| Inne zimowe / Narciarstwo alpejskie
Maryna Gąsienica-Daniel w obecnym sezonie zajmowała już miejsca tuż za pierwszą dziesiątką – była 11. w Killington i 13. w Semmering. Teraz czeka ją próba generalna przed mistrzostwami świata – i tak się składa, że rozegrana zostanie na jej ulubionym stoku. Trasa Erta w Kronplatz już bywała dla Maryny szczęśliwa. – Tu mogę wszystko! – zapewnia alpejka, która we wtorek wystartuje w gigancie z numerem "24". Chęć poprawy pozycji startowej jest wielka.
Korespondencja z Kronplatz
Jakub Pobożniak, TVP Sport: – Jak oceniasz trwający sezon w twoim wykonaniu?
Maryna Gąsienica-Daniel: – Myślę, że było dużo dobrych przejazdów w tym sezonie, ale też kilka takich, o których możemy powiedzieć, że były gorsze. Na pewno idziemy w dobrym kierunku: i z moją jazdą, i z pewnością siebie. To jest najważniejsze.
– Jedenaste miejsce w Killington, trzynaste miejsce w Simmering, to były wyniki, które na pewno podbudowały po tym poprzednim sezonie.
– Dokładnie, to były całkiem dobre przejazdy, choć i tak mogły być lepsze, to na nich mogłam zbudować pewność siebie. Przede mną kolejne starty, mam nadzieję, że jeszcze lepsze.
– Kronplatz to twoje ulubione miejsce na gigantowej mapie Pucharu Świata. Jak dużym atutem jest jazda po ulubionej trasie?
– Zazwyczaj jest tak, że jeżeli dziewczyny jeżdżą dobrze, to jeżdżą dobrze wszędzie. Każda z nas oczywiście ma swoje ulubione trasy. I właśnie taką moją trasą jest "Erta" w Kronplatz. Wiem jednak też o tym, że inne dziewczyny też ją lubią i też będą robiły wszystko, żeby zjechać jak najlepiej. Inne dziewczyny też będą się ścigać, ale na pewno pomaga mi to, że lubię trasę, lubię tutejsze warunki i atmosferę. Te zawody mają zwykle na mnie dobry wpływ (śmiech – przyp. red.)
– Co takiego szczególnego ma ta trasa?
– Wszystko, właściwie ona ma wszystko, ma i płaskie odcinki, przełamania, rollery, stromsze odcinki, trawersy, więc tak naprawdę ma wszystko i zazwyczaj ma super warunki.
– W Kronplatz bywałaś już w pierwszej dziesiątce. Nawet w zeszłym sezonie, trochę gorszym i tak było siódme miejsce po pierwszym przejeździe. To może napawać optymizmem.
– Na pewno będę walczyć, żeby zjechać jak najlepiej. To jest zawsze mój cel i zawsze startuję z myślą, żeby atakować. Mam bardzo dużą motywację i naprawdę chcę tu zjechać to, co potrafię.
– Tęsknisz za losowaniami numerków dla pierwszej piętnastki gigancistek?
– Trochę tak. Zawsze wtedy się czujesz bardziej w gronie tych najlepszych zawodniczek. Tak to jest w karierze zawodnika, że jeden sezon jest lepszy, drugi jest gorszy. Teraz właśnie po tym gorszym sezonie po prostu znowu będę się budować w rankingu. Mam nadzieję, że szybko wrócę do losowania numerków (śmiech – przyp. red.).
– Z tego gorszego sezonu wyciągnęliście już wnioski? Wiecie, co było do poprawy? To jest jakaś nauczka na kolejne sezony, czy tamten czas odcięliście grubą kreską i do niego nie wracacie?
– Nie nazwałabym tego nauczką, każdy zawodnik cały czas się uczy i mamy swoje lepsze i gorsze momenty. To wiążę się ze zdrowiem, ze sprzętem, czasami nawet ze szczęściem. Zmieniliśmy trochę rzeczy w porównaniu do poprzedniego sezonu. W tym czuję, że idziemy w dobrym kierunku.
– Łatwiej do czołowej piętnastki wejść po raz pierwszy, czy do niej wrócić?
– Jak jesteś zawodnikiem wchodzącym do czołówki Pucharu Świata, to po tym jak dostaniesz się do niej raz czy drugi, jest dużo łatwiej ryzykować. Nie boisz się o to, że wypadniesz. W tym momencie, będąc na przykład w trzeciej dziesiątce po pierwszym przejeździe mam w głowie, że trzeba przejechać dobry przejazd, ale też, że nie wolno wypaść. Czasami wydaje mi się, że jest trochę trudniej w tej sytuacji.
– Co w Kronplatz da zrobić się w numerem "24", z którym wystartujesz?
– Wszystko! Warunki są naprawdę super. Mieliśmy możliwość luźnej jazdy po trasie, więc wiem, że naprawdę można zjechać tutaj bardzo dobrze.
– To ostatni start przed mistrzostwami świata. Jak ważne jest to, żeby tym występem podbudować swoją pozycję i nastroje przed najważniejszą imprezą?
– Każdy dobry wynik buduje, nieważne w której części sezonu. Oczywiście teraz byłoby najlepiej. Ale jeżeli się tak nie wydarzy, to też nie możemy popadać w żadną panikę, ani się załamywać. Na pewno będę atakować, chcę być tak pewna tego, co robię na trasie. I to będzie dla mnie najważniejsze. Nawet jeżeli coś by się wydarzyło po drodze, to jeśli jazda będzie dobra, to i tak ten start będzie budujący.
– Szczyt formy jest szykowany już na mistrzostwa świata czy zamierzasz pokazać go już teraz?
– W narciarstwie alpejskim jest trochę ciężko z budowaniem formy. Składa się na to wiele rzeczy, w tym zdrowie. Wierzę, że mój szczyt formy przypadnie na Saalbach, ale na ten Puchar Świata też jesteśmy przygotowani.
– Forma jest. A zdrowie po ostatnich przejściach jest?
– Już jest. Dlatego trzymajcie kciuki.