Przejdź do pełnej wersji artykułu

Robert Karaś tłumaczy się z ośmioletniej dyskwalifikacji za stosowanie niedozwolonych środków

Robert Karaś (fot. 400mm.pl) Robert Karaś (fot. 400mm.pl)

Ultratriathlonista Robert Karaś został zdyskwalifikowany na osiem lat za stosowanie niedozwolonych substancji. W jego organizmie tym razem wykryto klomifen. Dwa lata wcześniej drostanolon. 36-latek zabrał głos po decyzji USADA.

Karaś znów zdyskwalifikowany. Bardzo surowa kara

Czytaj też:

(fot. PAP/Marian Zubrzycki)

Ministerstwo Sportu i Turystyki ogłosiło program rozwoju infrastruktury sportowej w województwach

Robert Karaś tłumaczy się z dyskwalifikacji

Informacja o ponownej dyskwalifikacji Roberta Karasia odbiła się szerokim echem. Amerykańska Agencja Antydopingowa USADA była bezwzględna i wlepiła mu ośmioletnią karę wykluczenia ze startów. Powodem ponowne wykrycie w jego organizmie niedozwolonej substancji, tym razem klomifenu.

35-latek początkowo nie zabierał głosu w tej sprawie, ale po napływie wiadomości, zmienił zdanie. Opublikował kilka nagrań na swoim Instagramie. Zapowiedział odwołanie.

– Dostaję dużo wiadomości, że w Polsce szumi, że jestem znów zdyskwalifikowany. Nie słuchajcie tego. Nie czytajcie tych głupich nagłówków. Dotyczy to tej wcześniejszej sprawy. Nie miałem możliwości wzięcia udziału w procesie, więc została przedstawiona tylko jedna strona. Dlatego też nie było możliwości nałożenia innej kary. Będę się odwoływał. Nie mogłem brać udziału w postępowaniu, bo miałem challegne w Bahrajnie. Wszystko odbyło się beze mnie. Były dowody tylko jednej strony, ale spokojnie, teraz mamy czas, odwołamy się i jestem pewny, że kara będzie inna – stwierdził.



– Najbardziej bawi mnie to, że przez pół roku chciałem jak najszybciej zakończyć tę sprawę i bardzo "cisnąłem" ich [USADA – przyp. red.], a oni dwa dni przed moim startem zaproponowali termin procesu. Ze względu na wyścig poprosiłem ich o zmianę tej daty, ale byli nieugięci i powiedzieli, że proces odbędzie się 20 grudnia, czyli wtedy kiedy będę na trasie. Z góry nie chcieli, żebym w tym uczestniczył – dodał.

Karaś aktualnie próbuje pobić rekord świata w tzw. "Ironmanie" dzień po dniu. Dopiero po ukończeniu wyzwania zamierza zająć się sprawą.

– Całą tą sprawą zajmę się dopiero po zakończeniu challenge'u, bo to jest za gruba sprawa i trzeba zebrać za dużo dokumentów, a ja nie mam teraz do tego głowy. Muszę skupić się na starcie – przyznał.

Mimo tego że jego sytuacja nie jest dobra, pozostaje pozytywnie nastawiony. Zwraca uwagę, że w uzasadnieniu przedstawiono jeden – ważny dla niego – pozytywny fakt.

– Z plusów, otworzyli próbki z Rio de Janeiro, których mi nie podali, porównali je do tych z Florydy i uznali, że przez 13 miesięcy jedna z tych substancji nadal się utrzymywała. To mnie cieszy, bo w końcu ktoś to potwierdził, nawet ze strony przeciwnej. Muszę tylko udowodnić, że klomifen jest wykrywany pulsacyjnie, ale jest na to masa badań, więc myślę, że będzie bardzo dobrze – podkreślił.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także