| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W rundzie jesiennej Leonardo Rocha strzelał gole dla Radomiaka. Zimą przeszedł do Rakowa Częstochowa i teraz jego gole będą liczyć się w walce o tytuł mistrzowski. – Przyszedłem tu, by Raków odzyskał mistrzostwo – mówi Portugalczyk w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Zmieniłeś zimą Radom na Częstochowę i teraz będziesz walczyć o mistrzostwo Polski. To cię przyciągnęło do Rakowa?
Leonardo Rocha: – Gdy przychodziłem do Polski, moim celem była gra w topowych klubach. Chciałem walczyć o mistrzostwo i europejskie puchary. Widziałem, że Raków interesuje się mną od jakiegoś czasu i nie wzbraniałem się specjalnie przed tym transferem.
– Negocjacje poszły gładko?
– Zostawiłem te sprawy agentowi. Rozmowy nieco potrwały, ale ostatecznie znaleźliśmy rozwiązanie, które usatysfakcjonowało obie strony.
– Z kim pierwszym rozmawiałeś ze strony klubu?
– Ktoś napisał do mnie i zapowiedział, że zadzwoni do mnie trener. Byłem wówczas na wakacjach i przeprowadziliśmy łączenie wideo. To była bardzo miła rozmowa.
– A teraz jesteś już po okresie przygotowawczym pod okiem Marka Papszuna. Dużo zajęć taktycznych?
– Czuć, że trener przywiązuję dużą uwagę do spraw taktycznych. Ma swoją wizję futbolu, która chce rozwijać. Raków od kilku lat jest w czołówce, sięgnął po mistrzostwo, dwukrotnie po Puchar Polski, Superpuchar. To dowody na to, że wykonuje się tu bardzo dobrą pracę. Ważne jest to, że przekaz jest bardzo bezpośredni, wszyscy świetnie wiedzą, co mają robić. Teraz trzeba tylko zyskać powtarzalność. Na pewno pod względem taktycznym jest to znacznie bardziej zaawansowany poziom niż w Radomiaku.
– Masz dwa metry wzrostu. Pod tym względem wpisujesz się w wizję Papszuna.
– Dużo ludzi mówiło mi, że trener lubi mieć w zespole wysokiego napastnika. Raków kreuje dużo okazji do zdobycia gola. Ważne, by cały czas ktoś był w polu karnym i dlatego mnie wzięli.
– Walczysz o koronę króla strzelców. Nie boisz się, że zmiana klubu w trakcie sezonu ograniczy twoje szanse? Możesz stracić trochę czasu na adaptację.
– Nie obawiam się tego. Zmieniłem klub, a nie ligę, a tę zdążyłem już poznać. Oczywiście, w klubie wszystko jest nowe, ale bardzo cieszę się na to wyzwanie. O koronie króla strzelców natomiast nie myślę. To nie jest mój cel. Za to korona może być efektem dobrej codziennej pracy. Dla mnie najważniejsze jest to, by Raków był mistrzem Polski. Po to tu przyszedłem. Chcę grać w dużym klubie, pokazać się w Europie. To moje cele na ten etap kariery.
– Teraz mecze będą wyglądały inaczej. Radomiak rzadko jest faworytem, w przeciwieństwie do Rakowa.
– Na pewno będę miał nieco mniej miejsca w polu karnym. Rywale przeciwko nam będą grai nieco ostrożniej, będą wyczekiwać na nasze ruchy. A to od nas już zależy, czy znajdziemy sposób, jak przedostać się pod bramkę, a tam znaleźć nieco wolnego miejsca.
– Walka o koronę i tytuł zapowiada się bardzo ciekawie.
– Grałem w wielu klubach i muszę przyznać, że Ekstraklasa ma dużo słabszą pozycję w europejskiej piłce niż na to zasługuje. Jest tu dużo jakości. Dla mnie to niemożliwe, że taki kraj nie ma automatycznie miejsca w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Macie kibiców, którzy kochają piłkę, świetne stadiony, bardzo dobre warunki do pracy. Fajnie, że Jagiellonia i Legia z dobrej strony pokazują się w Lidze Konferencji.
– Reklamujesz Ekstraklasę w Portugalii?
– Tak. To zaskakujące, bo nawet jak grałem we Włoszech czy Belgii nie widziałem nic o polskiej piłce. Idąc do Radomiaka klubu też nie znałem. Słyszałem o Lechu czy Legii, ale niewiele więcej. A jak tu przyjechałem to pomyślałem sobie "WOW. Co to za super miejsce do pracy i życia". Belgijskie kluby bezpośrednio awansują do Ligi Mistrzów, a zapewniam, że pod wieloma względami polska Ekstraklasa jest znacznie lepsza.
– Masz też korzenie brazylijskie. Tam Polska to już zapewne całkowita egzotyka. Śnieg i białe niedźwiedzie.
– Coś w tym stylu. Śnieg i wieczna zima. Muszę to prostować. Pod względem piłkarskim Polska szybko idzie w górę i to widać rok po roku. Przyjeżdżałem tu nieco wystraszony, bo moja rodzina nie miała pojęcia, dokąd jedziemy. A gdy tylko tu przyjechałem natychmiast zadzwoniłem do taty, żony i przekonywałem ich, że tu jest super. Nawet mój agent, który nigdy wcześniej nie był w Polsce, był pod wielkim wrażeniem. Dziś mieszkam w Polsce z żoną i córeczką.
– Twój tata też był piłkarzem. Też napastnik?
– Tata częściej grał jako numer dziesięć, ale mógł też występować w ataku. Był piłkarzem o nieco innym profilu. Niższy, za to znacznie szybszy. Grał w szwedzkiej ekstraklasie, a potem w drugiej czy trzeciej lidze portugalskiej. Miał około 31 lat, gdy skończył grać w piłkę, bo wtedy kariery były nieco krótsze. Dziś rodzice mieszkają w Portugalii.
– Wygląda na to, że jesteś lepszym piłkarzem od taty.
– Karierę mam lepszą, ale tacie zawdzięczam bardzo dużo. Gdy byłem dzieciakiem spędzał ze mną mnóstwo czasu na boisku. Codziennie chodziliśmy kopać piłkę i szlifować kolejne elementy. Wykańczanie akcji, grę głową. Było wiadomo, że będę bardzo wysoki, więc tata zwracał dużą uwagę na naukę gry w powietrzu. "To będzie twoja silna broń" – powtarzał. Dużo mu zawdzięczam.
– Wcześnie urosłeś?
– Tak. W wieku 13 czy 14 lat mierzyłem już 183 centymetry! To było szalone. Tak szybki przyrost spowodował też nieco kłopotów, bo kończyny były już bardzo długie, a mięśnie wciąż jak u dziecka. Nie muszę mówić, że zgubiłem koordynację i biegałem dość pokracznie. Śmiesznie to musiało wyglądać.
– Nie myślałeś, by postawić na koszykówkę?
– Nie. Choć był taki moment, że tata zaczął wysyłać mnie na treningi koszykarskie. Chodziło o szukanie właściwej koordynacji i rozwój innych elementów. Co ciekawe, na naszych treningach zaczęli pojawiać się różni ludzie i w pewnym momencie do sekcji koszykówki chciała mnie wziąć Benfica! Odmówiłem, przekonując, że chcę zostać piłkarzem.
– Przerobiłeś w karierze mnóstwo klubów. W AS Monaco spotkałeś się z młodym Kylianem Mbappe. A potem on zabrał wam z Radomiaka trenera Bruno Baltazara do Cean. To pokazuje, jaki szalony potrafi być świat futbolu.
– Świat futbolu jest bardzo mały i nigdy nie wiesz, z kim twoje losy się przetną. Na początku nie wiedziałem, że to Kylian stoi za tym klubem, który chce naszego trenera. Potem zrozumiałem tę całą sytuację. Rozmawiałem z Bruno Baltazarem po jego odejściu i pośmialiśmy się z tego. "Patrz, kiedyś graliście razem w piłkę, a teraz on jest moim szefem" – mówił trener.
– Zaliczyłeś też testy w dużej liczbie klubów. Wyliczyłem, ale mogę się mylić, że zanim trafiłeś do Monaco byłeś testowany przez 19 klubów.
– Tego było chyba jeszcze więcej. A po Monaco byłem jeszcze choćby w Borussii Dortmund U23. To była kręta droga, ale musisz wierzyć, że Bóg ma na ciebie plan. Gdy byłem w Monaco myślałem, że teraz będzie już tylko lepiej, ale potem wcale nie szło jak z płatka. Mam przyjaciół, z którymi grałem w zespołach młodzieżowych Monaco. Występowali w reprezentacjach juniorskich, a dziś w ogóle nie grają w piłkę! W świecie futbolu przebija się tylko niewielki procent. Ja walczyłem o siebie do końca. Dużo też zawdzięczam ojcu, na któregom zawsze mogłem liczyć. Brakowało nam czasem pieniędzy, musieliśmy zbierać na bilety lotnicze, ale tata zawsze był w stanie sprawić, że dotarłem na miejsce. I tak ta moja kariera powoli nabierała rozpędu. Dziś jestem bardzo szczęśliwy z tego, dokąd dotarłem.
– Żałujesz któregoś kroku?
– Generalnie staram się niczego nie żałować w życiu. Może, gdybym wcześniej trafił do dużego klubu, straciłbym kontakt z rzeczywistością i wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej? Staram się niczego nie żałować, ale jest jedna taka decyzja. Chodzi mi o transfer do KAS Eupen w Belgii. Przychodziłem tam jako król strzelców drugiej ligi. Miałem dopiero 21 lat i ważne było, by postawić kolejny krok do przodu. A zamiast tego rozegrałem tam mniej więcej 300 minut. Nie żałuję tej decyzji, bo wiele się tam nauczyłem i dojrzałem jako człowiek, ale dla mojej kariery był to krok wstecz.
– Widziałeś od środka wiele klubów. Po karierze będziesz agentem czy dyrektorem sportowym?
– Bingo, bo myślę o tych dwóch rolach i bardzo chciałbym się sprawdzić w jednej z nich. Raczej na pewno nie zostanę trenerem. Życie piłkarza jest bardzo stresujące, a w przypadku trenera jest podobnie. Wolałbym już od tego odpocząć i działać z drugiego szeregu, a równocześnie zostać przy piłce.
Zwierzenia snajperów:
Mikael Ishak o szczególnej relacji z Lechem. "Nigdy wcześniej nie przedłużałem kontraktu z klubem"
"Czy odejdę z Pogoni już tej zimy? W świecie piłki wszystko jest możliwe"
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.