Fatalnie rozpoczął się rok 2025 dla Arkadiusza Milika. Jak informuje "La Gazzetta dello Sport", napastnik Juventusu u schyłku rehabilitacji po kontuzji kolana… doznał kolejnej kontuzji.
Szczęsny o debiucie: nigdy nie grałem w gorszych warunkach [WIDEO]
Problemy Milika trwają już od pół roku. W czerwcu, tuż przed Euro 2024, reprezentant Polski doznał kontuzji kolana podczas sparingu z Ukrainą. Napastnik walczył o szybki powrót na boisko. Niestety, problem okazał się na tyle poważny, że w październiku Milik musiał poddać się operacji.
Rehabilitacja przebiegała pomyślnie, a Polak czekał na zielone światło od lekarzy. Mówił o tym niedawno choćby dyrektor sportowy Juventusu, Cristiano Giuntoli. Milik miał wrócić do gry już na początku stycznia. Niestety, wiele wskazuje na to, że ten moment znowu się opóźni.
"Juventus zmuszony jest uporać się z nową kontuzją Arka Milika, który doznał urazu łydki w momencie, gdy wydawało się, że jego powrót do zespołu jest bliski " – czytamy w niedzielnym wydaniu "La Gazzetty dello Sport".
Informacja o nowych problemach Milika jest tylko punktem wyjścia do transferowych planów Starej Damy. Co gorsza dla 30-latka, priorytetem Juventusu na zimowe okienko jest właśnie zatrudnienie nowego napastnika.
Według "LGdS", na szczycie listy życzeń znajduje się Joshua Zirkzee. Holender, którego trener Thiago Motta doskonale zna z Bolonii, nie mieści się w podstawowym składzie Manchesteru United.