Już dzisiaj w piłkarskiej Lidze Mistrzów zapadną pierwsze wiążące rozstrzygnięcia. Dowiemy się, które zespoły awansują bezpośrednio do 1/8 finału, a które grać będą zmuszone rywalizować jeszcze w 1/16. Najgorszą ósemkę czeka zaś koniec europejskich przygód w tym sezonie. Jedną z najdramatyczniejszych historii dotyczących odpadnięcia z Champions League nadal pozostaje kampania SSC Napoli z 2013 roku. Jakim cudem Włosi nie wyszli wtedy z grupy, mimo aż dwunastu wywalczonych punktów?
Grupa śmierci. To pojęcie, które po losowaniu wszystkich największych sportowych imprez używane jest niczym słowo klucz. Bardzo często doszukujemy się go trochę na siłę. Zdarzają się jednak zestawienia pasujące jak ulał. I dokładnie tak było z Grupą F piłkarskiej Ligi Mistrzów w sezonie 2013/2014.
Z pierwszego koszyka trafił do niej Arsenal, czwarta (jak na tamte czasy przystało) siła angielskiej Premier League. W ekipie Kanonierów grali między innymi Wojciech Szczęsny, Mesut Oezil czy Olivier Giroud. Drugi koszyk to zespół Olympique Marsylia i tutaj oczywiście zgodzimy się, że mógł wylosować się ktoś jeszcze silniejszy (PSG. Atletico). Nikt wtedy klubu, którego barw bronili Andre-Pierre Gignac, Dimitri Payet i Mathieu Valbuena, absolutnie nie skreślał.
Im dalej w las, tym jeszcze mocniej. Z trzeciego koszyka wylosowano wówczas Borussię Dortmund, czyli finalistę rozgrywek z minionej kampanii. O składzie moglibyśmy pisać i pisać. Polskie trio z Robertem Lewandowskim na czele, Henrikh Mkhitaryan. Marco Reus, Mats Hummels... Po prostu jakość. Na koniec Napoli, które uchodziło w tamtym momencie za zdecydowanie najlepszą ekipę z ostatniego koszyka. Wicemistrzowie Włoch, napędzani przez będących na szczycie swoich karier Gonzalo Higuaina i Marka Hamsika.
Ktoś jednak odpaść na tym etapie zmagań musiał...
Po pierwszej serii gier lepsze humory mieli w Londynie i Neapolu. Arsenal pokonał na wyjeździe Marsylię 2:1. a Napoli wygrało na własnym stadionie z Borussią, również 2:1.
Podopieczni Juergena Kloppa szybko się jednak zrehabilitowali, w drugiej kolejce nie dając żadnych szans marsylczykom. Do triumfu 3:0 BVB poprowadził Robert Lewandowski, który dwukrotnie pokonał tamtego wieczoru Steve'a Mandandę. Kanonierzy znaleźli zaś sposób na przedstawiciela Serie A. Wygrana 2:0 została okraszona pierwszym golem Mesuta Oezila w Europie w barwach Arsenalu.
Status quo musiał zostać zachowany. Na półmetku fazy grupowej trzy tuzy europejskiego futbolu miały w dorobku po sześć punktów. Marsylia się do zabawy niestety nie załapała. Swoją trzecią bramkę w tamtej edycji LM zdobył "Lewy", który w 82. minucie meczu na Emirates zaskoczył Szczęsnego precyzyjnym strzałem z woleja (2:1).
W czwartej i piątej serii gier The Gunners zapisali na swoim koncie komplet sześciu "oczek", Napoli i Borussia dorzuciły po trzy. Marsylia dalej pozostawała bez punktów. Sytuacja w tabeli grupy F przed ostatnią kolejką prezentowała się następująco.
Nawet przewodzący stawce Arsenal nie mógł być pewny awansu do 1/8 finału.
11 grudnia 2013 roku w ostatniej kolejce grupy F Borussia Dortmund grała na wyjeździe z Olympique Marsylia. Napoli mierzyło się zaś u siebie z Arsenalem. Najłatwiejsze zadanie, przynajmniej w teorii czekało zatem dortmundczyków.
Ten wieczór idealnie rozpoczął się dla drużyny Juergena Kloppa. Już w czwartej minucie Erik Durm posłał prawdziwe ciasteczko do Roberta Lewandowskiego, a polski napastnik mimo asysty Lucasa Mendesa na plecach technicznym uderzeniem wyprowadził BVB na prowadzenie. Przy bezbramkowym remisie w Neapolu grupę wygrywali Kanonierzy, z drugiego miejsca dalej grała Borussia, a z rozgrywkami żegnało się Napoli.
W 14. minucie bramkę na 1:1 zdobył Souleymane Diawara, ale przy braku goli we Włoszech sytuacja tak naprawdę nie ulegała zmianie. Wydawało się, że ekipa z Bundesligi i tak prędzej czy później przechyli szalę zwycięstwa na swoją korzyść, bo w 32. i 34. minucie dwie szybkie żółte kartki obejrzał Dimitri Payet. Do przerwy na obu stadionach było remisowo. Status sprzed pierwszego gwizdka został zachowany.
Napoli, prowadzone wówczas przez Rafę Beniteza, musiało wziąć się do roboty. Przy remisie w Marsylii miało wszystko w swoich rękach. Wystarczyło pokonać londyńczyków, by wyrzucić Borussię z Champions League. Nastała 73. minuta rywalizacji. Gonzalo Higuain w wielkim stylu obrócił się z piłką na linii pola karnego i precyzyjnym strzałem pokonał Szczęsnego. Wicemistrzowie Włoch byli w tamtym momencie w futbolowym raju. Dortmundczycy natomiast z niego wypadli.
Pewnie nigdy nie opisywalibyśmy tej historii, gdyby nie jej nagły zwrot akcji, który dokonał się naprawdę w ostatnim momencie. W 87. minucie na Stade Velodrome Kevin Grosskreutz dość szczęśliwym uderzeniem przywrócił BVB na miejsce premiowane awansem. I to od razu pierwsze.
Gracze Napoli mogli jeszcze awansować kosztem... Arsenalu. Do tego potrzebny był im w tamtym układzie triumf trzema trafieniami. Stać ich było tylko na jedno, w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, autorstwa Jose Callejona. Serca ponad 34 tysięcy kibiców Azzurrich zgromadzonych wtedy na trybunach pękły. Piłkarze wyglądali, jakby nie do końca wszystko do nich docierało.
– Nie mogę uwierzyć w to, że nam się nie udało. Graliśmy fantastycznie w tej edycji Champions League i zasłużyliśmy, żeby awansować – mówił po zakończeniu spotkania z Arsenalem rozżalony Gonzalo Higuain.
Ostatecznie wszystkie trzy zespoły zakończyły fazę grupową z 12 punktami na koncie. W małej tabeli każdy miał bezpośrednio z każdym po jednej wygranej i jednej porażce, decydujący był więc bilans bramkowy.
Arsenal już w 1/8 finału nie poradził sobie z Bayernem Monachium. Borussia odpadła zaś w ćwierćfinale z późniejszym triumfatorem tamtej edycji, Realem Madryt. Napoli zostało jedyną drużyną w historii Champions League, która w ówczesnym formacie nie dała rady wyjść z grupy, mimo aż 12 wywalczonych punktów. Biorąc pod uwagę, że obecnie zespoły rywalizują już na zasadach fazy ligowej, najprawdopodobniej nikt już tego "osiągnięcia" nie powtórzy.
Czy równie niesamowite historie zostaną napisane dzisiejszej nocy? Relację ze wszystkich spotkań można śledzić na TVPSPORT.PL. Na antenie Telewizji Polskiej transmitować będziemy zaś rywalizację Interu z AS Monaco.
5 - 0
Inter Mediolan
2 - 1
Arsenal Londyn
4 - 3
FC Barcelona
3 - 3
Inter Mediolan
0 - 1
Paris Saint-Germain
2 - 2
Bayern Munchen
1 - 2
Arsenal Londyn
3 - 2
Paris Saint-Germain
3 - 1
FC Barcelona
4 - 0
Borussia Dortmund