Moim celem jest "niezabicie" zawodników. Mamy cztery lata do kolejnych igrzysk. Jeśli "zabiłbym" ich przez kolejne trzy, to trudno byłoby im być w najlepszej dyspozycji na czwarty rok. Muszę więc spróbować utrzymać poziom osiąganych wyników i jednocześnie dać siatkarzom czas na odpoczynek, by byli zadowoleni – mówi w TVPSPORT.PL Nikola Grbić, selekcjoner reprezentacji Polski siatkarzy.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – 12 stycznia 2022 roku został pan trenerem reprezentacji Polski siatkarzy. Jakie to były trzy lata?
Nikola Grbić: – Nie miałem wielkiego planu w głowie, który zakładał, że chcę to, czy to. Moim celem było stanie się tak dobrym, jak tylko mogę być, by stworzyć pozytywne i ciężko pracujące środowisko, w którym każdy będzie szedł w stronę tego samego celu. Tylko tym się zajmowałem. Wiedziałem też, że końcowy rezultat jest niezwykle trudny do przewidzenia, bo istnieje wiele czynników, które mogą na niego wpływać i są poza kontrolą moją i moich graczy. Niemalże niemożliwe było przewidzenie, czy zdobędziemy medal, a co dopiero czy wygramy turniej.
Muszę stwierdzić, że jestem usatysfakcjonowany. Zagraliśmy cztery z sześciu możliwych finałów, wygraliśmy w turnieju kwalifikacyjnym osiem na osiem meczów. Nie chcę mówić o rekordach i o tym, jak wiele lat polska kadra czekała na poszczególne trofea. Według mnie jednak żadna inna reprezentacja nie dokonała tego, co Polska. Kontynuacja osiąganych wyników była niesamowita. Byliśmy na podium za każdym razem w ciągu ostatnich trzech lat. To niezwykłe osiągnięcie, z którego każdy powinien być dumny.
– Czy był zawodnik, który szczególnie pozytywnie zaskoczył trenera?
– W zespole widziałem wiele rozwoju. Niektórzy zawodnicy byli już wcześniej w szczycie swojej formy, więc jedyną moją pracą było utrzymanie tego poziomu. Myślę, że Tomasz Fornal miał najbardziej oczywisty "skok jakościowy". Nie zmienia to faktu, że widziałem wielu zawodników poprawiających się przez ostatnie sezony. Jednym z nich jest choćby Marcin Janusz.
To ważne dla mnie jako trenera – że w przypadku zawodników, którzy prezentowali pewną formę czy poziom, to nie zepsułem tego, a wręcz udało się je podnieść. Jestem usatysfakcjonowany pracą, którą wykonaliśmy.
– Kiedy rozmawiałam ze wspomnianym Tomkiem zaraz po igrzyskach, przyznał, że wcześniej raczej nie wierzył w to, że znajdzie się w finale olimpijskim jako podstawowy gracz. Spodziewał się pan takiego obrotu spraw? Kiedy stał się zawodnikiem pierwszoszóstkowym?
– Nie było jednego punktu zwrotnego, w którym zobaczyłem, że zasługuje na miejsce w podstawowym składzie. To był długi proces, który zaczął się we wcześniejszym sezonie. Zobaczyłem go wchodzącego pewnie do finałów VNL, będącego bez przerwy gotowym, by dać z siebie wszystko choćby w mistrzostwach Europy. Do tego zaliczył znakomity sezon klubowy. W wielu chwilach potwierdził swoje dobre występy i rosnący poziom. Stało się jasne, że w pewnym momencie byłoby głupio z mojej strony, gdybym nie trzymał go na boisku cały czas. Dawał tyle jakości w drugiej linii, przyjęciu i obronie... Do tego dołożył blok. Choć nie zawsze był perfekcyjny w ataku, to widziałem, ile balansu zapewniał drużynie. Powierzenie mu tej roli było więc całkowicie naturalne.
– Czy było możliwe, by nasza kadra osiągnęła szczyt formy na finał igrzysk?
– To było trudne. Miałem milion pomysłów i wiedziałem, co chciałbym zrobić. Zdawałem sobie jednak sprawę, że w drodze do finału na pewno znajdzie się sytuacja, której nie da się przewidzieć. Jedyne, co mogliśmy zrobić, to się zaadaptować. To, co zrobiliśmy, to najlepsza adaptacja, którą widziałem w mojej karierze. W półfinale graliśmy prawie bez trzech graczy – Paweł Zatorski miał olbrzymi kłopot, by pozostać na boisku, Mateusza Bieńka nie było, a później z powodów zdrowotnych z parkietu zszedł też Marcin Janusz.
Adaptacja do tej sytuacji była czymś, nad czym pracowaliśmy przez trzy lata. Powtarzałem, że każdy musi być gotowy, by w każdym momencie pomóc zespołowi. Jeśli pomyślisz sobie o poprzednich trzech sezonach, to kiedy takie momenty nadchodziły, wszyscy byli gotowi dać z siebie wszystko, co najlepsze.
Co do urazów, rozmawialiśmy już o tym ze sztabem medycznym i trenerami przygotowania fizycznego. Poza Tomkiem, Pawłem i Marcinem tylko w jednym przypadku mogliśmy zarządzić sytuacją inaczej. To Mateusz Bieniek. Rok wcześniej mierzyliśmy się z podobnymi kłopotami. Podczas moich treningów zawodnicy wykonują wiele skoków. Być może nie powinien skakać aż tak często. Reszta przypadków to były jednak urazy, z którymi wiele nie dało się zrobić.
Do finału przystąpiliśmy, nie wiedząc, czy Marcin da radę zagrać! W czasie rozgrzewki mieliśmy przekonać się, jak się czuje. Kiedy taka sytuacja ma miejsce zaraz przed najważniejszym meczem od lat, jest trudno choćby pod względem mentalnym. Największym wyzwaniem, które bezpośrednio wpłynęło na naszą drużynę, była więc sytuacja zdrowotna. Nie mówię, że w przypadku bycia zdrowym byśmy wygrali, ale mecz na pewno byłby innym spotkaniem.
– Zgodziłby się pan z tym, że reprezentację Polski w najlepszej formie widzieliśmy w czasie mistrzostw Europy 2023?
– Tak, zgadzam się.
– Wiele osób w social mediach zastanawiało się, czy bilety do Paryża dla Aleksandra Śliwki po urazie i Łukasza Kaczmarka po problemach w sezonie klubowym były owocem tego, co ci dwa zawodnicy dali panu w rozgrywkach kadrowych 2023. To prawda?
– Oczywiście. Starałem się wziąć pod uwagę absolutnie wszystko. Wiedziałem, że ci zawodnicy mają "to" w sobie, pokazywali to wiele razy nie tylko w drużynie narodowej, ale również w trudnych meczach Ligi Mistrzów w ostatnich kilku sezonach. Zdawałem sobie sprawę z tego, że mają znacznie większe doświadczenie w przechodzeniu przez wymagające sytuacje.
Proszę jednak zrozumieć, że nie było tak, że ktoś dwa lata wcześniej świetnie grał w kadrze, więc teraz ma zapewnione w niej granie na igrzyskach. Oni wciąż mogli wnieść wkład w drużynę. Problemem było również to, że decyzję trzeba było podjąć znacznie wcześniej. Teraz to jak bycie generałem po bitwie – może powinien zrobić to i to. Pewnych rzeczy jednak nie da się przewidzieć.
Wiedziałem, że jakość wspomnianych graczy zwłaszcza w trudnych momentach, nam pomoże. Bartek Bołądź nie grał wcześniej finału. Nie mówię tu, że zagrałby źle. Gra w kadrze w igrzyskach olimpijskich to jednak wyjątkowa sytuacja. Myślałem o tym, co będzie najlepsze dla drużyny. Chciałem wybrać najsilniejszą ekipę na konkretny turniej.
Nie czytam komentarzy, ale i bez tego wiem, że niemożliwym jest usatysfakcjonowanie każdego. Wiem, że nie popełniłbym błędu, gdybym powołał do dwunastki Bartka Bołądzia i Bartka Bednorza. Udowodnili wiele razy swoją jakość, dali nam tyle dobrych występów. Na końcu musiałem jednak podjąć decyzję i z wielką trudnością to zrobiłem. Jestem usatysfakcjonowany, bo z igrzysk wróciliśmy z medalem.
– Rozmawiał pan już z graczami na temat kolejnego sezonu?
– Nadal nie. Niektórzy wyrazili swoje opinie, ale powiedziałem, żebyśmy zaczekali do momentu zamknięcia składu sztabu. Będę chciał porozmawiać z asystentami na temat programu na cztery lata. Dopiero po ustaleniu, co robić, by być najlepszym w Los Angeles, rozplanujemy perspektywę na nadchodzący sezon kadrowy. Myślę, że w ciągu tygodnia, dwóch będziemy w stanie zamknąć ten temat i zacząć rozmowy z zawodnikami.
Nie jesteśmy w sytuacji USA. Zespół ten jest już zakwalifikowany na igrzyska. Nowy trener może dać wolne drużynie na całe lato, choć niewykluczone, że będzie ona występować z Micah Christensonem i Erikiem Shojim, którzy wyrazili chęć gry niezależnie od kalendarza. Inni siatkarze mogą jednak nie grać nawet przez dwa lata! Za rok w końcu odbędą się zmagania kontynentalne, w których nie mają presji. Ich sytuacja jest więc zupełnie inna niż nasza. Jeśli do Polski przyjedziesz bez medalu, będziesz miał problem. Trudno więc oczekiwać, że powiem, że wszyscy mają wolne, ponieważ zaraz pojawi się sponsor i zacznie zadawać pytania z cyklu "nie wydajemy pieniędzy na to, by siatkarze siedzieli w domach".
Do wielu sytuacji będziemy musieli się więc zaadaptować. Postaram się to połączyć. Będę chciał dać dużo odpoczynku zawodnikom po trudnym sezonie, a następnie pojechać na mistrzostwa świata z najmocniejszym zespołem, który możemy stworzyć. Potrzebuję więc, by mój sztab zaczął pracować ze mną nad tym, jak to wszystko zorganizować. Kiedy będę miał jasny pomysł na następny sezon, wtedy ewentualnie zacznę rozmawiać z graczami. Jeśli zrobiłbym to teraz bez klarownej idei, nie miałbym instrumentów, by dopasować się do ich potrzeb. Moim celem jest "niezabicie" zawodników. Mamy cztery lata do kolejnych igrzysk. Jeśli "zabiłbym" ich przez kolejne trzy, to trudno byłoby im być w najlepszej dyspozycji na czwarty rok. Muszę więc spróbować utrzymać poziom osiąganych wyników i jednocześnie dać siatkarzom czas na odpoczynek, by byli zadowoleni.
– Kto będzie w pana sztabie?
– Wciąż negocjujemy. Będzie sporo zmian.
– Wielu mówiło, że do sztabu dołączy Piotr Graban, ale słyszałam, że będzie pracował z młodszymi rocznikami.
– Tak, będzie z młodszymi rocznikami. Nie chcę jednak spekulować o konkretnych nazwiskach. Na pewno będę miał jednego asystenta. Co do drugiego, muszę jeszcze zdobyć potwierdzenie. Chcę, by moi współpracownicy byli usatysfakcjonowani kontraktami. Musimy więc zaczekać i liczyć na to, że wszyscy dojdą do porozumienia.
– Sztab będzie polski?
– Oczywiście. W stu procentach.
– To już nasza tradycja, że zawsze na początku roku pytam pana o to, czy rzucił się panu w oczy ktoś z PlusLigi lub innych rozgrywek, kogo chciałby pan powołać, a wcześniej nie był oczywistym wyborem. Jak jest w tym roku?
– Poza chłopakami, którzy już z nami byli, nie za bardzo. Na pewno będą nowe nazwiska, którym muszę się jeszcze przyjrzeć, ale nie są one formatu Dawida Dulskiego czy Michała Gierżota sprzed kilku sezonów. Nie zmienia to faktu, że jest kilku interesujących młodych siatkarzy, których będę chciał sprawdzić.
– Kiedy zacznie pan sezon?
– To kolejna rzecz, którą muszę ustalić ze sztabem. Trzeba sprawdzić, ilu siatkarzy będziemy potrzebować, ilu z nich skończy sezon wcześniej lub będzie nam tylko pomagało. Zobaczymy, ilu będzie też dostępnych. Musimy zrobić listę i wszystko zorganizować.
Czytaj również:
– Walczyła z nowotworem i rywalami. Pierwsza kobieta-trener ze złotem ligi
– Hit transferowy! Wicemistrz olimpijski zmieni klub
– Grała dla 15 tysięcy Amerykanów, wraca do Polski! "Mówili, że zniknę"
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.