Dla Kai Ziomek-Nogal trwający sezon jest szalony. Ledwie powróciła do sportu po przerwie macierzyńskiej, a już zdołała na swoim koronnym 500 metrów: świetnie rozpocząć, spaść do grupy B, awansować z powrotem do "elity" i wygrać zawody Pucharu Świata. Ostatniego z punktów nie było nawet w tych najśmielszych założeniach. – Nie wiedziałam, czy powinnam nastawiać się nawet na pierwszą "dziesiątkę" – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL.
👉 Rozwój dyscypliny? Pierwszy za Pucharem Świata nie ma... gdzie jeździć
Dawid Brilowski, TVPSPORT.PL: – Minęło dobre kilka miesięcy odkąd wróciłaś do sportu po porodzie. Myślę, że to moment, w którym możesz odpowiedzieć już na pytanie: jak to jest być mamą-sportowcem?
Kaja Ziomek-Nogal: – Jest bardzo trudno, a jednocześnie wiele rzeczy stało się łatwiejsze. Trudno, bo bycie sportowcem wiąże się z wyjazdami, na które nie mogę zabrać córki. Bardzo to przeżywam. A z drugiej strony bycie mamą pozwala mi wyłączyć się ze sportu w momentach, w których tego potrzebuję. Między treningami nie mam w głowie łyżew. Przed zawodami nie stresuję się, nie zastanawiam, jak to będzie. Nie mam na to czasu. Każdą chwilę chcę spędzać z Tosią, albo się nią zajmując, albo chociaż rozmawiając przez telefon.
– Co jest największym wyzwaniem?
– Na początku po powrocie do sportu najtrudniejsze było łączenie opieki nad takim małym dzieciątkiem z chodzeniem na treningi. Na szczęście ten etap już za mną. Teraz największe wyzwanie stanowią właśnie te długie momenty rozłąki. Gdy byliśmy na Pucharach Świata w Azji, to były trzy tygodnie. Teraz, przy zawodach w Ameryce, tak samo. To naprawdę turbo ciężkie. Już w dniu wyjazdu płakałam. Po tygodniu czy dwóch mam już takie momenty, kiedy rozklejam się oglądając filmiki z Tosią. Bardzo za nią tęsknię. Pocieszam się, że przed igrzyskami czeka mnie jeszcze tylko jeden tak długi wyjazd, w grudniu.
– Kto gorzej znosi tę rozłąkę, ty czy Tosia?
– Zdecydowanie ja. Tosia jest w świetnych rękach. Spędza czas z Arturem [Nogalem], ma obok siebie babcię i ciocię. Chodzi też do żłobka, który uwielbia. Jest więc dobrze zaopiekowana. Zdecydowanie lepiej niż ja znosi moje wyjazdy. Na całe szczęście, bo gdyby miało być na odwrót, pękłoby mi serce.
– Gdy patrzysz na siebie, widzisz jakieś zmiany, odkąd zostałaś mamą?
– Tak, wiele się zmieniło i w Kai-zawodniczce, i w Kai-człowieku. Od tej ludzkiej strony stałam się bardziej spokojna. Zawsze byłam taka gotowa do walki o swoje, a teraz przyjmuję wiele rzeczy takimi, jakie są. Chyba częściej zwracam uwagę na innych ludzi. Jestem bardziej wyrozumiała. Zyskałam też wiele spokoju wewnętrznego. A od strony sportowej, zmieniło się przede wszystkim moje podejście. Kiedyś sport był po prostu stylem życia. Teraz jaram się trenowaniem. Stałam się bardziej konsekwentna i bardziej zaangażowana. Znam lepiej swoje ciało i jego potrzeby. I tak naprawdę zaczęłam dążyć do tego, żeby wszystko robić jak najlepiej. Tak, żeby w stu procentach wykorzystywać czas, jaki mam. I najlepsze jest to, że to mi odpłaca. Mam nadzieję, że ta forma, którą osiągnęłam, nie jest jeszcze możliwie najwyższą. Cieszę się, że od dwóch miesięcy moje przejazdy są tak równe i że tak dobrze się po nich czuję. To, co robię na treningu i dookoła niego, przynosi efekty.
– Możesz powiedzieć, że jesteś lepszą zawodniczką niż byłaś wcześniej?
– Zdecydowanie. Jestem dużo lepszą zawodniczką niż wcześniej. Również pod względem relacji z trenerem. Na pewno pracuje się ze mną łatwiej niż kiedyś.
– Co masz na myśli?
– Nie podważam zdania trenera. Wcześniej często miałam swoje zdanie podczas treningu. Teraz podeszłam do tego z innym nastawieniem. Nie ma dużo czasu do igrzysk. To, że trener Artur [Waś] jest dobrym specjalistą, widziałam po skutkach jego pracy w ostatnich latach. Uwierzyłam, że idąc wytyczoną przez niego drogą, będę mieć efekty. I mam. Kiedyś, gdy byłam zmęczona, myślałam, że powinnam zmniejszyć sobie trening. I sama podejmowałam decyzję, że zrobię mniej. Teraz, gdy jestem zmęczona wiem, że to tymczasowe. Trzeba pracować dalej i przyjdzie w końcu etap, kiedy będzie lżej i kiedy te trudy się opłacą.
– Efekty przychodzą nadspodziewanie szybko. Wydaje mi się, że gdybyś miała stworzyć sobie taki plan powrotu, punkt po punkcie, nie byłoby w nim zwycięstwa w zawodach Pucharu Świata. A przynajmniej nie w tym sezonie.
– W maju, gdy spotkałam się z trenerem po raz pierwszy, wytyczyliśmy sobie taki plan. Celem numer jeden było zakwalifikowanie sie na Puchary Świata poprzez dobry występ w mistrzostwach Polski. Później miał być awans do grupy A i utrzymywanie się w niej stabilnie w okolicach dziesiątego miejsca. To ostatnie było już w zasadzie bardziej w kategoriach marzeń. Gdy wtedy o tym mówiliśmy, nie byłam pewna, czy powinnam się na tę "dziesiątkę" nastawiać. Okazało się, że wszystko przyszło bardzo szybko.
– Skoro głównym celem miało być stabilne utrzymywanie się w grupie A, ciekaw jestem, jak podeszłaś do tego, co stało się w Nagano. Już w pierwszych zawodach byłaś szósta. W drugich też miałaś dobry przejazd, ale przydarzyła się dyskwalifikacja. Z jednej strony było więc wręcz nadspodziewanie dobrze, a z drugiej wypadłaś z grupy A.
– Po tym pierwszym biegu na nowo uwierzyłam, że serio potrafię szybko jeździć na łyżwach. To było świetne uczucie. W drugim popełniłam błąd. Dyskwalifikacja nie wzięła się znikąd. Musiałam wziąć to na klatę. Było mi bardzo przykro i w zasadzie jedyne, co miałam w głowie, to: "Boże, byle wrócić jak najszybciej do grupy A".
– Tydzień później w Pekinie dokonałaś rzeczy, którą trudno pojąć. W piątek wywalczyłaś awans do grupy A, a w niedzielę ją wygrałaś.
– Bardzo, bardzo chciałam wywalczyć ten awans. Tak bardzo, że ten piątkowy bieg kompletnie popsułam. Miałam szczęście, że mimo to zajęłam trzecie miejsce i dostałam się do grupy A. Choć poza wynikiem, wszystko inne było w tym biegu fatalne. Nie zrobiłam nic tak, jak powinnam. W nocy z piątku na sobotę nie mogłam spać. Budziłam się i liczyłam, ile punktów muszę zdobyć, żeby się utrzymać. Następnego dnia na obiedzie powiedziałam trenerowi, że miałam słabą noc i że się stresuję. Odpowiedział mi: "no to wygraj grupę A i będzie po problemie". Oczywiście, to było w żartach. Później rozmawialiśmy na spokojnie i mówił mi, że nie zmienimy tego, co się wydarzyło. Że być może ten sezon będzie wyglądał właśnie w taki sposób, że będę na zmianę wchodziła do grupy A i spadała do B. Przyjęłam to. Kolejnej nocy w zasadzie się z tym pogodziłam.
W samą niedzielę, przed startem, czułam się słabo. Na treningu nic mi nie wychodziło. Postanowiłam skupić się na elementach technicznych. Żeby jak najlepiej wykonać to, na co trener kazał zwrócić uwagę. To właśnie miałam w głowie na starcie. Przejechałam tak i okazało się, że wygrałam. To też lekcja na przyszłość, że nie chodzi o to, żeby się "podpalać" i jechać na 200 procent, tylko o to, żeby skupić się na rzeczach naprawdę ważnych, jak zajęcie odpowiedniej pozycji czy ułożenie w wirażu.
– Jechałaś w drugiej parze. Gdy przekroczyłaś linię mety i zobaczyłaś swój czas, wiedziałaś, że to będzie świetne miejsce?
– Totalnie nie. W piątek nie obserwowałam wyników grupy A, więc nie wiedziałam, jakie czasy miały dziewczyny z podium. Po biegu popatrzyłam na trenera, on pokazał, że jest dobrze. "No, to jak dobrze, to fajnie", pomyślałam. I nagle dostałam wiadomość od męża, że będę na podium. Chwilę później były trener napisał, że będę mieć medal. Aż przez chwilę byłam na nich zła, że tak mnie nakręcają, a później nie będzie żadnego podium i będę rozczarowana. Obserwując kolejne pary cała się trzęsłam. To były mega duże emocje.
– Jak przeżywałaś ostatnią parę?
– Wtedy miałam już większy luz, bo wiedziałam, że rzeczywiście będę na podium. Ale jak już przejechały te dwie ostatnie zawodniczki i okazało się, że żadna nie była szybsza ode mnie, wybuch emocji był niesamowity. Płakałam, czekając na wręczenie medali. Przypomniałam sobie, jak wyglądał mój okres przygotowawczy. Kiedy Tosia miała nieco ponad pół roku, wszystko robiłam w jakichś nieludzkich godzinach. O 19 czy 20 byłam na siłowni, a na rowerze kręciłam po nocach. Sąsiedzi pukali, czy mogłabym przestać, bo jest za głośno w bloku. Musiałam organizować ludzi do opieki nad córką, żeby iść na trening. Byłam z siebie niesamowicie dumna, że dałam radę i doszłam do tego punktu.
– Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Czy trwający sezon z takiego, który miał być w zasadzie bez wielkich oczekiwań stał się takim, co do którego końcówki masz już konkretne wymagania?
– Tak. Zdobywanie medali zapewnia konkretne emocje. To działa uzależniająco. Gdybym teraz nagle spadła i nie miała już żadnych fajnych wyników, byłabym rozczarowana. Wygrałam zawody Pucharu Świata. Potrafię to robić. Chcę to zrobić jeszcze raz. Być może na szczęście wyszło tak, że był to ostatni start w Pucharze Świata przed przerwą. Wróciłam do domu, odpoczęłam, uspokoiłam się i znowu biorę z pokorą każdy kolejny trening. Zresztą, taki wynik daje motywację do dalszej ciężkiej pracy.
– Jak duże są twoim zdaniem szanse na to, że w najbliższy weekend w Calgary padnie rekord Polski?
– Szanse są, natomiast nie pompowałabym balonika. Zwykle na te rekordy czeka się w sezonie olimpijskim. Wtedy i lód jest najwyższej jakości i my, zawodnicy, w teoretycznie najlepszej dyspozycji. Gdybym pobiła rekord Polski, byłabym przeszczęśliwa, ale nie nastawiam się na to. Chcę przejechać dobry bieg. Szkoda, że będziemy mieć tu tylko jedną "pięćsetkę". To przykre, bo na tak szybkim lodzie chciałoby się pojeździć więcej. W każdym razie skupię się na technice. Na szybkich torach jeździ się pod tym względem trudniej, bo siła odśrodkowa działa inaczej i trzeba się inaczej poukładać. Zobaczymy więc, co z tego wyjdzie.
– A jak z jakością lodu?
– W pierwszym tygodniu było średnio. Podczas zawodów kontrolnych padło niewiele życiówek. Od poniedziałku zaczęło robić się znacznie lepiej. Sama czuję się coraz fajniej na tym lodzie. Myślę, że na same zawody będzie już bardzo dobrze.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.