Starcia z liderem rozgrywek potrafią być w sporcie wyjątkowo bolesne. Na własnej skórze przekonali się o tym w niedzielny wieczór piłkarze West Hamu. Podopieczni Julena Lopeteguiego przegrali u siebie z Liverpoolem aż 0:5. W kadrze meczowej gospodarzy nie znalazł się Łukasz Fabiański, który w rywalizacji z Southampton doznał urazu głowy.
Kiedy największe zespoły w Anglii miewają ostatnimi czasy lepsze i gorsze mecze, forma graczy Liverpoolu jest niezmiennie fantastyczna. Raczej mało kto spodziewał się, że piłkarze West Hamu będą w stanie urwać punkty rozpędzonej maszynie trenera Arne Slota. Niespodzianki na Stadionie Olimpijskim w Londynie nie było, a losy spotkania rozstrzygnęły się już przed przerwą.
Strzelanie rozpoczął po dwóch kwadransach rywalizacji Luis Diaz. Kolumbijczyk miał trochę szczęścia, bo piłka trafiła pod jego nogi po interwencji jednego z defensorów, ale nie zmienia to faktu, że popisał się ładnym wykończeniem. Dziesięć minut później genialną asystą do Cody'ego Gakpo błysnął Mohamed Salah. Egipcjanin założył "siatę" dwóm obrońcom, po czym wystawił futbolówkę Holendrowi praktycznie do pustej bramki. Tuż przed przerwą sam wpisał się na listę strzelców, zaskakując golkipera Młotów strzałem w krótki róg. To gol, który mocno obciąża konto zastępującego Łukasza Fabiańskiego Alphonse'a Areolę.
Przypomnijmy, że Polak wraca do zdrowia po urazie głowy, którego doznał w drugi dzień świąt podczas rywalizacji z Southampton. Niedługo ma już być jednak gotowy do gry.
W drugiej połowie The Reds jeszcze podwyższyli swoje i tak już okazałe prowadzenie. Do siatki trafili Trent Alexander-Arnold i Diogo Jota. Tym samym ekipa z Liverpoolu ma w tabeli osiem punktów przewagi nad drugim Nottingham Forest i dziewięć nad trzecim Arsenalem. West Ham plasuje się obecnie na trzynastej lokacie.