Noa-Lynn van Leuven przegrała z Kevinem Doetsem w pierwszej rundzie darterskich mistrzostw świata. Pomimo że odpadła z rywalizacji, pozostawiła po sobie wciąż nierozwiązaną zagadkę: jak powinno podchodzić się w sporcie do osób transpłciowych? Holenderka jest pierwszą taką w PDC.
👉 Dziewiąta lotka! W minutę zarobił więcej niż przez ostatnie dwa lata [WIDEO]
Wątpliwości budzi nie sam udział van Leuven w mistrzostwach świata PDC, bo te rozgrywane są w formule open. Na jednej scenie grają ze sobą zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Kontrowersyjny był jednak proces kwalifikacji. Nie byłoby Holenderki w Alexandra Palace, gdyby nie sukcesy w Women's Series. A tam rywalizowała już wyłącznie z kobietami.
– To problem, z którym trudno będzie się zmierzyć. PDC od lat naciska na to, żeby był jeden tour, bez podziału na płeć. A jednocześnie jest niekonsekwentna, bo utworzyła cykl kobiecy, z którego można wywalczyć awans na mistrzostwa świata. Kwestią czasu było, kiedy pojawi się tam pierwszy przypadek osoby transpłciowej. A mimo to nie przygotowano żadnego rozwiązania, które zapobiegłoby kontrowersjom – mówi Jakub Łokietek, komentator darta w Viaplay.
Być może rozstrzygnięcie, w jakich kategoriach powinno klasyfikować się sportowców transpłciowych, wyjdzie więc nie z PDC, a z WDF. To mniejsza federacja, która nie ma tak unitarnego podejścia. Przy organizacji rozdziela wyraźnie turnieje na te dla mężczyzn i dla kobiet.
Bo nie jest tak, pomimo formuły open, że kobiety realnie są w stanie rywalizować z mężczyznami. Różnica jest widoczna. Panie do mistrzostw świata PDC awansują głównie właśnie przez cykl kobiecy, a na samym turnieju rzadko kiedy wygrywają choćby mecze pierwszej rundy. Historyczny wynik w końcówce 2019 roku uzyskała Fallon Sherrock. Doszła wtedy do trzeciej rundy, eliminując rozstawionego Mensura Suljovicia.
– Trochę ją wtedy skrzywdzono medialnie. Zrobiono z niej taką "marionetkę". To mój zarzut wobec PDC i Sky Sports. Skierowano na nią zbyt dużą uwagę, a kolejne turnieje udowodniły, że trzeba było jeszcze trochę poczekać. Że to nie był odpowiedni poziom dla niej – mówi Łokietek. Po wspomnianych mistrzostwach zainteresowanie Angielką było gigantyczne. Pojawiły się nawet pogłoski, że mogłaby trafić do Premier League (to prestiżowe rozgrywki, w których uczestniczy zaledwie ósemka zawodników). Tymczasem Sherrock w następnych latach nie wygrała już ani jednego (!) meczu mistrzostw świata.
Nigdy nie udało jej się też wywalczyć karty PDC. Zresztą jedyną kobietą, która w ostatnich latach zdołała tego dokonać, była Lisa Ashton. Ale i jej wyniki w formule open nie zachwycały. Do mistrzostw świata podchodziła czterokrotnie, zawsze kończąc je na pierwszej rundzie. Nadzieją w kontekście rywalizacji z mężczyznami stała się ostatnio Beau Greaves. Ma 20 lat i od kilkunastu miesięcy dominuje w turniejach przeznaczonych dla płci pięknej. Niedawno sięgnęła po trzecie z rzędu kobiece mistrzostwo świata federacji WDF.
Co więcej, odnajduje się też w formule open. Wygrała MODUS Super Series, gdzie rywalizowała z mężczyznami. Nieźle wypadła na prestiżowym Grand Slamie. Bo choć z grupy nie wyszła, zdołała ograć w tym roku Camerona Menziesa, a w ubiegłym Ricarda Pietreczko. To ona najpewniej wyznaczyłaby miejsce, do którego rzeczywiście kobieta jest w stanie dojść na najważniejszym z turniejów – mistrzostwach świata PDC. Gdyby... tylko chciała wziąć w nich udział.
Greaves kolejny raz, mimo wywalczenia kwalifikacji, zrezygnowała. To kwestia wyboru, nie mogła jednocześnie grać w Alexandra Palace i walczyć o mistrzostwo wśród kobiet. – Szkoda, że nie chce zmierzyć się z mężczyznami. Choć ostatnio zasygnalizowała, że będzie chciała powalczyć o kartę PDC w przyszłym roku – wspomina Łokietek. – Ale wydaje mi się, że to ten typ osoby, którą raczej bardziej satysfakcjonować będzie kolekcjonowanie kolejnych tytułów kobiecych niż dochodzenie do ćwierćfinałów w turniejach open. No ale zobaczymy. Jest młoda i ma czas, żeby zgarnąć i sporo tytułów, i powalczyć z mężczyznami – dodaje.
Rozdźwięk w poziomie gry kobiet i mężczyzn jest spory. A jak ma się do tego van Leuven? – Był taki moment, gdy przerwała długą serię zwycięstw Greaves. Mimo to nadal, patrząc na turnieje kobiece, nie ulega wątpliwości, że to właśnie Greaves jest zdecydowanie najlepsza, ale jeśli zapytasz, kto jest za jej plecami, to albo Sherrock, albo van Leuven – ocenia Łokietek.
Osoba Holenderki, która w turniejach kobiecych rywalizuje od 2022 roku, budzi mieszane uczucia. – Nie mnie oceniać, czy to słuszne. Jakiekolwiek jest moje zdanie, nie ma ono znaczenia. Patrzę na nią jak na kolejnego rywala. Skoro bierze udział w zawodach, to znaczy, że nie złamała żadnych zasad – mówił Luke Humphries, aktualny mistrz świata, w rozmowie ze Sky Sports. Było to tuż przed Grand Slamem, do którego van Leuven awansowała również dzięki ścieżce w turniejach kobiecych.
W podobnym tonie wypowiadał się wówczas Michael van Gerwen, który zresztą zagrał z nią na wczesnym etapie. Van Leuven trafiła do bardzo wymagającej grupy. Nie przeszła jej, notując komplet trzech porażek.
– Gdy van Leuven ma grać z mężczyznami, ci wypowiadają się bardzo zachowawczo. Nie przypominam sobie jakiejkolwiek niechęci z ich strony – mówi Łokietek. A Matt Porter, dyrektor PDC, tak tłumaczy (w rozmowie ze Sky Sports) rywalizację tej zawodniczki z kobietami: – Skorzystaliśmy z porady prawnej. Zaczerpnęliśmy pomysły z innych organizacji sportowych, w tym MKOl. Ostatecznie uważamy naszą politykę za sprawiedliwą, ale szanujemy fakt, że nie wszyscy się z nią zgadzają.
Swój sprzeciw wyraża część zawodniczek. Aileen de Graaf i Anca Zijlstra zapowiedziały, że jeśli van Leuven znajdzie się w holenderskiej kadrze, one z niej wystąpią. I spełniły tę groźbę. "Jeśli odczuwasz wstyd związany z grą w reprezentacji, bo w kobiecym zespole znalazł się biologiczny mężczyzna, to znak, że trzeba odejść. Próbowałam to zaakceptować, ale nie jestem w stanie. Uważam, że warunki rywalizacji powinny być równe i uczciwe. [...] Mam szczerą nadzieję, że ludzie opamiętają się w tej kwestii. Decyzja nie była łatwa, bo koszulkę reprezentacji noszę od 1991 roku" – napisała Zijlstra w mediach społecznościowych.
Największą przeciwniczką gry van Leuven w turniejach kobiecych zdaje się być natomiast Deta Hedman. To również nie jest postać anonimowa, to uczestniczka mistrzostw świata PDC. – Wielokrotnie zdarzało jej się oddawać mecze i wycofywać z turnieju, gdy miała zmierzyć się z van Leuven. Ona jest takim głosem wszystkich tych, którzy nie chcą Holenderki w kobiecych rozgrywkach – zaznacza Łokietek.
Van Leuwen w swoim debiucie na mistrzostwach świata przegrała z Doetsem. Wraz z jej odpadnięciem nie zniknęło jednak pytanie o przyszłość. Za rok kolejne mistrzostwa świata, kolejny Grand Slam, kolejne prestiżowe turnieje, do których awans wywalczyć można będzie poprzez triumfy w seriach kobiecych. Czy Holenderka powinna mieć dalszą możliwość obierania tej drogi?