek był jedenasty. W kolejny weekend skoczkowie przeniosą się do Titisee-Neustadt. Thomas Thurnbichler ogłosił, że do Niemiec pojadą Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł, Dawid Kubacki, Kamil Stoch oraz Jakub Wolny.
Następne