Arena Zagrzeb oszalała! Chorwaci wywalczyli awans do półfinału MŚ w ostatnim rzucie meczu

Patryk Prokulski

Mistrzostwa świata w piłce ręcznej weszły w decydującą fazę weszły z przytupem. Po kapitalnym spektaklu pierwszym półfinalistą zostali Chorwaci, którzy wprawili Arenę Zagrzeb w euforię, pokonując Węgrów 31:30 (16:16). Decydująca bramka padła w ostatniej sekundzie meczu.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Polacy walczą o Puchar Prezydenta. Przeciwko nim zagra... Polak

Czytaj też

Polscy szczypiorniści zmierzą się w sobotę na MŚ z Gwineą (fot. Paweł Bejnarowicz/ZPRP / IHF)

Polacy walczą o Puchar Prezydenta. Przeciwko nim zagra... Polak

Faworytem ćwierćfinałowego starcia byli gospodarze, którzy marzą o zdobyciu pierwszego medalu mistrzostw świata od 2013 roku. Obie ekipy do fazy play-off dotarli z jedną porażką po drodze – Chorwaci w fazie wstępnej okazali się gorsi od Egiptu, zaś Madziarzy zderzyli się z francuską ścianą, przegrywając 30:37.

Początek spotkania był bardzo wyrównany i żadna drużyna nie była w stanie wypracować sobie większej przewagi. Jako pierwsi dokonali tego Węgrzy, którzy od stanu 5:5 zdobyli trzy bramki z rzędu. Chwilę później było już 10:6 dla ekipy grającej w zielonych strojach.

Gdy na niewiele ponad sześć minut przed końcem pierwszej połowy ukarany dwuminutowym zawieszeniem został jeden z Chorwatów, wydawało się, że goście są w komfortowej sytuacji. Węgrzy zdecydowali się jednak na wycofanie bramkarza i grę siedmiu na pięciu w ataku i... dwa razy z rzędu zgubili piłkę, co przyniosło Filipowi Glavasowi dwa celne rzuty na pustą bramkę i zmniejszenie strat do tylko jednego trafienia. Do przerwy w Arenie Zagrzeb był remis 16:16.

Po zmianie stron znów obie drużyny szły łeb w łeb. Po stronie gospodarzy wciąż niezawodnie spisywał się Glavas, który w całym spotkaniu zdobył sześć bramek, rzucając ze stuprocentową skutecznością. Asystowali mu Zvonimir Srna oraz Marin Sipić (obaj po pięć trafień w siedmiu rzutach). Po stronie węgierskiej szalał Zoran Ilić, który w czternastu rzutach ośmiokrotnie znalazł drogę do siatki.

Podobnie jak w pierwszej połowie, tak i w drugiej części gry jako pierwsi rywalom odskoczyli Węgrzy. W pewnym momencie Chorwaci nie potrafili zdobyć bramki od ponad ośmiu minut, co odzwierciedlała tablica wyników. Goście prowadzili już 29:25, a na pięć minut przed końcem 30:25.

Jak się miało okazać, był to ostatni gol Węgrów w tym spotkaniu. Seria błędów, w połączeniu z dobrą grą Dominika Kuzmanovicia w bramce Chorwatów podłączyły gospodarzy do tlenu. Na niecałą minutę przed końcem było już po 30, a piłkę mieli goście. Po chwili jednak w wyniku gry pasywnej byli zmuszeni do rzutu z niekorzystnej pozycji.

Piłkę przechwycili goście, ta trafiła do zupełnie niekrytego Sipicia. Ustawiony tuż przed linią 6. metra zawodnik zdobył najważniejszą bramkę w swoim życiu, wprawiając w ekstazę kilkanaście tysięcy fanów zgromadzonych w Arenie Zagrzeb.

Polacy walczą o Puchar Prezydenta. Przeciwko nim zagra... Polak