Przejdź do pełnej wersji artykułu

Kontrowersja w meczu Świątek. Zabrakło wideoweryfikacji

Navarro kontynuowała akcję, choć prośba o weryfikację mogła dać jej punkt (fot. Getty) Navarro kontynuowała akcję, choć prośba o weryfikację mogła dać jej punkt (fot. Getty)

Iga Świątek pokonała Emmę Navarro i awansowała do półfinału Australian Open. Jednym z ciekawszych momentów spotkania była kontrowersja sędziowska przy stanie 2:2 w drugim secie.

Czytaj też:

Madison Keys (fot. Getty)

Madison Keys pokonała Elinę Switolinę i została półfinalistką Australian Open

Kontrowersja w meczu Igi Świątek. Rywalka skrzywdzona

Akcja miała miejsce przy stanie 2:2 w drugim secie i serwisie Świątek. Polka po obronieniu breakpointa zdobyła jeszcze jeden punkt i miała przewagę na zwycięstwo w gemie. Navarro w pewnym momencie zagrała piłkę tuż za siatkę – rozpędzona Świątek podłożyła pod nią rakietę i zdołała odegrać. Amerykanka kontynuowała akcję, która chwilę później zakończyła się uderzeniem kończącym w wykonaniu wiceliderki światowego rankingu.

Navarro chwilę po akcji zasugerowała, że piłka przed zagraniem Świątek odbiła się od kortu drugi raz, co dałoby jej punkt i powrót do stanu przewagi w gemie. Sędzia Eva Asderaki poinformowała ją, że wideoweryfikacja po akcji nie jest już możliwa, a sama zainteresowana, podobnie jak w przypadku challenge'ów w innych turniejach, musiałaby przerwać akcję i poprosić o powtórkę w tym konkretnym momencie, a nie dopiero po zakończeniu wymiany.


W tym temacie sędzia miała rację – takie są zasady wideoweryfikacji. Powtórka pokazała jednak, że Asderaki popełniła błąd w ocenie tej sytuacji w pierwszej kolejności i faktycznie piłka odbiła się od kortu dwukrotnie, co powinno dać punkt Navarro.

Nie widziałam powtórki po zakończonej akcji. Nie patrzę na ekrany, bo staram się pozostać w pełni skupiona. Nie byłam pewna, czy to było podwójne odbicie, bo zagrałam piłkę ramą. Byłam w pełnym sprincie, nie pamiętam dokładnego momentu odbicia. To zadanie sędziego, żeby to wychwycić. Czekałam również na interwencję VAR-u – skomentowała całą sytuację Polka na pomeczowej konferencji.

Ostatecznie ten błąd nie wpłynął na wynik meczu. Iga Świątek wygrała bardzo pewnie 6:1, 6:2 i trudno byłoby przekonać oglądających mecz, że ta konkretna piłka zmieniłaby losy spotkania – szczególnie że do przełamania brakowałoby jeszcze dwóch wygranych punktów. Samej Igi także nie warto winić – o ile często zawodnik czuje na rakiecie, jak odbiła się piłka, o tyle w tym wypadku w pełnym ślizgu czucie nie było tak oczywiste. Wina i niesmak pozostanie w związku z decyzją sędzi głównej.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także