| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Wojciech Urbański zaczął jesienią coraz odważniej walczyć o swoje miejsce w składzie Legii Warszawa. – Przed pobytem w stolicy nigdy wcześniej nie spotkałem się z pewnymi rzeczami – przyznaje pomocnik, który trafił na Łazienkowską z Wisły Kraków. Czy wiosna będzie przełomowa dla 20-latka?
Piotr Kamieniecki, TVPSPORT.PL: – Łatwo wyrusza się na podbój świata?
Wojciech Urbański: – Jako dzieciak nie lubiłem momentów, w których musiałem opuszczać dom. Często płakałem i trudno znosiłem rozłąkę. Wyjazd na kadrę i opuszczenie domu na tydzień uznawałem za strasznie trudne momenty. Przełom nastąpił wraz z przenosinami do Wisły Kraków. Mieszkałem wówczas w internacie, ale w rodzinne strony miałem raptem 40 minut. To był istny okres przejściowy, szkoła życia i czas dojrzewania. Potrzebowałem chwili, ale wreszcie przełamałem te trudności.
– Wisła Kraków przybliżała do wielkiej piłki?
– Mocno się tam rozwinąłem jako piłkarz, ale przede wszystkim jako człowiek. Mogę wiele zawdzięczać chwilom w akademii Wisły. Do tego doszli właściwi ludzie na mojej drodze. W tamtych czasach miałem do domu 40 minut. Wówczas wydawało mi się, że to daleko, ale i blisko.
– W Krakowie zawsze mówi się o rywalizacji Wisły z Cracovią. Zdarzyły ci się jakieś specyficzne sytuacje?
– Na szczęście nie. Nigdy nie musiałem uciekać, choć wiem, że do takich sytuacji dochodziło. Słyszałem od kolegów kilka opowieści, że musieli sprawdzać swoją szybkość na mieście. Zdarzało się, że szli na trening, a na ich drodze pojawiali się kibice Cracovii.
– Życie kierowało cię do Legii Warszawa od dłuższego czasu?
– Coś w tym jest. Nawet ostatnio wspominałem z tatą, że pierwszy raz na testach w Warszawie pojawiłem się mając 12 czy 13 lat. Zagrałem bodajże przeciwko Zagłębiu Sosnowiec. W tamtym momencie najważniejsza była dla mnie jednak rodzinna bliskość. Trochę już o tym wspomniałem. Do tego mam brata bliźniaka, z którym byliśmy i jesteśmy bardzo zżyci. Jako dziecko czułem, że chcę być bliżej domu. Dlatego postawiliśmy na Wisłę w juniorskim wieku. Znaliśmy zresztą trenerów z Krakowa i mieliśmy poczucie, że to będzie właściwy krok.
– Ile razy bliźniak napisał za ciebie klasówkę w szkole?
– Wcale nie jesteśmy tacy podobni. Przyznam jednak, że w szkole nie każdy nauczyciel był w stanie nas rozpoznać. Zdarzyło się kilka razy, że kiedy nie byłem nauczony, to brat poszedł do tablicy i odpowiadał za mnie. Szymon sporo pomagał mi z lekcjami. Wręcz dbał, by zaległości powstające przez mecze i wyjazdy nie były zbyt duże. Zresztą wszyscy wzajemnie się sobą opiekowaliśmy.
Mam łącznie trzech braci i wszyscy mają "zajawkę" na piłkę. W domu bywa ciekawie. Kiedy wracam do domu to bywa, że przy obiedzie pojawia się zakaz rozmów o futbolu. Co mam powiedzieć? Wszystko kręci się wokół tego tematu.
– Legia odezwała się do ciebie w kontekście przenosin do rezerw. Miałeś już osiemnaście lat.
– Tak. Długo trwał ten romans, ale miał szczęśliwe zakończenie. Można powiedzieć, że Legia przez lata o mnie pamiętała. Miałem poczucie, że mnie monitoruje. Stołeczny klub zgłosił się do mnie, gdy wygasała moja umowa z Wisłą. Wtedy decyzja była już bardzo prosta. Wynikało to z tego, że poczułem, że jestem gotowy na opuszczenie rodzinnych okolic. Chciałem spróbować swoich sił. Legia Training Center, duża kadra trenerska i opieka medyczna na wysokim poziomie dały mi duże możliwości do rozwoju.
– Łatwo było pożegnać się z Wisłą? Pamiętam, że pojawiał się wówczas temat transferu innych graczy z Krakowa do Legii.
– W tamtym okresie nie tylko ja odszedłem z Wisły. Spotkało to dużą grupę zawodników, moich dobrych kolegów. Każdy szukał optymalnej drogi do przyszłości. Krakowski klub dopiero zaczynał tworzyć rezerwy, które startowały od czwartej ligi. Wielu chłopaków miało większe ambicje. Każdy szukał optymalnego rozwiązania i ciekawego klubu. W moim przypadku było o tyle inaczej, że zgłosiła się Legia i wybór był dla mnie jasny. Liczyła się dla mnie tylko stołeczna drużyna.
– Jak zniosłeś oddalenie się od domu?
– Wszystko szło krok po kroku. Najpierw zamieszałem w ośrodku Legii w Książenicach. To był przeskok, bo z internatu Wisły miałem do domu 40 minut. Dojazd z Warszawy do Tymbarku – tak, tego od soczków – to już bardziej skomplikowana sprawa. Trenując z rezerwami czasu było więcej, więc częściej zaglądałem w swoje okolice.
Pewien przełom nadszedł po pierwszym zgrupowaniu z seniorskim zespołem. Poczułem, że potrzebuję własnego miejsca. Po powrocie z treningu chciałem odpocząć, pouczyć się w spokoju i nieco odciąć się od innych spraw. Uznałem, że nie chcę ciągle czuć klimatu piłki i wręcz przebodźcować się nim. Teraz rodzina może już odwiedzać mnie w osobnym mieszkaniu.
– Rzadko się zdarza, że ktoś tak szybko przeskakuje z rezerw do pierwszego zespołu Legii Warszawa. Można cię było uznać za zaskoczenie.
– Sporo się dla mnie zmieniało. Trafiłem do innego województwa i poznawałem samotne życie z dala od rodziny. To była całkowita zmiana otoczenia. Nowi trenerzy i koledzy. Całkowita nowość! Jednocześnie od początku przygody z Legią miałem w głowie cel, że chciałbym trafić do pierwszego zespołu. Koszt był spory, ale każda chwila z "jedynką" oddawała mi to z nawiązką. Mam poczucie, że zasłużyłem na pierwsze zgrupowanie w Turcji, gdzie od razu chciałem się pokazać z dobrej strony.
– W 2024 roku nadszedł też debiut w oficjalnym meczu Legii…
– Trudno w ogóle opisać te emocje. Mecz z Widzewem Łódź był dla mnie wyjątkowy. Miałem mnóstwo emocji, bo również tego dnia mój brat świętował urodziny. Wyszło tak, że mogliśmy cieszyć się z dwóch różnych rzeczy. OK, ja nie do końca, bo przegraliśmy i był to dla nas duży zawód.
Po takim debiucie w głowie pojawia się wiele myśli. Przez całe życie pracowałem, by doszło do takiej chwili. Zagrałem, bardzo mnie to radowało, choć od razu pomyślałem, że z czasem rosną cele i marzenia. Wykonałem pierwszy krok, ale siłą rzeczy pomyślałem o kolejnych. Ten debiut dał mnóstwo radości, ale też pozwolił na wyznaczenie kolejnych kroków.
– Nie musiałeś też zbyt długo czekać na debiutanckiego gola. Zdobyłeś bramkę w spotkaniu z Radomiakiem.
– Ten moment zapamiętam pewnie do końca życia. Strzelasz gola, a po chwili słyszysz z trybun swoje nazwisko... No piękne to było! Aż ciarki mnie przeszły. W tamtym okresie strasznie skupiałem się na poprawie strzałów. Idealnie nie wyszło, ale kluczowy był efekt. Jednocześnie dostałem naoczny znak, że praca się przydaje, a jeśli nadal będę szlifował ten element, to będzie tylko lepiej. No i szczęście. Tak prozaiczna kwestia czasem może pomóc.
– Chciałbym to ostatecznie ustalić. Na jakiej pozycji czujesz się najlepiej?
– W środku pola. Fakt jest jednak taki, że mogę być opcją na kilku pozycjach. Czasem z tego po prostu korzystam, bo całkiem dobrze rozumiem role i zadania w poszczególnych miejscach na murawie.
– Jak się poczułeś w momencie, kiedy wychodziłeś na murawę w podstawowym składzie i de facto na moment wygryzłeś Luquinhasa?
– Zupełnie nie myślałem w ten sposób. Widziałem przed sobą wielką szansę, a w głowie strasznie chciałem ją wykorzystać. Luquinhas to dla mnie to zawodnik, od którego mogę czerpać i wiele się uczyć. Na treningach nigdy nie mam myśli, że kogoś wygryzę ze składu. Wolę dawać z siebie wszystko, podglądać dobre zachowania kolegów i wciąż się rozwijać.
– Tym bardziej bolało wówczas, że omijała cię Liga Konferencji? Legia nie zgłosiła cię do rozgrywek przed fazą ligową.
– Nie mogłem grać na arenie międzynarodowej, ale spokojnie obserwowałem sytuację i czekałem. Przede wszystkim miałem sporo czasu, by popracować nad pewnymi detalami i zwiększać swoją gotowość. Nadal zamierzam ciężko pracować i być może szansa nadejdzie wiosną. Wierzę, że ta chwila jest realna. Jednocześnie poznawałem smak takich wyjazdów, bo zdarzało mi się jeździć i trenować z drużyną, być na odprawach. Wiedziałem dzięki temu, jakie mamy założenia, co chcemy grać. Mogłem poczuć rangę meczu międzynarodowego od środka. Europejskie puchary pamięta się na długo, a ja chciałbym do tego rozdziału dodać jeszcze coś od siebie.
– Masz wymarzonego rywala na spotkania 1/8 finału Ligi Konferencji?
– Nie zastanawiałem się nad tym…
Następne
– Może cztery mecze z Jagiellonią w krótkim czasie?
– Ważne będzie, żeby wygrać. Nie będzie ważne z kim. Istotą będzie dalszy awans.
– Jak możesz scharakteryzować Goncalo Feio? To osobowość, obok której trudno przejść obojętnie.
– Trener Feio pokazał mi wiele rzeczy, z którymi wcześniej się nie spotkałem. To niby drobne szczegóły, ale jakże przydatne.Przykład? Ustawienie ciała w poszczególnych sytuacjach na murawie. Staram się wiele podpatrywać i uczyć, a to tyczy się naturalnie także trenera.
– Wojciech Urbański jest piłkarzem Legii do…
– Do 30 czerwca 2026 roku.
– W wielu źródłach mowa była o umowie do końca czerwca tego roku.
– Nie jest to prawda. W umowie są też dodatkowe zapisy, ale to już zostawię między mną i klubem.
– Legia będzie mistrzem Polski?
– Jestem o tym przekonany! Mocno pracujemy i potrafimy dobrze grać. Jeśli to utrzymamy, to będziemy w stanie walczyć, a potem sięgnąć po tytuł. Bardzo wierzę w ten zespół.
Sądzę, że stać nas na wiele. Gramy na trzech frontach. Rozmawialiśmy o Lidze Konferencji i PKO BP Ekstraklasie. Jest też kwestia Pucharu Polski. Bardzo chciałbym zagrać na PGE Narodowym. Znowu. Kilka lat temu wystąpiłem w finale Pucharu Tymbarku. Pamiętam, że byłem strasznie zestresowany, a dodatkowo mogliśmy obejrzeć finał Legii z Lechem. Zatoczenie koła i powrót na ten obiekt byłby fajną historią. Teraz jednak chciałbym już zaprezentować się przed pełnymi trybunami, a na koniec podnieść trofeum. Serio marzę o tym, by znów tam być. Ale tym razem już bez żadnych hamulców w głowie.
Czytaj więcej o Legii Warszawa przed startem rundy wiosennej:
– Legia Warszawa pozyska nowego napastnika? Padły mocne słowa! "Możecie skreślić te nazwiska"
– Czech zostanie nowym dyrektorem sportowym Legii? Rozmowa już się odbyła!
– To najbardziej krytykowany piłkarz w Polsce? Jest odpowiedź!
– Będzie przełom w transferach? Mioduski mówi wprost. "To może zmienić polską piłkę"
– Najlepszy zimowy transfer Legii jest już gotowy? "Inne oferty mnie nie interesowały"
Legia Warszawa rozpocznie oficjalne zmagania w 2025 roku od spotkania PKO BP Ekstraklasy z Koroną Kielce. Spotkanie zostanie rozegrane w niedzielę (02.02) o godzinie 17:30.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (955 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.