Bądźmy szczerzy, ja już tyle dokonałem w skokach, że miejsca poza dziesiątką mnie nie interesują (…) Muszę więcej w spokoju potrenować – to dokładnie mówił nie Kamil Stoch, lecz Adam Małysz w sezonie 2008/09. Teraz historia zatacza koło, bo to samo przyświeca młodszemu z mistrzów. W obecnej sytuacji 37-latka opuszczenie Turnieju Czterech Skoczni to najlepszy możliwy ruch. I pokazuje to historia.
Tak Kamil Stoch podsumował pierwszą część sezonu. Gorzkie słowa
Kiedy Kamil Stoch po raz ostatni nie brał udziału w Turnieju Czterech Skoczni, trwała zima 2004/05, a on nie był jeszcze pełnoletni. W sezonie 2008/09 ostatni raz nie zaczął go w Oberstdorfie, choć dotarł już na konkurs w Ga-Pa. Właśnie wtedy Adam Małysz wypowiedział cytat, który przytaczamy tu w leadzie – ten o osiągnięciach, po których same miejsca w TOP10 to dla niego za mało, żeby czuć satysfakcję.
Teraz, po 20 latach Sylwestrów pod Zugspitze, to Kamil robi krok w tył. Po to, żeby od połowy stycznia pokazywać, że wykonał kilka susów naprzód.
Bo umówmy się: wyniki, które Stoch osiągał teraz od startu PŚ w Lillehammer, nie dają żadnej satysfakcji. Aż trzy razy w ogóle nie punktował, najwyżej był 14., a w rankingu łącznym uzbierał mizerne 57 punktów. To teraz daje mu pozycję na granicy trzeciej i czwartej dziesiątki światowej hierarchii. Przy jednoczesnym zapewnianiu opinii publicznej, że fizycznie nic mu nie dolega, a w głowie wciąż ma olbrzymią chęć skakania, nie ma prawa satysfakcjonować to trzykrotnego mistrza olimpijskiego. A zwłaszcza takiego, który poprzedniej wiosny zdetonował cały dotychczasowy układ wokół siebie, a po tygodniach nerwówki w końcu skompletował nowy sztab skupiony wokół ludzi, którym najbardziej ufa – Michala Doleżala i Łukasza Kruczka.
Swoją drogą, jego problemy, czyli pewnego rodzaju spięcie związane z rywalizacją (czy raczej brak luzu, który usztywnia go na skoczni i uniemożliwia tym samym poprawne wykonywanie nauczonej techniki) mogą, choć nie muszą, być związane właśnie z ruchami, które wykonał poprzedniej wiosny. Bo przecież nie po to Doleżal odchodził od Stefana Horngachera, a PZN szukał środków na jego team, żeby on – sprawca całego zamieszania – teraz zawodził siebie i najbliższych.
– Oczywiście, że ja już niczego nie muszę. Ale nadal bardzo chcę – ta wypowiedź z wywiadu dla skijumping.pl doskonale oddaje mindset mistrza. Mistrza, bo tego tytułu nikt mu już nie odbierze. To jednak Kamil, dopóki jest sportowcem, zwykł zostawiać górę trofeów za sobą w budynku Kamilandu, żeby bez przeszkód patrzeć tylko do przodu. Taki góralski charakter. Taki upór. To on doprowadził go wiele lat temu na szczyt.
Stoch więc teraz bardzo chce: wygrać jeszcze konkurs w Pucharze Świata, być może taki na własnej ziemi w Zakopanem. Być może stanąć na podium mistrzostw świata – dużej imprezy, czyli takiej, które ostatnie dwie kończył na miejscach 4. i 6., co zamiast satysfakcji przynosiło łzy i niespełnienie. A być może po prostu chciałby lądować nie poza pierwszą czerwoną linią, tylko w pobliżu tej drugiej. Być może po prostu chce znowu wygrywać, od czego – to sam kiedyś mówił – człowiek łatwo się uzależnia. Być może chciałby pobierać z FIS wyższe premie za lokaty. W końcu skoki to jego zawód.
Niezależnie od przyczyn: wycofanie się z TCS kosztem naprawienia własnych skoków to najlepsze, co Kamil i jego sztab mogli teraz zrobić.
Impreza w Niemczech i Austrii jest szybka, męcząca, dynamiczna i usztywniająca. Potrafi frustrować tych, którym nie idzie. Albo odbierać siły, o czym zresztą niedawno w TVPSPORT.PL mówił Doleżal w kontekście sezonu 2020/21. Oczywiście, dobre wyniki w TCS niekiedy uskrzydlają, tak jak np. Dawida Kubackiego przed Pekinem, który być może dzięki przełomowi w tamtym wydarzeniu uwierzył, że w igrzyskach może być kimś więcej niż statystą i w efekcie sięgnął po olimpijski medal. Ale to jest ryzyko dla takich będących w problemach. Bo w TCS idzie się albo na szczyt, albo w stronę zapaści.
Tymczasem omijając tournee, można spędzić w tym roku ponad pół miesiąca z dala od jakiegokolwiek zgiełku – na treningach, bez kamer, bez presji otoczenia. I tam, zamiast powielać błędy techniczne, da się je naprawić. W dodatku skacząc dużo więcej razy niż maksymalnie trzy na dzień.
Stoch, który mówi, że usztywnia go rywalizacja, jednocześnie również w treningach przy okazji PŚ nie pokazuje pełni potencjału. Zatem to nie może być już wyłącznie presja. To muszą być już po prostu błędy w technice i bez sensu byłoby je dłużej utrwalać.
Doleżal, który w wewnętrznej dyskusji ze sztabem kadry A musiał optować za przerwą i wycofaniem swojego zawodnika, z pewnością znał historię Kamila. Zresztą, za tę był odpowiedzialny jego asystent Kruczek, kiedy sam dawniej rządził drużyną narodową. A w historii było co najmniej pięć przykładów tego, że pauza od startów potrafi w Stochu wydobyć to, co najlepsze.
2010/11 – po przeciętnych występach odpuszczone Sapporo, po czym Kamil wygrał pierwsze zawody w karierze, a do końca zimy triumfował łącznie trzykrotnie.
2012/13 – po fatalnej inauguracji Stoch nie pojechał na próbę przedolimpijską do Soczi. Później został mistrzem świata.
2013/14 – odpuszczenie wyjazdu do Japonii poskutkowało trybem maszyny już na PŚ w Willingen. Chwilę później wywalczył dwa złote medale olimpijskie w Soczi.
2020/21 – po słabym starcie zimy Stoch nie poleciał na PŚ do Niżnego Tagiłu. Kilka tygodni później w kapitalnym stylu triumfował w Turnieju Czterech Skoczni trzeci raz w karierze.
2021/22 – wycofany z TCS Stoch przed PŚ w Zakopanem doznał kontuzji i wrócił dopiero tuż przed igrzyskami w Pekinie. Tam, choć wcześniej popadł w kryzys, dwukrotnie był w ścisłej elicie skoczków walczących o medal.
Sezony 2022/23 i 2023/24, w których Kamil pracował pod opieką Thomasa Thurnbichlera, też zawierały takie przerwy. Po nich wielkich przełomów już nie było, choć średnie wyników i tu jasno pokazują wzrost dyspozycji. Teraz jednak mistrz pracuje z ludźmi, którym bezgranicznie ufa, a oni cały swój wysiłek podporządkowali jednemu zawodnikowi. To jest dobra podstawa do wiary, że wyniknie z tego coś dobrego. Najpierw w okresie świątecznym przede wszystkim wyniknie z tego spokój.
Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że Kamil Stoch powróci na skocznię do rywalizacji na mistrzostwa Polski 11 stycznia. Te zaplanowano na Wielkiej Krokwi. Transmisja w Telewizji Polskiej.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.