{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Rajd Dakar. Polska załoga Tomasz Staniszewski i Stanisław Postawka objawieniem kategorii Classic

Tomasz Staniszewski i Stanisław Postawka są objawieniem kategorii Classic w tegorocznym Rajdzie Dakar. Po pięciu etapach zajmują dziewiąte miejsce w gronie blisko 100 załóg, chociaż ich Porsche 924 nie ma napędu na cztery koła.
Złe wieści z Rajdu Dakar. Polacy poza wyścigiem
Tomasz Staniszewski i Stanisław Postawką objawieniem Rajdu Dakar
Cztery lata temu organizatorzy Dakaru postanowili wprowadzić klasę dla aut ścigających się w tym rajdzie do 1999 roku. Z roku na rok jej popularność rośnie, chociaż nie wśród Polaków – do ubiegłorocznego rajdu zgłosiły się cztery załogi w biało-czerwonych barwach, teraz jadą tylko oni.
Przed rokiem debiutujący w Dakarze Staniszewski z Postawką mieli olbrzymie problemy techniczne i zajęli 43. miejsce. Obecnie ich Porsche, od nowa zbudowane, spisuje się znakomicie.
– Najbardziej jestem zadowolony z tej generacji auta, jaką zbudowaliśmy. To ten sam model Porsche 924, ale zupełnie inaczej go przygotowaliśmy. Po powrocie z ubiegłego Dakaru i odrobieniu lekcji wiedzieliśmy już, co trzeba zrobić, żeby nie popełnić tych samych błędów – powiedział 46-letni Staniszewski, organizator imprez enduro w Polsce.
– Tamten rok to była ciężka szkoła życia, tych awarii było bez liku, właściwie codziennie wracaliśmy popsutym autem. Tamtym samochodem po prostu nie dało się tu dobrze jechać. Teraz to poprawiliśmy i na razie wszystko jest ok. Przede wszystkim zrezygnowaliśmy z turbiny, bo w tym kurzu bez przerwy się zatykała. Mamy silnik wolnossący, chociaż nieco większej pojemności. Wzmocniliśmy trochę tylne zawieszenie. Zrobiliśmy lepszy rozkład masy – opisuje Postawka, znany pilot i miłośnik zabytkowej motoryzacji.
Zgodnie z regulaminem w Classic mogą wystartować tylko takie same auta, jakie ścigały się w ubiegłym wieku po Afryce. W tej klasie rywalizują i wielkie ciężarówki, i takie samochody, jak kultowy Citroen 2CV, popularna "kaczka", którym komuś kiedyś przyszło do głowy pokonywać afrykańskie bezdroża. Dominują jednak terenowe Toyoty i Mitsubishi. Porsche 924 Polaków wystartowało tylko raz, bez powodzenia w 1981 roku.
– Budowa tego samochodu zajęła nam dokładnie rok. Jak wróciliśmy z poprzedniego Dakaru, następnego dnia pracowaliśmy już nad nowym autem. Ile to kosztowało? Na pytanie, ile kosztuje motorsport odpowiedź jest tylko jedna: wszystko. Ale przygotowanie tego auta wyniosło nas około 300 tys. złotych – zdradził Postawka.
Polacy jadą w Rajdzie Dakar... ponad 40-letnim autem
Obaj przyznali, że piątkowy dzień przerwy w Hail bardzo im się przydał.
– Ja jestem wykończony. Na pewno ten rajd daje się nam we znaki. Jedziemy autem, które ma czterdzieści parę lat, nie ma wspomagania kierownicy, nie ma wspomagania niczego, jest bardzo głośne. Nie ma klimatyzacji, żadnych wygód – podkreślił Staniszewski, który w załodze pełni rolę kierowcy.
– Staszek też nie ma łatwo, ale trochę pod innym względem. Nie musi może zmagać się z oporną kierownicą i wciskać pedałów, ale jest w pełni zaangażowany intelektualnie. Bez przerwy musi wszystko kontrolować, i to nie tylko drogę, jak w normalnym rajdzie, ale też nawigację, kalkulować prędkość, z jaką powinniśmy jechać. Taka maksymalna koncentracja przez parę godzin dziennie też niesamowicie męczy – dodał.
Zmagania w Classic różnią się od tych w pozostałych kategoriach Dakaru. Tutaj liczy się bardziej precyzja niż szybkość. Rywalizuje się w trzech konkurencjach – na regularność, nawigacyjnej i jazdy po wydmach.
– Chyba najtrudniejsza jest ta regularność. Nie można jechać za szybko, tylko idealnie według wytycznych organizatora. Optymalnie byłoby jechać z tą samą narzuconą prędkością cały odcinek liczący np. 100 kilometrów, ale wiadomo, że tak się nie da. Są piachy, kamienie, trzeba to wszystko wypośrodkować. A są jeszcze rozmieszczone punkty pomiaru prędkości, o których nie wiemy. To naprawdę nie jest łatwe, ale całkiem dobrze nam w tym idzie. Jazda po wydmach na szczęście nas nie dotyczy, bo samochody z napędem na jedną oś by sobie nie poradziły – podkreślił Postawka.
Obaj zapewniają, że dziewiąte miejsce na półmetku bardzo ich cieszy.
– Przed nami są same czteronapędówki, a wśród samochodów napędzanych na jedną oś, jak nasz, za nami jest długo, długo nic. Pierwszy chyba koło 60. miejsca – zauważył Postawka.
– Ale czołówka to jakiś kosmos. Cztery czy pięć samochodów jedzie prawie na zero (punktów karnych). Chapeau bas! – dodał Staniszewski.
Polacy startują po raz drugi w Dakarze, ale nie ostatni.
– Cały czas odrabiamy tu lekcję, są jeszcze rzeczy do poprawy. Od początku dawaliśmy sobie trzy lata na idealne dopracowanie samochodu – zapewnił 55-letni pilot z Wrocławia.
W sobotę Polacy pokonują 6. etap z Hail do Al Duwadimi. Zakończenie rajdu 17 stycznia w Shubaytah.