W sobotę 21 grudnia Ołeksandr Usyk (22-0, 14 KO) i Tyson Fury (34-1-1, 24 KO) spotkają się w ringu po raz drugi. W stawce rewanżu tym razem nie znajdzie się komplet mistrzowskich tytułów wagi ciężkiej, ale nie ma to wielkiego wpływu na rangę całego wydarzenia. Szejkowie z Arabii Saudyjskiej gwarantują rekordowe wypłaty nie zważając na finansowe realia. I wszystko wskazuje na to, że dopiero się rozkręcają.
Ich pierwsza walka odbiła się szerokim echem nie tylko w świecie boksu. W maju to Fury dominował na półmetku, ale druga połowa walki należała zdecydowanie do rywala. Przełomowa była dziewiąta runda: Usyk ganiał Brytyjczyka po całym ringu i był niemal dosłownie o cios od wygranej przed czasem. Ostatecznie zwyciężył na punkty, zostając pierwszym od ćwierć wieku niekwestionowanym mistrzem królewskiej kategorii. Jako pierwszy dokonał tego w erze czterech federacji (WBC, WBA, WBO i IBF).
Tego osiągnięcia nie odbierze Ukraińcowi już nikt, ale... odebrano mu po drodze jeden z mistrzowskich pasów. Organizacja IBF chciała wymusić na nim walkę z Danielem Dubois (22-2, 21 KO), którego Usyk znokautował w sierpni 2023 roku we Wrocławiu. Mistrz tym razem nie mógł się rozdwoić – wcześniej podpisał już kontrakt na rewanż z Furym. A akurat ta federacja ściśle przestrzega regulaminu i nie uznaje wyjątkowych okoliczności – dlatego też swój tytuł odebrała.
Choć cenne trofeum stracił Usyk to paradoksalnie najbardziej może ucierpieć na tym Fury. Jego ewentualne zwycięstwo nie będzie miało już historycznie takiej rangi jak triumf rywala w maju. Taki scenariusz byłby jednak najbardziej na rękę organizatorom. Turki Alalshikh - minister ds. rozrywki, który odpowiada za projekt "Riyadh Season", zdjął maskę bezstronnego promotora i przed rewanżem otwarcie dopinguje Fury'ego. – Tylko tym razem już żadnego tańca! – apelował do Usyka.
Mistrz przyjmuje te osobliwe uwagi bez mrugnięcia okiem. Nie ma podstaw, by nie wierzyć w swoje możliwości – w pierwszej walce nie tylko potężnie zranił Fury'ego, ale też był w stanie zadać najwięcej celnych ciosów (170) spośród jego wszystkich dotychczasowych rywali. Boksował tak dobrze, że nie zostawił żadnych wątpliwości.
Przed rewanżem kluczowy może być dla obu wynik innego starcia – z czasem. Usyk 17 stycznia (tego samego dnia urodził się wcześniej Muhammad Ali) będzie świętował 38. urodziny. Już ponad 15 lat bije się z elitą boksu amatorskiego (kulminacją tej kariery był tytuł mistrza świata w 2011 roku i olimpijskie złoto w Londynie) i zawodowego. Zdążył się zapisać w historii jako jeden z dwóch najlepszych czempionów kategorii cruiser (obok Evandera Holyfielda), wygrywając w 2018 roku prestiżowy turniej World Boxing Super Series.
Kariera Usyka to nie tylko imponujące liczby – jego amatorski bilans to 335 zwycięstw i zaledwie 15 porażek. Połowa wszystkich zawodowych występów Ukraińca to walki mistrzowskie – najczęściej na terenie rywali. Pobił Rosjanina Murata Gassijewa (26–0) w Moskwie, Łotysza Mairisa Briedisa (23–0) w Rydze, Krzysztofa Głowackiego (26–0) w Gdańsku i Anthony'ego Joshuę (24–1) w Londynie.
Z tym ostatnim – złotym dzieckiem brytyjskiego boksu – wygrał rok później także w rewanżu. W sumie jego bilans w starciach z Wyspiarzami to 6–0, a Fury jest tu najnowszą ofiarą. – Obawiam się, że Tyson może mieć blizny po tej pierwszej walce. Tylko jeden facet był ranny podczas tego pojedynku i nie był to Usyk. Ołeksandr teraz wie, że może się do niego dobrać, więc może wyjść do ringu z nastawieniem, by skończyć walkę przed czasem – ocenił Lennox Lewis.
Jego rodak przed drugą walką zmienił nastawienie. Znany z płomiennych przemów i regularnego obrażania rywali Fury tym razem wybrał milczenie. Na wszystkie pytania odpowiadał zdawkowo, zapowiadając Usykowi "cierpienie". Jego przygotowania są okryte mgłą tajemnicy – sam pięściarz przekonuje, że przez ostatnie 3 miesiące w ogóle nie rozmawiał z żoną, ale w podobnych przypadkach już wielokrotnie koloryzował i mijał się z prawdą.
W dniu walki nowością będzie także nieobecność w narożniku Johna Fury'ego. Ojciec od wielu lat próbuje sterować karierą syna, ale zdaniem niektórych krytyków to tylko próba zastępczego odreagowania własnych niepowodzeń sprzed lat. Senior nigdy nie został liczącym się pięściarzem choćby na scenie krajowej. Najbardziej znany jest... z przestępstwa – na parkingu przy świadkach wydłubał oko mężczyźnie, z którym był skonfliktowany. W związku z tym spędził kilka lat w więzieniu i do dziś nie może się pojawić w USA.
Tyson będzie słuchał Sugarhilla Stewarda i Andy'ego Lee – szkoleniowców, którzy od lat odpowiadają za jego przygotowania. Obaj uchodzą za wychowanków i spadkobierców myśli szkoleniowej Kronk Gym, która główny nacisk kładzie na sparingi i bezpośredni styl walki. Usyk przed rewanżem też nie dokonał wielkich zmian – podobno przesparował ponad 100 rund (między innymi z Mariuszem Wachem). Nieznacznym faworytem bukmacherów jest Ukrainiec, ale walka jest uważana za starcie z gatunku niemal 50/50.
– Stawiam na Usyka. To facet, który zawsze potrafi znaleźć sposób na zwycięstwo – to jest w jego DNA. To nie jest przypadek, że on ciągle wygrywa – ocenił trener i analityk Teddy Atlas. Rzeczywiście – żeby odszukać ostatnią porażkę ukraińskiego mistrza trzeba się cofnąć aż do 2009 roku, a więc jeszcze przed największymi sukcesami w boksie olimpijskim.
Z czasem wraz ze sportowymi sukcesami zaczęły się pojawiać coraz większe pieniądze, ale w sobotę ich skala będzie wyjątkowa. Według medialnych doniesień obaj podzielą się kwotą 190 milionów dolarów – to najwyższa wypłata w historii wagi ciężkiej. Więcej w historii zapewniały tylko wielkie walki z udziałem Floyda Mayweathera – z Mannym Pacquiao (2015) i Conorem McGregorem (2017).
Nowością będzie jednak to, że tym razem więcej zarobi Usyk – podział ma wynosić 60/40 na jego korzyść. Do tej pory w największych walkach był "stroną B" i najczęściej ustępował rywalom o większych nazwiskach. Zmiana tej sytuacji to efekt tego, że w pierwszej walce to Fury dostał więcej, ale przegrał. Jeszcze więcej może im obu przynieść trylogia. – Dam im tyle, ile będzie potrzeba – stwierdził bez ogródek Turki Alalshikh. Do tego potrzebuje jednak wygranej Fury'ego lub jakiejś znaczącej kontrowersji, która rozpali świat sportu.
Jakie są na to szanse? W piątek podczas ceremonii ważenia pojawiły się nowe znaki zapytania. Obaj wyszli... najciężsi w karierze. Brytyjczyk wniósł na wagę aż 127,5 kg – blisko 9 kg więcej niż za pierwszym razem. W przypadku Usyka różnica nie jest aż tak diametralna – waga pokazała 102,5 kg (101,6 w pierwszej walce). Trzeba jednak pamiętać o tym, że obaj zważyli się w butach, kurtkach i pełnym ubraniu. Bez względu na ostateczne liczby wydaje się jednak, że Fury tym razem zdecydowanie postawił na masę.
Choć trudno wyrokować przed walką, to dodatkowe kilogramy Tysona mogą zwiastować jeszcze większe emocje. Część brytyjskich ekspertów zachęcała go do takiego posunięcia – już w pierwszej walce miał odważnie ruszyć na Usyka i wykorzystać masę do zamęczenia rywala w klinczach. Minusem może być jeszcze słabsza praca nóg, co zawiodło już w pierwszej walce. Fury w wersji XXL może być jednak przy okazji odporniejszy na ciosy – a na pewno będzie się czuł pewniej co najmniej do pewnego momentu.
Ukrainiec to jednak nie Deontay Wilder, na którego "Król Cyganów" po prostu ruszył w rewanżu, by go w końcu brutalnie przełamać. Pierwszy niekwestionowany mistrz tej ery udowodnił w maju, że jest w stanie przepychać się z Furym i blokować jego atuty w klinczach, ale otwarte pozostaje pytanie jak poradzi sobie z jeszcze cięższą wersją przeciwnika – z kimś tak masywnym jeszcze nie boksował…
Na ostatniej prostej nie brakuje kontrowersji innego rodzaju. Obozy obu pięściarzy zdążyły pokłócić się o dobór sędziów, długość brody i... obecność krucyfiksu w ringu. Ale po kolei – pierwotnie pojedynek mieli sędziować na punkty Pat Morley, Gerardo Martinez i Fernando Barbosa. Ten trzeci ostatecznie nie doleciał – wytłumaczył się chorobą. Jednak wcześniej Keith Idec w portalu "Yahoo! Sports" rzucił cień na bezstronność arbitra.
Dziennikarz zauważył, że sędzia regularnie realizuje się jako ekspert i współpracownik stacji ESPN KnockOut, która transmituje największe gale boksu w Ameryce Południowej. Stacja jest częścią koncernu ESPN, który z kolei współpracuje z grupą Top Rank, której jedną z największych gwiazd jest… Tyson Fury. Naciągana korelacja czy konflikt interesów? Na szczęście temat umarł śmiercią naturalną po tym, jak Barbosa zgłosił niedyspozycję. Zastąpi go Steve Weisfeld – jeden z najbardziej doświadczonych i najrówniejszych punktowych ostatnich lat.
Oba obozy szukają jednak innych punktów zapalnych. Rękawice udało się jeszcze dogadać bez większych problemów (obaj od lat walczą w tych samych zestawach), ale współpracownicy Usyka zaczęli kwestionować długość brody Fury'ego. Maksymalną długość zarostu określają przepisy – zbyt długa broda może powodować otarcia u rywali lub nawet pomagać pięściarzowi w amortyzowaniu mocnych uderzeń.
Brzmi jak czepialstwo? Nie do końca – przepis to przepis. Ekipa Brytyjczyka również zgłosiła swoje zastrzeżenie, które można uznać za dość osobliwe. Krucyfiks – który Usyk czasami całuje między rundami szukając dodatkowej motywacji – miałby zostać uznany za "ciało obce" i nie mógłby być wykorzystywany podczas walki. Choć obie strony mocno licytują to wydaje się, że wobec majątku organizatorów ostatecznie znikną wszystkie przeszkody.
Powyższe problemy są niemal tak stare jak sam boks, ale sobotnie widowisko w Rijadzie uświetni też coś futurystycznego. Po raz pierwszy walka zostanie oceniona i wypunktowana przez sztuczną inteligencję, ale ten wynik nie będzie miał wpływu na optykę sędziów punktowych. To jednak pokazuje jaka może być przyszłość sportu, który od zarania dziejów jest krytykowany ze względu na zbytnią subiektywność sędziów.
W praktyce wynik rewanżowego starcia Usyka z Furym może rozstrzygnąć erę "post–Kliczko" w wadze ciężkiej. Od 2015 roku na czele peletonu pojawiali się Wilder, Joshua i Fury, ale ostatecznie to niepozorny Ukrainiec z niższej wagi na zawsze zapisał się w historii boksu. Jeśli Usyk znów wygra, to będzie mógł uznać, że ukończył grę – na horyzoncie nie będzie widać dla niego godnego rywala.
Saudowie jednak zrobią wszystko, by w wadze ciężkiej iskrzyło. W lutym 2025 roku w ringu spotkają się Daniel Dubois (22–1, 21 KO) i Joseph Parker (35–3, 23 KO) w starciu o pas IBF. Każda z 7 walk rozpisanych na tej karcie mogłaby być w innych okolicznościach walką wieczoru. Organizatorzy operują z rozmachem jakiego boks nie widział. Zyski ich kompletnie nie interesują – do pierwszej walki Usyka z Furym dołożyli ponad 100 milionów dolarów i nie można wykluczyć, że tym razem dołożą jeszcze więcej.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.