Świetnie poczyna sobie w australijskiej A-League Patryk Klimala, który trafił tam jako kompletny niewypał ze Śląska Wrocław. Polski napastnik pomógł Sydney FC wygrać z Adelaide United 4:1 dzięki bramce i efektownej asyście. To już szóste ligowe trafienie 26-latka na Antypodach.
Klimala po kompletnie nieudanym okresie w Śląsku Wrocław, gdzie był przedstawiany jako jeden z największych transferów, postanowił poszukać swojej szansy na drugiej półkuli, w Australii. Polak przeniósł się we wrześniu 2024 roku do drużyny z miasta słynącego na całym świecie z futurystycznego budynku opery – Sydney FC.
Już na początku sezonu, który tradycyjnie zaczyna się tam w październiku, były zawodnik m.in. Jagielloni Białystok zaczął błyszczeć, strzelając gole. Udało mu się także trzykrotnie trafić do siatki w spotkaniach Azjatyckiej Ligi Mistrzów.
W pierwszy dzień lutego zespół Klimali podejmował Adelaide United, a Polak już w 36. minucie zanotował piękną asystę, gdy ściągnął na siebie uwagę i piętą zagrał do Joe Lolleya.
Minutę po przerwie nie próżnował i wpisał się na listę strzelców. W akcji bramkowej zachował się jak prawdziwy lis pola karnego, umiejętnie wykorzystując podanie od kolegi na wślizgu.
Ostatecznie Sydney FC wygrało 4:1 i przesunęło się w tabeli na 4. miejsce. Różnice punktowe są jednak bardzo małe, a do rundy finałowej awansuje sześć najlepszych zespołów. Klimala w 19 meczach w niebieskich barwach drużyny z Sydney strzelił dziewięć goli i dołożył do tego cztery asysty.