| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Prezes Wisły Kraków Jarosław Królewski od kilku dni roztacza wizję współpracy z Wojciechem Kwietniem. Publicznie zastanawia się, w jaki sposób nowy partner mógłby zainwestować w klub i pchnąć go na nowe tory. Problem polega na tym, że z każdą kolejną zapowiedzią, wizja ta oddala się coraz bardziej.
Na początku roku Wisła Kraków znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Pod względem finansowym klub jest pod ścianą. Wyzwaniem okazała się organizacja zimowego zgrupowania w Turcji. W trakcie zimowego okienka transferowego nie pozyskano żadnego nowego zawodnika. W trakcie rundy wiosennej Wisła może znaleźć się w sytuacji, w której po prostu zabraknie pieniędzy. Po rundzie jesiennej drużyna zajmuje siódme miejsce w tabeli i nawet kibice przestają wierzyć w szanse na awans. Po dwóch latach prezesury Jarosława Królewskiego klub znalazł się na bardzo ostrym zakręcie, choć i wcześniej łatwo nie było.
W ostatnich dniach Królewskiemu udało się przykryć ten smutny obraz rewelacjami o możliwej współpracy z Wojciechem Kwietniem. We wtorek prezes klubu poinformował o upadku transferu Alexisa Trouilleta, a już kilka godzin później zdradzał, że właśnie siedzi z Kwietniem i rozmawiają, jak mogą wspólnie sprawić, by Wisła znów była wielkim klubem. Podał nawet nazwę kawiarni, w której się znajdują. W kolejnych dniach stworzył na ten temat kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt wpisów, udzielił co najmniej dwóch wywiadów. W przestrzeni medialnej pojawił się nawet przeciek, według którego Kwiecień miałby przejąć 60 procent udziałów w Wiśle.
Z jednej strony Królewski tonuje nastroje. Pisze, że sprawa jeszcze trochę potrwa i nie ma się co podpalać, a z drugiej podsyca dyskusję, nakręca ją, kierując na konkretne tory (przejęcie udziałów przez Kwietnia). Podkreśla, że bardzo pana Wojtka polubił (choć wydawało mu się to nierealne).
Do nawiązania współpracy potrzeba dwóch stron. Sprawdziliśmy więc, co słychać po drugiej stronie, a tam gra nieco inna melodia.
Wojciech Kwiecień z planów dotyczących inwestycji w Wisłę chyba nigdy nie zrezygnuje. Zapytaliśmy go o nie pod koniec zeszłego roku i Kwiecień przyznał wprost, że ciągle o tym myśli, natomiast liczba zmiennych i przeszkód do pokonania jest tak długa, że temat jest bardzo mglisty. Na pewno nie było to nic tak realnego, by warto było alarmować opinię publiczną.
Czy przez te kilka miesięcy coś się zmieniło? Nie. Kwiecień nadal zaangażowany jest w Wieczystą Kraków i dziś celem numer jeden jest dla niego awans do Betlic 1 Ligi. Oczywiście, spotyka się z Królewskim i pomysły na współpracę ciągle wracają. Nie jest natomiast tak, że we wtorek wieczorem wydarzyło się coś przełomowego. W środowisku Kwietnia usłyszeliśmy, że na 90 procent nic teraz się nie stanie. Czuć w tym gronie rosną irytację z każdym kolejnym wpisem prezesa Wisły na temat planowanej współpracy. Choć trzeba też zaznaczyć, że Kwiecień miał swój udział w rozpętaniu tego zamieszania.
– Dlaczego Jarek nie napisał tego w zeszłym roku, gdy spotkał się z Wojtkiem przy okazji finału Pucharu Polski? Wtedy też siedzieli długo i rozmawiali o możliwościach współpracy – mówi nam osoba z otoczenia szefa Wieczystej Kraków. Odpowiedź wydaje się dość prosta. W maju Wisła miała przed sobą perspektywę gry w europejskich pucharach i sowitej nagrody za zdobycie Pucharu Polski. W perspektywie najbliższych miesięcy na horyzoncie nie jawi się wiele dobrych opcji, poza ewentualnym awansem do PKO Ekstraklasy. To byłby wymarzony sukces, który powinien zmienić wiele, ale o szansach na razie trzeba mówić bardzo ostrożnie.
Oczywiście Królewski zaprzecza, by informacją o możliwej współpracy z Kwietniem chciał przykryć złe wieści. – To nie jest tak, że my nagle zwróciliśmy się do inwestorów, partnerów, że potrzebujemy pilnej pomocy i naciskamy na przyspieszenie. Jedno nie ma z drugim nic wspólnego. Prowadzimy rozmowy, które się toczą niezależnie od wszystkiego, w tym z zagranicznymi sponsorami, więc także ten temat nie pojawił się ad hoc – zaznacza w rozmowie z ″Przeglądem Sportowym″.
Kwiecień chciał przejąć Wisłę pod koniec 2018 roku, ale spółka z Rafałem Ziętkiem i Pawłem Gricukiem szybko się rozpadła. W przeszłości wielokrotnie pożyczał Wiśle pieniądze, których nadal nie odzyskał, a mowa o milionowych kwotach. Ot choćby dziesięć(!) lat temu wyłożył okrągłą sumę na transfer Petara Brleka (który teraz jest w Wieczystej). W 2019 roku zabezpieczał pensję Sławomira Peszki, który na pół roku zawitał do Wisły (a dziś jest trenerem Wieczystej). Kwiecień nadal pomaga klubowi poprzez kolejne odroczenia spłaty terminu pożyczek. Wynajmuje też wielki Sky-Box, który urządził na modłę angielskiego pubu. Płaci za niego jak każdy inny klient.
Nawiązanie współpracy jest możliwe, ale nie nastąpi to szybko, a hałas wokół sprawy może jej tylko zaszkodzić. W tej sytuacji wszystko jakby stanęło na głowie. To media powinny podgrzewać atmosferę, a zainteresowane strony ją tonować. A tu jedna ze stron krzyczy: "Halo! Siedzimy tu i tu, gadamy! Może coś z tego będzie". Może.
Taka postawa może sprawić, że możliwość współpracy padnie nim na dobre się skonkretyzuje. Abstrahując od tego, że Kwiecień i Królewski mają absolutnie rozbieżne podejścia do piłki nożnej.