Michał Helik niedawno wrócił do Championship. Przeszedł do Oxford United, gdzie od razu stał się ważną postacią drużyny. W rozmowie z TVPSPORT.PL opowiada o przyspieszonej aklimatyzacji w klubie, ofertach transferowych, reprezentacji Polski, ale również o kursie trenerskim. – Staram się inwestować pieniądze, bo zarabiam je także po to, żeby się zabezpieczyć. Abym, będąc już trenerem, nie myślał tylko o przetrwaniu na stanowisku, ale bardziej o tym, żeby móc zrobić jak najwięcej dla drużyny – mówi siedmiokrotny reprezentant.
Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – Oxford United, prezentując twój transfer, opublikował twoje zdjęcia z różnych miejsc w mieście. Patrząc jednak na wasz napięty terminarz, na zwiedzanie Oksfordu chyba nie miałeś czasu?
Michał Helik, piłkarz Oxford United: – Nie, nie miałem czasu kompletnie! Wszystko potoczyło się szybko. W czwartek przeszedłem testy medyczne, a wieczorem podpisałem kontrakt. Następnego dnia zrobiliśmy sesję zdjęciową i ogłoszenie transferu, ale w sobotę już był mecz, przed którym miałem tylko jeden trening z drużyną. Zobaczyłem Uniwersytet Oksfordzki i kilka innych ciekawych miejsc, ale nie miałem czasu na zwiedzanie. Przy tym grafiku musiałem być całkowicie skoncentrowany na grze.
– Jak sam powiedziałeś, przed debiutem brałeś udział w tylko jednym treningu z Oxford United. Czułeś przez to większy stres, a może byłeś gotowy? W końcu grałeś w Championship dość długo.
– Nie będę ukrywał, czułem się gotowy. Trochę już w tej lidze zagrałem i wiem, jakie są w niej wymagania. Jestem też w miarę doświadczonym zawodnikiem i umiem radzić sobie w takich sytuacjach. Miałem też duże wsparcie ze strony trenera, który od początku zapewniał, że bardzo na mnie liczy – oczekiwania wobec mnie są wysokie. Nie było innej opcji – trzeba było się zgrać ze sobą. A Championship jest na tyle wymagającą ligą, że nie możesz pozwolić sobie na niezrozumienie z innymi albo na to, że ktoś nie będzie walczył za kogoś. Dlatego od razu musiałem wejść na wysokie obroty, ale nie wyszło to najgorzej.
– Można powiedzieć, że miałeś przyspieszony tryb aklimatyzacji – już na samym początku w Oksfordzie zagrałeś w trzech meczach w ciągu tygodnia. Ale już możesz się pochwalić pierwszym golem.
– Starałem się od początku wnieść coś do drużyny. W moim debiucie wygraliśmy z czystym kontem, w drugim meczu znów zdobyliśmy trzy punkty i strzeliłem gola, w trzecim – bezbramkowy remis na wyjeździe. Myślę, że zaliczyłem dobry start w nowym miejscu, który ułatwił mi wejście do drużyny. Drużyna wcześniej już miała passę pięciu nieprzegranych spotkań w lidze i chciałem pomóc ją kontynuować. Trener ciągle nam powtarza, żebyśmy nie zwalniali tempa. A my skupiamy się na pracy i nie osiadamy na laurach.
– Jakie są wasze cele? Z jednej strony zajmujecie 16. miejsce i jesteście beniaminkiem Championship, ale z drugiej – do play-offów o awans tracicie niewiele.
– Te dystanse są niewielkie – patrząc w górę i w dół tabeli. Pozostało jednak wiele meczów do rozegrania. Jestem tu dopiero po trzech spotkaniach i nie byłem przy ustalaniu celów. Wiem, że osiem kolejek temu doszło do zmiany trenera, a Gary Rowett ma bardzo duże ambicje. I moje ambicje też są dużo wyższe niż utrzymanie – chciałbym grać o coś więcej.
– W ubiegłym sezonie twoja drużyna Huddersfield spadła z ligi i do niedawna grałeś na trzecim poziomie rozgrywkowym. Czy był to dla ciebie trudny czas?
– Nie będę ukrywał – odczuwałem dyskomfort i był to trudny okres dla mnie. Ale chociaż drużyna spadła z Championship, cały sezon w moim wykonaniu mogłem uznać za dobry. Miałem kilka ofert, ale Huddersfield było bardzo zdeterminowane, żeby mnie zatrzymać. Zablokowali każdy możliwy ruch. Zostałem i musiałem tę sytuację przepracować. To był dla mnie duży cios, że musiałem zostać na poziomie League One. Gdy wyjeżdżałem z Polski do Championship, moim zamiarem nie było schodzenie o ligę niżej, tylko walka o grę w Premier League, o marzenia. Początek był trudny dla całej naszej drużyny, ale skupiłem się na ciężkiej pracy i tym, na co miałem wpływ. Szliśmy jednak w dobrym kierunku, mieliśmy serię kilkunastu meczów bez porażki.
– W Huddersfield rozegrałeś dokładnie sto meczów. Widziałem w mediach społecznościowych, że tamtejsi kibice cię polubili. Gdy spadliście z Championship, pisali: Michał, nie odchodź.
– W Huddersfield przez te dwa sezony miałem świetne relacje z kibicami. Wybrali mnie piłkarzem roku, doceniali moją grę, a ja to czułem. Między innymi ze względu na nich, moje odejście do Oksfordu nie było łatwą decyzją. Zżyłem się z nimi, tak samo jak z kolegami i wszystkimi pracownikami klubu. Bardzo dobrze będę wspominał ostatnie dwa lata. Życzę im jak najlepiej i wierzę, że są w stanie awansować. Chciałem jednak wrócić na poziom Championship i grać o wyższe cele.
– Czy w ostatnich miesiącach miałeś oferty z Polski? Ponad dwa lata temu pojawiły się plotki o możliwym transferze do Lecha Poznań...
– Nie, nie było żadnych ofert, ale sam nie rozważałem powrotu do kraju. Chciałem zostać na Wyspach, dlatego byłem zdecydowany, żeby tu zostać. Wiem, że kibice Lecha Poznań co jakiś czas mi wypominają, że "zepsułem" im okienko transferowe i wciąż niektórzy na mnie czekają, urosło to do nawet do mema... Ale było inaczej niż się mówiło w mediach.
– Mógłbyś rozwinąć tę kwestię?
– Nie chcę już tego rozgrzebywać. Teraz najważniejszy jest dla mnie powrót do Championship. Dostrzegam, że jestem gotowy do rywalizacji na tym poziomie. I w tym momencie mojej kariery jest to dla mnie lepszy wybór niż powrót do polskiej ligi.
– A jak zareagowałbyś, gdybyś zimą dostał lukratywną propozycję z Półwyspu Arabskiego?
– Pojawiło się zainteresowanie z tamtego kierunku. I mam wrażenie, że próbują ściągnąć tam każdego, kto chce zmienić klub! Nie dostałem stamtąd żadnej konkretnej propozycji, dlatego nawet się nie zastanawiałem nad tym, co bym zrobił, gdyby taka opcja się pojawiła. Wiadomo, każdy może mówić, że tam nie odejdzie, do momentu otrzymania jakichś chorych pieniędzy, które mogą całkowicie zmienić twój status życiowy. Koniec końców, piłkarz to jest zawód jak każdy inny – wszyscy myślimy najbardziej o tym, żeby móc zabezpieczyć siebie i swoją rodzinę. Ale ja nie mogę narzekać na swoje warunki w Anglii. Tym bardziej, że od dziecka myślałem o występach w Premier League. Dlatego chciałbym móc nie tylko grać przeciwko największym klubom w Pucharze Anglii, ale także w lidze. Dopóki będę grał, nie wycofam się z walki o marzenia.
– Grasz w Anglii już prawie od pięciu lat – jesteś jednym z nielicznych Polaków, którzy tutaj sobie poradzili. Czy każdemu zawodnikowi z Ekstraklasy poleciłbyś Championship?
– Każdy przypadek jest inny – dlatego nie chciałbym wskazywać jakiejś drogi i udawać, że pozjadałem wszystkie rozumy. Ale dla mnie ten kierunek okazał się najlepszy. Tym bardziej, że do angielskiej piłki zawsze mnie ciągnęło. Jako młody piłkarz przyjeżdżałem tutaj z Polski na mecze. Bilety na Premier League były trudno dostępne i pamiętam jak się cieszyłem, gdy udało mi się je kupić... Poziom tutaj jest bardzo wysoki, warunki do rozwoju – doskonałe. Liga jest bardzo wymagająca, meczów jest mnóstwo. W Pucharze możesz spotkać się z drużynami ze światowego topu – grałem już z Chelsea i Manchesterem City. Poza tym, jakość piłkarzy w Championship jest wysoka, o czym świadczą duże transfery – przychodzące i wychodzące – za kilkanaście milionów funtów. Będąc na zgrupowaniach reprezentacji, po rozmowach z kolegami, przekonałem się również, że funkcjonowanie klubów tej ligi jest bliskie światowego poziomu.
– Jak sądzisz – co sprawiło, że przebiłeś się w Anglii?
– Na pewno zdolność do adaptacji. Nigdy nie miałem problemów z językiem. Gdy byłem dzieckiem, rodzice zawsze mnie do tego gonili, załatwiali mi dodatkowe lekcje angielskiego. Dzięki temu, od początku pobytu w Anglii potrafiłem się dogadać. Uważam też, że w Cracovii zostałem dobrze przygotowany, choć tutaj natężenie meczów jest większe. Mam również etykę pracy, która pozwoliła mi fizycznie się tutaj odnaleźć i w pełni zaangażować. Myślę, że przyczyniła się też do tego moja żona, która w stu procentach pomaga mi na co dzień, dba o moją dietę. Poza tym, nie wyjeżdżałem, gdy byłem bardzo młody, tylko już po zdobyciu bagażu doświadczeń. Kontuzja, która w Ruchu Chorzów wyłączyła mnie na kilkanaście miesięcy, dużo mnie nauczyła. Zahartowała mój charakter. Nauczyłem się doceniać to, co się ma i przebrnąłem przez przeciwności losu. Miałem też szczęście, że w Anglii od razu trafiłem do Barnsley, gdzie wszyscy byli dla mnie bardzo pomocni.
– Wspomniałeś przed chwilą o Cracovii, gdzie twoim trenerem był Michał Probierz. Rok temu w rozmowie z kanałem "Foot Truck" powiedziałeś, że selekcjoner kadry jeszcze się z tobą nie kontaktował. Czy coś się zmieniło od tamtego czasu?
– Nie, nic się nie zmieniło. Od momentu gry w Cracovii nie miałem bezpośredniego kontaktu z trenerem Probierzem. Raz tylko na mecz Huddersfield przyleciał trener Michał Bartosz ze sztabu kadry, którego również znałem z Cracovii, żeby mnie obserwować. Ale później nikt się do mnie odzywał.
– Czułeś się rozczarowany, gdy po dobrych występach w Anglii nie dostawałeś powołań do reprezentacji?
– Oczywiście, że czułem się rozczarowany. Szczególnie tym, że nie dostałem powołania na mundial, choć grałem w eliminacjach i byłem bliski wejścia na boisko w finale baraży przeciwko Szwecji. A potem już do kadry nie wróciłem. Myślę, że grając na tym poziomie, każdy piłkarz może myśleć o grze w reprezentacji. Wiadomo, że na co dzień starasz się dla klubu, żeby osiągał dobre wyniki, ale też po to, żeby występować w kadrze. Byłem zawiedziony, że mojego nazwiska nie było na liście powołanych przez długi czas. Ale ja się z tego powodu nie obrażam. Chcę dawać z siebie jeszcze więcej – najwięcej, ile mogę. Staram się grać jak najczęściej oraz pokazywać jakość na boisku – tylko tym mogę przekonać do siebie selekcjonera.
– Co mógłbyś wnieść do obrony reprezentacji i czy mógłbyś zrobić w niej więcej niż wtedy, gdy w niej grałeś ostatnio, jeszcze za Paulo Sousy?
– Na pewno jestem innym zawodnikiem niż wtedy, gdy byłem po pierwszym sezonie w Anglii. Moje początki w kadrze traktowałem emocjonalne – myślę, że teraz spojrzałbym na to chłodniej i patrzyłbym bardziej z perspektywy boiska. A co mógłbym wnieść? Nie chciałbym się o tym wypowiadać. Ale chociaż w niej dawno nie grałem, życzę jej jak najlepiej i trzymam za nią kciuki. I wierzę w to, że za jakiś czas znów będę jej częścią.
– Jak wspominasz pracę z Paulo Sousą? Większość piłkarzy kadry do dziś mówi o nim pozytywnie.
– Doceniam jego warsztat – zrobił na mnie dobre wrażenie wraz z całym sztabem. Wiadomo, że na zgrupowaniu nie ma tyle czasu na jednostki treningowe, choć w Opalenicy przed mistrzostwami Europy trochę go mieliśmy. Dobrze go wspominam.
– Jesteś człowiekiem, który wyłącznie pozytywnie się wypowiada o trenerach czy umiesz też czasem ich krytykować?
– Zawsze podchodziłem do swoich trenerów z szacunkiem – bez względu na to czy miałem lepsze, czy gorsze relacje. Chociaż nie przypominam sobie, żebym miał kiedykolwiek bardzo złe. Uważam że każdy trener pragnie cię czegoś nauczyć i chce jak najlepiej dla klubu – także dlatego, że jest to w jego interesie. Nigdy nie byłem konfliktowym zawodnikiem.
– Myślałeś o tym, żeby w przyszłości też pójść tą drogą?
– Nawet zacząłem w Anglii robić kurs UEFA B. Mieliśmy kilkanaście zjazdów, spodobało mi się. Ale zamieniłem Huddersfield na Oxford i teraz kontynuowanie go będzie trudne. Zmieniłem klub, gram co kilka dni. Poza tym na razie jeszcze mieszkam w hotelu i czekam aż będę mógł się wprowadzić do nowego domu. Dlatego w tej chwili będę musiał odłożyć ten kurs. Ale za jakiś czas do niego wrócę i chciałbym go zrobić w Anglii. Pamiętam jak trener Probierz zawsze powtarzał, że papiery trenerskie zrobił w Niemczech. Myślę, że kurs za granicą może pokazać inny punkt widzenia.
– Czy pod względem szkolenia można coś przenieść z Anglii do Polski?
– Myślę, że nie mamy się czego wstydzić, jeśli chodzi o "polską myśl szkoleniową", która była memem w pewnym okresie. Ale teraz jest w polskiej lidze paru dobrych szkoleniowców, którzy odciskają piętno na drużynach. Jestem wychowankiem oraz kibicem Ruchu Chorzów i doceniam pracę, którą tam wykonał trener Dawid Szulczek. Pokazał, że młody trener z dobrym pomysłem potrafi mieć wpływ na piłkarzy. Tak samo trener Adrian Siemieniec w Jagiellonii, jest też trener Papszun, trener Probierz. Myślę, że polscy trenerzy nie mają się czego wstydzić i czekam na to, żeby któryś z nich rozsławił nas za granicą. Może Łukasz Piszczek, który był asystentem w Borussii? Nie wiem, jakie są jego plany, ale współpracował z najlepszymi trenerami na świecie i trzymam kciuki za jego dalszą karierę trenerską.
– Czy poza kursem trenerskim, podjąłeś się jakichś inwestycji pozasportowych?
– Tak, staram się inwestować pieniądze, bo zarabiam je także po to, żeby się zabezpieczyć. Abym, będąc już trenerem, nie myślał tylko o przetrwaniu na stanowisku, ale bardziej o tym, żeby móc zrobić jak najwięcej dla drużyny. Inwestuję, ale nie chciałbym o tym rozmawiać w mediach.
– Mówi się, że "pieniądze lubią ciszę".
– Zgadzam się z tym stwierdzeniem.
– Czy uważasz, że jesteś w najlepszym momencie swojej kariery? A może ten czas dopiero nadejdzie?
– Wierzę, że jeszcze nadejdzie. Czuję się dobrze, jestem w fajnym miejscu. Ale liczę, że będę w stanie dotrzeć jeszcze wyżej i wrócić do reprezentacji. Wierzę mocno, że jeśli będę się dobrze prezentować w Oxfordzie, mam szansę na powrót do kadry. Najlepszy moment jeszcze przede mną.
– I jak powiedziałeś – wciąż marzysz o grze w Premier League.
– Gdy chodziłem do szkoły w Chorzowie i wracałem do domu obok stadionu Ruchu, za każdym razem myślałem o tym, żeby tam zadebiutować. To marzenie bardzo mnie napędzało i z czasem się spełniło. A odkąd wyjechałem do Anglii? Tam nikt nie marzy o tym, żeby zadebiutować w Championship, tylko grać w Premier League, wśród najlepszych na świecie. Oczywiście jestem realistą – nie liczę od razu na to, że skoro zagrałem przeciwko Manchesterowi City, to od razu tam trafię. Ale chociaż mam prawie trzydziestkę na karku, chcę wierzyć w marzenia. Wiem, że to będzie trudne i wiele czynników musiałoby się na to złożyć, jednak daje mi to motywację, żeby się rozwijać i pchać siebie do przodu. Nie wstydzę się mówić o swoich marzeniach. A czy się spełnią, dowiem się po zakończeniu kariery.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.