Piłkarskie gwiezdne wojny nie zawiodły. W kosmicznym finale Superpucharu Hiszpanii FC Barcelona pokonała Real Madryt 5:2 (4:1), zdobywając setne trofeum w swojej historii. El Clasico miało wyjątkowy, polski akcent. Robert Lewandowski zdobył bramkę i dołożył asystę, a Wojciech Szczęsny... wyleciał z boiska z czerwoną kartką.
PRZED MECZEM:
Superpuchar Hiszpanii od 2020 roku rozgrywany jest w formacie turniejowym, w którym uczestniczą mistrz i wicemistrz oraz finaliści krajowego pucharu. W finale ubiegłorocznej edycji ze zwycięstwa cieszyli się piłkarze Realu Madryt, którzy pokonali FC Barcelona 4:1.
Rok później doszło do 259. w historii El Clasico. Miało ono wyjątkowe znaczenie dla polskiego kibica. Po raz pierwszy w historii aż dwóch Polaków miało wystąpić od pierwszego gwizdka arbitra – Wojciech Szczęsny i Robert Lewandowski.
JAK PADŁY GOLE?
1:0 (6') – Znakomita kontra Realu, którą wykończył Kylian Mbappe.
1:1 (22') – Wyśmienite podanie Roberta Lewandowskiego, który do tego momentu miał cztery kontakty z piłką. Kapitan reprezentacji Polski obsłużył Lamine Yamala, który płaskim strzałem zdołał zmieścić piłkę do siatki.
1:2 (36') – Eduardo Camavinga faulował Gaviego w polu karnym. Po analizie VAR sędzia wskazał na "wapno". Pewnie jedenastkę wykorzystał Lewandowski.
1:3 (39') – Kosmiczna wrzutka Julesa Kounde z głębi środka pola. Francuz idealnie dośrodkował piłkę na dziesiąty metr do Raphinhi, który imponująco się wybił w powietrzu i głową pokonał Courtois.
1:4 (45+10') – Książkowa kontra Barcelony, zapoczątkowana przez Yamala. Później futbolówkę przejął Raphinha, który zagrał do Alejandro Balde, który wpisał się na listę strzelców.
1:5 (48') – Marc Casado zapoczątkował kontrę Barcelony, którą popisowo wykończył Raphinha.
2:5 (60') – Rodrygo znakomicie uderzył bezpośrednio z rzutu wolnego, a piłka zdążyła odbić się od obramowania bramki.
PRZEBIEG SPOTKANIA:
To miało być galaktyczne starcie i od samego początku taki miało przebieg. Pierwsze cztery minuty pod dyktando Barcelony, która spokojnie mogła prowadzić 2:0. Znakomitymi dwiema interwencjami popisał się Thibaut Courtois, który obronił strzały Yamala i Raphinhi. Królewskim wystarczyła jedyna udana kontra w wykonaniu Kyliana Mbappe, żeby wyjść na prowadzenie. Jak się okazało, był to najlepszy moment Realu w całym spotkaniu.
Później Barcelona odpaliła tryb "czołg". Była nie do zatrzymania dla rywali. Nie wybiła ich z rytmu nawet kontuzja podpory defensywy, Inigo Martineza. Sporą cegiełkę do sukcesu Barcy dorzucił Robert Lewandowski, który zaliczył asystę przy trafieniu Yamala, a następnie skutecznie wykorzystał rzut karny. Po cudownym golu Raphinhi i trafieniu Alejandro Balde, Blaugrana prowadziła do przerwy aż 4:1. Real leżał na deskach.
W 48. minucie piątego gola dla Barcelony strzelił Raphinha. I gdy wydawało się, że na Real spadnie kolejna lawina goli, pomocną dłoń wyciągnął... Wojciech Szczęsny. Polski bramkarz, który do tej pory spisywał się bez zarzutu, tak jak niegdyś w meczu otwarcia na Euro 2012, bezsensownie sfaulował rywala. Podciął przed polem karnym Mbappe, a sędzia po analizie VAR nie miał innego wyjścia, jak wyrzucić Polaka z boiska. Real skorzystał z możliwości i dzięki pięknej bramce Rodrygo z rzutu wolnego zniwelował straty.
Real nie potrafił wykorzystać gry w przewadze. Królewscy byli nieskuteczni i nie potrafili nic wskórać przeciwko znakomicie funkcjonującej defensywie Barcelony. Inaki Pena również zrobił wszystko, żeby nie dopuścić do straty bramki, broniąc w końcówce w kapitalnym stylu uderzenie Mbappe.
Blaugrana triumfowała w Dżuddzie i zdobyła setne trofeum w swojej historii. Pokazała, że w tym sezonie nie ma sobie równych w starciach z Realem. W pierwszej rundzie ograła Królewskich na wyjeździe aż 4:0. Kolejne El Clasico, tym razem w La Liga, już 11 maja.