Nicola Zalewski przeżywa trudny okres w AS Roma. Reprezentant Polski regularnie zawodzi w drużynie ze stolicy Włoch i niewykluczone, że już podczas zimowego "okienka" transferowego poszuka szczęścia w nowym klubie. – Sam nie jest w stanie o siebie zawalczyć, żeby trochę się bardziej postarać, pokazać więcej takiej bezczelności – mówił w rozmowie z TVPSPORT.PL ekspert od Serie A, Tomasz Lipiński.
Nicola Zalewski nie cieszy się zbyt dużym zaufaniem w drużynie ze stolicy Włoch. Każdy z ostatnich czterech meczów zaczynał na ławce rezerwowych, a po raz ostatni w wyjściowym składzie Giallorossich znalazł się na początku listopada. Nowy-stary szkoleniowiec Romy – Claudio Ranieri – rzadko korzystał z jego usług. Polak zupełnie inne oblicze pokazuje w kadrze, gdzie z kolei należy do liderów zespołu prowadzonego przez Michała Probierza.
– Ta różnica w grze najbardziej wynika z oczekiwań. W Rzymie przyzwyczaili się do tego, że Zalewski ma być przede wszystkim oddelegowany do podstawowych zadań, czyli: bieganie, odbiór i podanie do tych, którzy będą za niego myśleli w ofensywie. W Romie jest bardziej takim uzupełnieniem składu. Natomiast w reprezentacji od niego wymaga się tego, czego w klubie wymaga się od Paulo Dybali, a więc inwencji, błysku czy liczb z przodu – stwierdził Tomasz Lipiński.
Zobacz także: "Horror", "Czas minął". Włosi "przejechali" się po kadrowiczu
– Jakoś chyba zdążyliśmy się już przyzwyczaić, że w Romie ma być biegaczem, a w drużynie narodowej – piłkarzem. W kadrze jest za dobry na to, jaki jest, zaś w klubie za słaby na to, jaki jest w rzeczywistości. W Rzymie wygląda strasznie od strony mentalnej. Widać, że nawet takie podstawowe obowiązki, które wykonywał jeszcze za czasów Jose Mourinho, teraz sprawiają mu problemy. Jest zdenerwowany, brakuje mu pewności siebie. Nie jest w stanie zaproponować coś od siebie – dodał.
Co istotne, 22-latkowi wraz z ostatnim dniem czerwca 2025 roku dobiega końca kontrakt z aktualnym pracodawcą. Niewykluczone zatem, że już zimą reprezentant Polski zmieni przynależność klubową i poszuka szczęścia za granicą. W tym kontekście mówi się między innymi choćby o rzekomym zainteresowaniu ze strony Fenerbahce.
– Ta wersja byłaby najkorzystniejsza dla wszystkich stron. To byłoby dobre rozwiązanie dla Nicoli, żeby się już wyrwał z tego środowiska. Mam wrażenie, że doszedł tam do ściany i dobrze byłoby, gdyby poszukał czegoś nowego. Niezłym przykładem na to niech będzie przypadek Edoardo Bove. W stolicy Włoch był traktowany jako taki rzemieślnik, trochę niedoceniany i wygwizdany. Poszedł na wypożyczenie do Fiorentiny i tam się okazało, że jest piłkarzem innego formatu, niż się wcześniej wydawało – podkreślił nasz rozmówca.
Zobacz także: Wiadomo, co z piłkarzem, który zasłabł. We Włoszech już nie zagra
– Polak sam nie jest w stanie o siebie zawalczyć, żeby trochę się bardziej postarać, pokazać więcej takiej bezczelności. Godzi się z tym, co mu tam każą robić. On wszystko ma, może oprócz pewności siebie. Może brakuje mu wsparcia, kogoś, kto doda mu skrzydeł. Dysponuje niesamowitą szybkością, drybling ma okej, jest bardzo wytrzymały. Dużo biega i praktycznie zawsze jest do dyspozycji. Plus młody wiek. Widzę same zalety. Problem w tym, że ten jego potencjał w Romie został odkryty, ale nie wydobyty – podsumował Tomasz Lipiński.
Nicola Zalewski w trwającym sezonie rozegrał do tej pory trzynaście spotkań na wszystkich klubowych frontach. Tylko sześć z nich rozpoczął jednak jako podstawowy zawodnik Giallorossich. Nie strzelił gola ani też nie zaliczył asysty. Fachowy serwis "Transfermarkt" wycenia go obecnie na 12 milionów euro.