{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Hansi Flick zaskoczył wszystkich. Inaki Pena może czuć się rozczarowany, Wojciech Szczęsny daje spokój Barcelonie
Jakub Kłyszejko /
Wojciech Szczęsny stał się talizmanem Barcelony. Dotychczas wystąpił w ośmiu spotkaniach. Zespół z Polakiem w bramce odniósł siedem zwycięstw i zanotował jeden remis. – Niemiecki trener chce doświadczenia w bramce. Drużyna jest bardzo młoda, a Szczęsny wnosi do niej wiele spokoju – powiedział nam Pol Ballus, korespondent “The Athletic” zajmujący się Barceloną.
Flick znów komplementuje Szczęsnego. "Daje nam stabilność"
Korespondencja z Walencji
Sytuacja Wojciecha Szczęsnego w ostatnich tygodniach zmieniła się diametralnie. Były reprezentant Polski trzy miesiące czekał na debiut w nowym klubie. Wszystko zaczęło się w Barbastro podczas meczu ze znacznie niżej notowanym rywalem. Tam 34-latek nie miał zbyt wiele pracy. Początkowo wydawało się, że Szczęsny będzie dostawać szanse jedynie w Pucharze Króla. Tak też można było interpretować słowa i czyny Hansiego Flicka. Wtedy jednak do akcji wkroczył... Inaki Pena. Hiszpan spóźnił się na jedną z odpraw w Arabii Saudyjskiej, za co poniósł, jak się potem okazało, bardzo surową karę. Nie zagrał w turnieju o Superpuchar Hiszpanii. Barca wygrała trofeum i wtedy zaczęło się wszystko, co złe dla Hiszpana.
Szczęsny nie bronił najlepiej, popełniał błędy, ale miał też sporo szczęścia. W El Clasico zszedł z boiska przy stanie 5:0, w Lizbonie rzutem na taśmę uratowali go koledzy. Mimo niekiedy nie najlepszej postawy Flick zaczął mocniej ufać Polakowi. Przekonywał, że ma dwóch bardzo dobrych bramkarzy, jednak z każdym kolejnym dniem mocniej skłaniał się ku Szczęsnemu. "Tek", jak nazywają byłego bramkarza Juventusu Hiszpanie, nagle zaczął bronić we wszystkich rozgrywkach: Lidze Mistrzów, La Liga i Pucharze Króla. Zagrać nie mógł tylko w 1/8 finału Copa del Rey z Betisem. Wtedy po raz ostatni w bramce Blaugrany zobaczyliśmy Penę.
Niemiecki trener po pierwszych meczach na pytania o Szczęsnym odpowiadał jednoznacznie: ze Szczęsnym w bramce nie przegrywamy. Tak jest do tej pory. Polak rozegrał osiem spotkań, Barca wygrała siedem, raz zremisowała. "Tek", jak mówią Hiszpanie, zachował cztery czyste konta.
Przed meczem z Valencią trener Blaugrany powiedział otwarcie, że Szczęsny stał się numerem jeden. Flick pierwszy raz użył takich słów i wysłał jasny sygnał, że coś się zmieniło.
– Cieszę się z tego, że Szczęsny został numerem jeden. Jeżeli Flick mówi, że "Tek" jest numerem jeden, to musi być do tego całkowicie przekonany. Pracuje z nim na co dzień, widzi więcej niż my. Naprawdę nie wiem, co mógł zrobić Inaki Pena, że stracił miejsce w wyjściowym składzie. Jednak Szczęsny daje drużynie dużo spokoju, gra ostatnio bardzo dobrze. Nie wiem, w czym jest lepszy od Inakiego, ale musi być coś na rzeczy. Inaczej Flick nie powiedziałby tego tak otwarcie. Zmieniło się wiele, że Pena stracił miejsce we wszystkich rozgrywkach – powiedziała Mireia Ruiz Serapio, dziennikarka "LaTdT".
Na początku sezonu regularnie bronił Pena i... nie zawodził. O bramkarzach w Barcelonie mówiło się niewiele. Chyba mało kto przypuszczał, że temat zmian między słupkami stanie się jednym z najważniejszych.
– Była to decyzja, która wzbudziła pewne kontrowersje w Barcelonie, ponieważ Inaki Pena nie dał zbyt wielu powodów, aby można było myśleć, że na dobre siądzie na ławce. Flick dotychczas podejmował praktycznie same dobre decyzje, dlatego też i teraz kibice mu zaufają. Niektórzy nie są w stanie zrozumieć, czemu Pena przestał grać. Niemiecki trener chce doświadczenia w bramce. Drużyna jest bardzo młoda, a Szczęsny wnosi do niej wiele spokoju. Pena może czuć się rozczarowany, ponieważ nie zrobił nic złego, nie miał nawet złego meczu. Można odnieść wrażenie, że Flick chciał dokonać tej zmiany w pewnym momencie i postawić na Szczęsnego. Był zadowolony z jego pracy na treningach, a potem w meczach. Widzi u niego duże doświadczenie oraz jakość – dodał Pol Ballus, korespondent “The Athletic” zajmujący się Barceloną.
Chyba sam Szczęsny nie spodziewał się, że w ciągu kilku tygodni sytuacja zmieni się o 180 stopni. Jeszcze nie tak dawno 34-latek był na sportowej emeryturze i przez moment nie myślał o grze w piłce. Wobec propozycji Barcelony nie mógł zostać obojętny. Podpisał kontrakt, wykazał się cierpliwością, a teraz stał się "jedynką" wielkiej Barcelony. Co więcej, hiszpańscy dziennikarze coraz częściej mówią o tym, że Blaugrana zaproponuje Polakowi nowy kontrakt. Patrząc na to, jak układa się przygoda Szczęsnego z piękną Katalonią, całkiem możliwe jest to, że kariera byłego kadrowicza potrwa zdecydowanie dłużej...