Otylia Jędrzejczak podsumowała miniony rok w polskim pływaniu. "Wracam do swojej intuicji"

Frank Dzieniecki/Weronika Nowakowska

Trwa druga kadencja Otylii Jędrzejczak na stanowisku prezesa Polskiego Związku Pływackiego. "Miniony rok oceniam jako umiarkowanie bardzo dobry" – powiedziała mistrzyni olimpijska z Aten w programie Weroniki Nowakowskiej "To zależy".

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

👉 Dramat legendy. Stracił 10 medali olimpijskich w pożarze

Nowy trener Polaków. Ma ich poprowadzić do medali IO

Czytaj też

Nowy trener Polaków. Ma ich poprowadzić do medali IO

Duży związek oznacza dużą odpowiedzialność

Sporo działo się w polskim pływaniu w 2024 roku. Wszystko zaczęło się od mistrzostw świata, które w lutym gościła stolica Kataru, Doha. Z Półwyspu Arabskiego biało-czerwonym udało się przywieźć trzy brązowe krążki. Jeszcze lepiej poszło im na czerwcowych mistrzostwach Europy w Belgradzie. Stamtąd reprezentacja Polski wróciła łącznie z osiemnastoma medalami – czterema złotymi, siedmioma srebrnymi i siedmioma brązowymi.

Do pełni szczęścia zdecydowanie zabrakło jednak miejsca na podium podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. Najbliżej osiągnięcia tego celu był zdecydowanie Krzysztof Chmielewski, który w finale na 400 metrów stylem motylkowym był czwarty. Mało do medalu zabrakło również piątej na 50 metrów stylem dowolnym Katarzynie Wasick.

– Pomimo tego, że nie przywieźliśmy z igrzysk medalu, o którym marzyliśmy, to był umiarkowanie bardzo dobry rok dla polskiego pływania – powiedziała prezes Polskiego Związku Pływackiego Otylia Jędrzejczak w programie Weroniki Nowakowskiej "To zależy".

– Oczywiście, znajdą się osoby, które powiedzą, że w roku olimpijskim mistrzostwa świata i Europy nie są najważniejsze. Ja zgadzam się, że to igrzyska olimpijskie były najważniejsze. Do medalu Katarzyny Wasick zabrakło dosłownie odrobinę. Taki jest sport. Trzeba patrzeć na to, jaką ma się zbudowaną bazę, do tego, co można zrobić dalej. Jesteśmy dyscypliną sportu, która jako jedna z nielicznych nie posiada w Centralnym Ośrodku Sportu obiektu do treningu, bo nie mamy pływalni 50-metrowej. Jeżeli w przyszłości w COS powstanie taki obiekt, pozwoli nam to rozwinąć szerzej skrzydła i nasze działania – analizowała Jędrzejczak, podkreślając jednak nieco wagę osiągnięć Polaków na ME oraz MŚ.

Mistrzyni olimpijska z 2004 roku podkreśliła również, jak wiele zdążyła już nauczyć się w tej niezwykle istotnej i prestiżowej roli. Przypomnijmy, że po raz pierwszy stanęła na czele PZP w drugiej połowie 2021 roku. W listopadzie została wybrana na drugą kadencję.

– Te trzy lata bycia prezesem związku też mnie dużo nauczyły. Dużo decyzji, które podejmowałam szczególnie na początku, były dyktowane presją środowiska. "Musisz mieć tę osobę, inaczej nie dasz sobie rady". Mamy dwukadencyjność, więc mam ostatnie cztery lata, żeby pokazać perspektywę działania swojej dyscypliny sportu. Wróciłam do większego zaufania swojej intuicji i jeszcze większej obserwacji. To, co obiecałam sobie w roku 2025, to oprócz szybszego odpowiadania na maile, szybsze mówienie tego, co myślę – zdradziła w programie emitowanym na antenie TVP Sport.

– Mało kto wie, że zarządzam dużym związkiem sportowym. To nie tylko pływanie. Mam pod sobą sześć dyscyplin: pływanie, pływanie na wodach otwartych, skoki do wody, piłkę wodną, pływanie artystyczne i high diving – dodała 41-latka.

Nowy trener Polaków. Ma ich poprowadzić do medali IO