Skandal w Holandii: Fortuna grała w dwunastu i zremisowała. "Ten mecz należy powtórzyć"

Kadr z meczu Heerenveen – Fortuna Sittard (fot. Getty)

Niebywały skandal zdarzył się w lidze holenderskiej. W meczu SC Heerenveen – Fortuna Sittard przez blisko pół minuty w drużynie gości grało 12 zawodników. Chwilę później Fortuna wyrównała na 2:2. Takim wynikiem mecz się zakończył. To nie była tylko wina sędziów, lecz również trenera gości. Cytując klasyka: ten mecz należy powtórzyć.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Frankowski wrócił do Ekstraklasy. Ludzki gest Marciniaka

Kłopoty Modera w debiucie. "Był wyczerpany!"

Czytaj też

Kłopoty Modera w debiucie. "Był wyczerpany!"

Fortuna grała w dwunastu i po chwili zremisowała

W 88. minucie trener gości Danny Buijs przeprowadził dwie zmiany. Z boiska zeszli Edouard Michut (grający z numerem 20) i Ryan Fosso (występujący z numerem 80) – to widać na nagraniu telewizyjnym. Gdy Michut przekraczał linię boczną boiska, klepnął gotowego do wejścia Darijo Grujcicia (z numerem 5), który po chwili wszedł na boisko. Kilka metrów dalej on też klepnął zbliżającego się do linii schodzącego z boiska Fosso. Gdy i on przekroczył linię boczną, na jego miejsce wszedł Owen Johnson (30).

W tym momencie wyglądało na to, że obie zmiany zostały przeprowadzone prawidłowo – dwóch zawodników opuściło plac gry, dwóch weszło na boisko. Jak zwykle w takiej sytuacji, sędziowie nakazali wznowienie gry.

Jednakże dosłownie chwilę wcześniej, kiedy Fosso był już poza boiskiem i zbliżał się do ławki rezerwowych, trener Fortuny – prawdopodobnie za plecami sędziego technicznego albo poza zasięgiem jego wzroku – skończył rozmowę z Michutem, którą prowadził tuż przy linii bocznej, nakazał mu wrócić na boisko i grać… Od tej chwili na boisku było 12 zawodników Fortuny.

Trenujący SC Heerenveen Robin van Persie zauważył to bardzo szybko. Podszedł do sędziego technicznego i zaczął protestować. Na nagraniu widać jak stoi tuż przy linii bocznej, interweniuje i rozkłada ręce. Po około 30 sekundach od przeprowadzenia zmiany sędzia techniczny podniósł tablicę, na której na czerwono wyświetlił numer 8 należący do wciąż grającego Jaspera Dahihusa i na zielono wyświetlił numer 30 należący do Owena Johnsona, który wszedł na boisko pół minuty wcześniej. Z takiej sygnalizacji sędziego technicznego wynikało, że zawodnikiem wymienionym nie miał być ani nie ma być Edouard Michut, który zszedł z boiska, a po chwili i geście trenera wrócił do gry. Czy taka sygnalizacja sędziego technicznego była zgodna ze zgłoszonymi wcześniej zmianami – tego nie wiadomo.

Z perspektywy sędziowskiej jest jasne, że doszło do poważnego złamania „Przepisów gry” w kwestii fundamentalnej: liczby zawodników grających. To fakt niepodważalny Kto zawinił? Z pewnością sędzia techniczny, który nie dopilnował, aby wymiana zawodników odbyła się w sposób prawidłowy i żeby na boisku było 11 zawodników Fortuny. Ale wygląda też na to, że współwinni mogą być sędzia główny, sędzia asystent numer 1 oraz trener Fortuny.

SC Heerenveen protestuje również po meczu, ponieważ grając 12 zawodnikami Fortuna wywalczyła wrzut (tak zwany rzut z autu). Dopiero wtedy Jasper Dahihus zszedł z boiska i składy się wyrównały. Po wrzucie goście wywalczyli rzut rożny, po dośrodkowaniu z którego wyrównali na 2:2. Takim wynikiem mecz się zakończył.

Niesmak budzi nie tylko fakt, że korzystną sytuację goście wypracowali grając w przewadze, ale również fakt, że w akcji bramkowej brał udział Edouard Michut, którego przecież – najwyraźniej – miało już na boisku nie być. Wszyscy widzieli jak schodził z boiska klepiąc się z zawodnikiem, który po chwili wbiegł na boisko za niego… Czy to miało wpływ na ustawienie taktyczne zespołu SC Heerenveen? Być może.

Z tej sytuacji dobrego wyjścia już nie ma. Z nagrania wynika jasno, że albo zawodnik wymieniony, czyli właśnie Michut, niezgodnie z "Przepisami gry" wrócił do gry, albo wynika to, że zawodnik, który miał być wymieniony, opuścił boisko dopiero pół minuty po tym jak – oczywiście niezgodnie z regułami – na boisko wszedł zawodnik, który miał go zastąpić…

Wygląda na to, że najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji byłoby powtórzenie meczu od momentu wymiany zawodników, czyli od wyniku 2:1 i z wyrównanymi składami.

Kłopoty Modera w debiucie. "Był wyczerpany!"