| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Wygrał 11 z 14 spotkań i w "nagrodę" stracił pracę. Jesienna sytuacja trenera Tomasza Grzegorczyka w Arce Gdynia była bezprecedensowa. Asystent Wojciecha Łobodzińskiego przejął zespół i sprawił, że ekipa z Trójmiasta zaczęła seryjnie wygrywać. Władze klubu w międzyczasie miały jednak inny plan. Porozumiały się z Dawidem Szwargą. – Nie było argumentów. Nie dociekałem, dlaczego zrezygnowano ze mnie. Nie usłyszałem konkretnej argumentacji, dlaczego tak się stało – powiedział Grzegorczyk w rozmowie dla TVPSPORT.PL.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: 11 zwycięstw w 14 meczach, fotel wicelidera Betclic 1 Ligi i… utrata pracy. Był taki moment, kiedy trudno było panu pogodzić się z tym, co wydarzy się 31 grudnia?
Tomasz Grzegorczyk, były trener Arki Gdynia, asystent Roberta Kolendowicza w Pogoni Szczecin: – Na pewno był nim pierwszy komunikat, jaki pojawił się po wygranym 6:0 spotkaniu z Odrą Opole. Potem wszyscy dowiedzieli się, że tylko do końca grudnia będę pierwszym trenerem. Był to zawód, ale reakcja była chwilowa. Dobrze, że mieliśmy wtedy przerwę reprezentacyjną i dopiero po trzech dniach spotkaliśmy się z chłopakami. Każdy mógł na swój sposób to przetrawić i potem wziąć się do pracy. Musieliśmy zaakceptować tę sytuację.
– Jak pan odebrał timing tego komunikatu? Piłkarska Polska nie dowierzała, że rezygnuje się z trenera po 6:0.
– Timing nie był odpowiedni, ale nie było to zależne ode mnie. Taka decyzja zapadła "z góry". Byłem poza tym.
– Kiedy dowiedział się pan, że bez względu na wyniki, z końcem 2024 roku nie będzie pan pierwszym trenerem dłużej?
– Na krótko przed komunikatem.
– Jakie były główne argumenty prezesa i dyrektora sportowego?
– Nie było argumentów. Nie dociekałem, dlaczego zrezygnowano ze mnie. Nie usłyszałem konkretnej argumentacji, dlaczego tak się stało. Podjęto nieoczywisty wybór i tyle.
– Czuł trener wtedy sportową złość, że mimo dobrych wyników, nie będzie mógł pan dalej poprowadzić drużyny w rundzie wiosennej?
– Tak. Każdy by poczuł sportową złość. Chyba nie znam osoby, która nie myślałaby podobnie, jak ja.
– Trudno było wtedy normalnie wykonywać swoje obowiązki?
– Po prostu w pewnym momencie zacząłem myśleć, że nie było to zależne ode mnie. Mogłem jedynie skupić się na pracy.
– Jak zespół zareagował na tamten komunikat, co mówiło się w szatni?
– Wszyscy byli zszokowani i zawiedzeni. Nasza seria dawała poczucie, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, abym na dłużej został pierwszym trenerem. Chcieliśmy skupić się na rzeczach, na które mieliśmy wpływ. Powiedziałem drużynie, że przed nami jest jeszcze wiele spotkań. Nie chcieliśmy popsuć sytuacji, na jaką pracowaliśmy do momentu komunikatu. Uważam, że udało się to nam zrealizować. Była porażka z Niecieczą, ale potem kontynuowaliśmy zwycięską serię.
– Sportowo wszystko wyglądało znakomicie, po ogłoszeniu trenera Dawida Szwargi wygraliście pięć z siedmiu meczów. Pan czuł wtedy dodatkową motywację?
– Skupiłem się na zadaniach, czyli na tym, aby zespół dobrze grał, a przede wszystkim wygrywał. Trenerzy zawsze weryfikowani są przez wyniki. Można być teoretykiem, można być praktykiem, ale jak nie masz wyników, to nigdy nie będziesz doceniany. Moją osobistą ambicją było zostawienie Arki na miejscu, które zapewnia bezpośredni awans do Ekstraklasy. To się udało.
– Cała tak sytuacja była wręcz kuriozalna. Nie wiem, czy drugi trener w Europie pracował w takich warunkach, jak pan…
– Na pewno tak. Pracowałem w Niemczech, mam trochę kontaktów w Europie. Po tym komunikacie dostałem wiele pozytywnych informacji oraz wsparcia. Wszyscy byli zdziwieni tym, co się wydarzyło. Takie rzeczy nie dzieją się zbyt często.
– Zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że Tomasz Grzegorczyk zostawił "samograja" Dawidowi Szwardze?
– Nigdy nie ma tak, że zostawia się "samograja". Nie można popsuć tej sytuacji, jaką wypracowaliśmy z zespołem. Są sytuacje, którymi trzeba odpowiednio zarządzać. Jesienią potrafiliśmy to robić, potrafiliśmy przewidzieć pewne rzeczy. Zespół przy niewielkich korektach jest gotowy na bezpośredni awans. Gra pod moją wodzą pokazała, że Arka może seryjnie wygrywać. Kluczowe będą pierwsze dwa, trzy mecze wiosną. Wynik oceni nowego trenera.
– Kibice mówią, że trener Szwarga ma więcej do stracenia niż do zyskania, ponieważ przejmuje Arkę na drugim miejscu w tabeli i musi "tylko" dokończyć robotę. Pan też tak uważa?
– Poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko, patrząc na pracę, jaką wykonaliśmy jako cały sztab.
– Mieliście okazję porozmawiać już z trenerem Szwargą?
– Nie było takich rozmów i podejrzewam, że ich nie będzie.
– Co było kluczem do sukcesu Arki w rundzie jesiennej?
– Zespół obdarzył nasz sztab dużym zaufaniem. Jako asystent wiedziałem, jakie aspekty muszę zmienić, co mogę poprawić w organizacji pracy. Zawodnicy widzieli, że bronimy się pracą i każdego dnia zyskiwaliśmy u nich autorytet. W szatni pojawiła się jedność. Po ostatnim meczu w Łodzi powiedziałem, że wielu piłkarzy indywidualnie zrobiło progres, ale też cały zespół zrobił progres. Zwracaliśmy uwagę na detale, w ten sposób przygotowywaliśmy się pod kolejnego rywala. Za tym szły wyniki.
– Łatwo było wrócić do normalnego funkcjonowania po tym, co wydarzyło się w meczu barażowym z Motorem Lublin?
– Duże grono zawodników przez dłuższy czas nie przetrawiło tego mentalnie. Było to widać na początku rundy. Nowi piłkarze musieli dostosować się do tego, jak chcemy grać. W pierwszych meczach to nie funkcjonowało. Wszystko było mocno zachwiane. Potrzeba było czasu.
– Kiedy drużyna na dobre zapomniała o tym, co wydarzyło się w poprzednim sezonie?
– Po meczu w Legnicy. Po zwolnieniu trenera Wojciecha Łobodzińskiego mieliśmy cztery dni na przygotowanie zespołu do spotkania z Miedzią. Rywal ma duże aspiracje do awansu i jest niezwykle groźny. Miał też wtedy dobrą serię. Sam mecz przyniósł wiele emocji, a wcześniej wiele roszad. Skończył się wygraną po bramce Szymona Sobczaka z rzutu karnego w 90.minucie. Wtedy zobaczyłem w szatni prawdziwą radość, prawie wręcz euforię. Wszyscy dołożyli cegiełkę do tego zwycięstwa. Mecz w Legnicy był początkiem czegoś nowego. Zaczęliśmy piąć się w górę, ale przede wszystkim po nim zjednoczyliśmy się jako szatnia. Zawodnicy zobaczyli, że warto nam zaufać. Po tym triumfie potem było zdecydowanie łatwiej. Nawet w trudnych momentach byliśmy w stanie "wyciągać" mecze.
– Po zwolnieniu trenera Łobodzińskiego nie miał pan wątpliwości, aby tymczasowo przejąć zespół?
– Sytuacja była dość klarowna. Dostałem odgórny komunikat, że po odejściu trenera Wojtka nie ma opcji, żebym wtedy odszedł z klubu po tak krótkim okresie. Było mało czasu do spotkania z Miedzią i miałem się skupić na jak najlepszym przygotowaniu drużyny do tego wyzwania. Zarząd chciał, abyśmy tam wygrali i potem… już poszło.
– Co trzeba było zmienić, poprawić, skorygować, aby drużyna wróciła na zwycięską ścieżkę?
– Bardzo ważny był aspekt mentalny. Moim zdaniem ważna była zmiana treningu. Dołożyliśmy więcej intensywności, zrobiliśmy kilka rotacji w składzie. Wszystko dość szybko zaczęło funkcjonować.
– W poprzednich klubach pana drużyny nie były w stanie punktować na tym poziomie, co Arka. Praca w Gdyni może być trampoliną w dalszej karierze? Pana nazwisko często zaczęło się pojawiać w przestrzeni publicznej.
– Tak, jak mówiłem, trenera ocenia się przede wszystkim po wynikach. Czasami nie widać innych efektów pracy. Wcześniej wszystko funkcjonowało u mnie ze zmiennym szczęściem. Mając tak jakościowy zespół, mogłem realizować swoje pomysły. Umiejętności zawodników odgrywają tu dużą rolę. Moje nazwisko zaczęło się pojawiać w medialnych spekulacjach, jeżeli chodzi o inne kluby. Znalazłem już jednak pracę.
– Z drugiej strony napastnika rozlicza się z bramek, bramkarza z czystych kont, a trenera powinno właśnie ze zwycięstw i punktowania.
– Zgadza się. Prezesi i dyrektorzy sportowi zwracają uwagę przede wszystkim na średnią punktową. Nasza była fantastyczna i chyba każdy trener chciałby mieć takie liczby. Wiem, jaką pracę wykonałem, ile mnie to kosztowało i to jest najistotniejsze. Na końcu wynik wszystko weryfikuje.
– Dołączył trener do Pogoni Szczecin. Nie miał pan wątpliwości, przyjmując tę ofertę, patrząc na to, w jakiej sytuacji finansowej jest klub?
– Nie miałem żadnych obaw. Pojawiło się zapytanie, potem konkretne rozmowy i jestem w Pogoni.
– Czym przekonał trenera Robert Kolendowicz?
– Pierwsze rozmowy przeprowadziłem z dyrektorem Dariuszem Adamczukiem. Klub rósł nie tylko na oczach ludzi z zachodniopomorskiego, lecz również całej Polski, jeżeli chodzi o struktury, akademię, organizacje wszystkiego, stadion. Kibice zawsze dopisują i spisują się znakomicie. Robert przekonał mnie projektem, swoją organizacją sztabu, konkretnymi pomysłami na moją osobę. Wie, w jaki sposób chce użyć mojego warsztatu i doświadczenia, aby sztab funkcjonował jeszcze lepiej. Znam wiele osób w Pogoni i bardzo cenię wszystkich współpracowników.
– Za co konkretnie ma pan odpowiadać w Pogoni?
– Tych aspektów jest bardzo dużo. Zaczynając od ofensywy, kończąc na stałych fragmentach gry. Obowiązkami będę dzielić się z pozostałymi członkami sztabu.
– Po tak dobrej jesieni nie liczył pan mimo wszystko na propozycje pracy w roli pierwszego trenera?
– Pojawiały się spekulacje, konkretnej oferty nie było. Nie jestem człowiekiem, który lubi siedzieć w domu. Żona się śmieje, że nigdy nie byliśmy na porządnym urlopie, bo zawsze coś się działo. Pauzy nie miałem też zbyt wiele, również w tym sezonie. Chcę wnieść coś konkretnego i jakościowego do sztabu Pogoni. Podjąłem pracę w Szczecinie i jestem bardzo zadowolony.
– Tomasz Grzegorczyk czuje się lepszym asystentem czy pierwszym trenerem?
– Każdy trener pracujący na najwyższym poziomie, chce pracować samodzielnie. Zdecydowałem się jednak pomóc trenerowi Kolendowiczowi. Mówiłem na konferencjach prasowych, że rozważę każdą propozycję. W jednej i drugiej roli czuję się bardzo dobrze. Przyjąłem propozycję Pogoni i wiem, że zrobię wszystko, aby trener Kolendowicz czuł jak największy komfort.
– Przez większość kariery był pan pierwszym trenerem i jesień pokazała, że świetnie poradził sobie pan w tej roli. Dlaczego w ogóle zdecydował się pan na rolę asystenta trenera Wojciecha Łobodzińskiego?
– Z Wojtkiem poznaliśmy się na kursie UEFA Pro. Funkcjonował w bardzo podobny sposób do mnie. Rozumieliśmy się bardzo dobrze. Zawsze moim celem była praca w Arce Gdynia i Pogoni Szczecin. W krótkim okresie zrealizowałem obie te rzeczy. Przed pracą w Arce zbierałem doświadczenie. To pomogło mi w tym, abym mógł pokazać swoje umiejętności najpierw jako asystent, potem jako pierwszy trener. Teraz chcę, aby Pogoń wygrywała, a młodzi zawodnicy się rozwijali.
– "Jako asystent mogłem przyglądać się na spokojnie pracy całego sztabu, nie mając na swoich barkach odpowiedzialności, którą miał pierwszy trener" – powiedział pan w wywiadzie z "Goal.pl". Drugi trener ma łatwiej od pierwszego?
– Na pewno pierwszy ma inne obowiązki. Współpracuje z mediami, ma kontakt z zarządem, skautingiem. Odpowiedzialność spoczywa na pierwszym trenerze, bo to on ma decydujące zdanie. On podejmuje kluczowe decyzje, ale przecież po przegranym meczu nikt w sztabie nie jest zadowolony. Każdy czuje się winny, każdy chce wygrywać. Wszyscy w ten sposób myślą i to jest klucz do sukcesu. Osoba Roberta i rozmowa z nim bardzo przekonały mnie do tego projektu.
– Praca w roli asystenta może dawać tyle samo satysfakcji?
– Oczywiście. Pierwszy trener jest na świeczniku, jego nazwisko pojawia się w mediach, on udziela wywiadów, ale trzeba zaakceptować rolę, w jakiej się obecnie jest. Satysfakcją będą dla mnie zwycięstwa zespołu. Chciałbym, aby piłkarze byli zadowoleni z pracy sztabu. Zależy mi, aby aspekty, za jakie będę odpowiedzialny, wyglądały coraz lepiej i drużyna widziała rozwój.
– Pogoń znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, nie wiadomo, jak zespół będzie wyglądać wiosną, jak zbudowana zostanie kadra. W takich trudnych sytuacjach wbrew pozorom może być poniekąd łatwiej?
– Jako trenerzy musimy skupić się na pracy i udowodnić, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Żadna sytuacja nie jest jakoś mocno komfortowa. Jak jesteś na pierwszym miejscu, to za każdym razem musisz robić wszystko, aby przechytrzyć przeciwnika i nie dać się dogonić. Organizacyjnie też nigdzie nie jest idealnie. Pogoń jest jednym z czołowych klubów w Ekstraklasie i musimy zrobić wszystko, aby tak zostało. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu.
– Rok 2024 był najbardziej szalonym w pana trenerskiej karierze?
– Na pewno tak. Nie awansowaliśmy do Ekstraklasy, potem stałem się pierwszym trenerem, pojawiła się cała ta sytuacja z odejściem, seria dobrych wyników. Był to bardzo ważny czas dla mnie.
– Co obiecuje pan sobie po kolejnym? Powrót do roli asystenta poniekąd pokazuje, że w kolejnych latach może trener pracować właśnie w tej roli?
– Piłka jest tak dynamicznym sportem, że wiele kwestii jest nie do przewidzenia. Nie chcę widzieć się w jednej z ról. Nie wykluczam samodzielnej pracy i wiem też, że wiele decyzji nie jest zależnych ode mnie. Trzeba się skupić na tu i teraz. To mi pomogło w pracy w Gdyni. Podpisałem kontrakt z Pogonią, dołączyłem do bardzo dobrego trenera i skupiam się na tym klubie. Nic innego się nie liczy.
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
17:00
Pogoń Szczecin
16:00
Radomiak Radom
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.