Na początku 2020 roku Toshiya Inoue zostawił całe swoje życie w Japonii i przeprowadził się do położonej w województwie lubuskim Skwierzyny. Dziś występuje w IV-ligowym Talencie Warszawa. W rozmowie z TVP Sport opowiada o swojej szalonej ścieżce, zmarnowanej szansie w Chrobrym Głogów i japońskiej kulturze. – Kiedy w Japonii szef w pracy każe ci coś zrobić, nie ma żadnego pola do dyskusji. Grzecznie odpowiadasz "tak" i robisz to – opowiada 27-letni środkowy pomocnik.
Frank Dzieniecki, TVPSPORT.PL: – Prawda czy fałsz. Polacy są bardziej zakręceni na punkcie piłki nożnej od Japończyków.
Toshiya Inoue, piłkarz IV-ligowego Talentu Warszawa: – Myślę, że to prawda. Chodzi o różnice w charakterach. Japończycy są bardziej skupieni na sobie, bardziej przejmują się tym, co myślą inni. Nie mogą robić wszystkiego, na co mają ochotę.
– Jak to się stało, że w lutym 2020 roku trafiłeś do Polski, a konkretnie do czwartoligowej Pogoni Skwierzyna?
– Dobrze, że tak się wydarzyło. W Japonii grałem jedynie w lidze studenckiej, w zespole Biwako Seikei Sport College. Pierwotnie miałem wyjechać do Niemiec. Byłem jeszcze wtedy na studiach. Przyjechałem do Niemiec w poszukiwaniu klubu. Po trzech miesiącach znalazł się na mnie chętny. Wróciłem jednak do Japonii, by skończyć studia. Chciałem po ich zakończeniu znów udać się do Niemiec, ale wybuchła pandemia koronawirusa. Wszystko stanęło - mecze, treningi... Ja nadal chciałem spróbować szczęścia w innym kraju. Wtedy zdecydowałem się zadzwonić do Kato, mojego przyjaciela ze studiów, który grał w Polsce, w Pogoni Skwierzyna. Pomyślałem, że może znajdzie mi jakiś klub w Polsce. A on po prostu zaproponował dołączenie do Pogoni. Przyleciałem na testy i po zaledwie jednym dniu dyrektor klubu powiedział, że widzi mnie w drużynie. Podpisaliśmy kontrakt i tam spędziłem swój pierwszy rok w Polsce.
– Czyli po prostu nagle zostawiłeś całe swoje dotychczasowe życie i przeprowadziłeś się do Skwierzyny?
– Dokładnie tak było. Pożegnałem się tylko z rodziną i oznajmiłem im, że zdecydowałem się na przeprowadzkę do Polski. "Przepraszam mamo, przepraszam tato, przepraszam siostro".
– Jak zareagowali?
– Trochę zdążyli już przywyknąć wcześniej do mojego charakteru. Na studia przeprowadziłem się do Shimane. To było bardzo daleko od naszego miejsca zamieszkania, od miasta Nara, koło Osaki. Moja mama była wtedy lekko zaniepokojona. Kiedy powiedziałem jej o przeprowadzce do Polski, była z tym po prostu okej.
– Co zaskoczyło Cię w Polsce najbardziej, względem tego, co wcześniej mogłeś przeczytać o naszym kraju?
– Kocham ludzi w Polsce. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że kompletnie nie przejmujecie się opinią innych, niezależnie od tego, jak mocna ta opinia jest. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Macie silną osobowość i jesteście sobą. W Japonii jest to niemożliwe. Jeżeli ktoś powie, że idziemy w prawo, ty po prostu także musisz iść w prawo.
– A co w Polsce najbardziej cię irytuje?
– Gdybym miał wymienić jedną taką rzecz, musiałbym opowiedzieć ci historię z moim samochodem. Rok temu kupiłem nowe auto. Dbałem o nie jak o własne dziecko. Stałem na czerwonym świetle, a przede mną była ciężarówka. Nagle zaczęła się niespodziewanie cofać. Może robił coś na telefonie, nie wiem. Zacząłem trąbić, ale bez żadnej reakcji. Wtedy we mnie uderzył. Wysiadłem i spytałem go po polsku "co ty wyprawiasz?". Obejrzałem samochód z przodu i był nieco wgnieciony. Tamten kierowca podszedł i powiedział "delikatnie, żaden problem". Gdybym to ja powiedział w ten sposób do niego, to byłoby w porządku, ale w drugą stronę? Nie wiem, co myślą sobie Polacy w takich sytuacjach, a ja nie zamierzam przepraszać. W Japonii ludzie ciągle się przepraszają, po kilka razy. Nie znoszę tego. Dlatego też przeprowadziłem się do Europy. Czasami z kolei Polacy bywają dla mnie aż nadto pozytywni. Mimo wszystko czuję się tutaj niezwykle komfortowo i lubię życie w waszym kraju.
– Wróćmy do spraw czysto piłkarskich. W styczniu 2022 roku zostałeś nowym piłkarzem Chrobrego Głogów. Była jakaś ekscytacja związana z transferem do polskiej pierwszej ligi?
– Zdecydowanie! Byłem bardzo podekscytowany. Po to przecież przyjechałem do Polski. Chciałem się rozwijać! Kiedy sfinalizowaliśmy ten transfer, miałem w głowie myśl: "udało ci się Toshi, to był dobry wybór". Miałem plan, by znaleźć się w profesjonalnej lidze, a potem wypromować się na zachód, na przykład do Niemiec. Od razu zadzwoniłem do rodziny i przyjaciół.
– Gdzie wypatrzyli cię skauci Chrobrego? Dlaczego to właśnie tam zostałeś wytransferowany?
– W Pogoni Skwierzyna miałem za sobą bardzo dobry rok na boiskach IV Ligi. Sponsorem Chrobrego została wtedy grupa Hyundai Gezet. Zaproponowali mi testy, które trwały trzy dni. Musieli przecież sprawdzić, czy się nadaję. Przechodziłem w końcu z IV Ligi do pierwszej. Byli zaskoczeni, że gram na tak niskim poziomie rozgrywkowym. Pytali mnie dlaczego. Dwa miesiące później odbyły się kolejne testy, tym razem dwutygodniowe. Finalnie przeniosłem się z Pogoni do Chrobrego.
– Wtedy trenerem Chrobrego był Ivan Djurdjević. Jak wspominasz tego szkoleniowca?
– Był fantastyczny. On również nie pochodzi z Polski. Od momentu, kiedy go poznałem, był niesamowicie ciepły i pomocny. Chciał, żebym czuł się komfortowo i mógł skupić na grze w piłkę. Bardzo doceniam jego podejście. Niesamowicie komunikatywny, a to jest moim zdaniem najważniejsze.
– Ale nigdy nie dał ci szansy debiutu w oficjalnym meczu. Dlaczego?
– Dał mi wystarczająco dużo szans w meczach towarzyskich. Nigdy nie potrafiłem pokazać w nich stu procent swoich umiejętności. Zagrałem w 5-6 takich sparingach i po prostu nie byłem w nich wystarczająco dobrym piłkarzem. Trener Djurdjević ściągnął mnie do zespołu, więc musiał widzieć we mnie jakiś potencjał, ale nie potrafiłem mu tego zaprezentować. Dlatego też nie zdecydował się ze mnie korzystać.
– Później pojawia się trener Marek Gołębiewski, a ty oficjalnie lądujesz w rezerwach...
– Przez miesiąc, na starcie okresu przygotowawczego, byłem jeszcze w pierwszym zespole i pracowałem z trenerem Gołębiewskim. Bystry facet. Jako trener totalnie różnił się jednak od Djurdjevicia. U niego wszystko musiało być zorganizowane. Ivan skupiał się bardziej na zawodnikach, na tym, jak grają w piłkę, na ich mocnych punktach. Gołębiewski mocniej ufał swoim danym i statystykom.
– Teraz grasz w Talencie Warszawa w mazowieckiej IV Lidze. Jak ocenisz poziom tej ligi?
– Mazowiecka IV Liga to jedna z najlepszych lig, w jakich grałem. W Skwierzynie też była to IV Liga, tylko lubuska, i poziom nie był aż tak wysoki. Kiedy przeszedłem do Talentu, byłem nim zaskoczony. Bardzo pozytywne pierwsze wrażenie. A przecież wtedy Talent był jeszcze w V Lidze.
– Można powiedzieć, że w Talencie odnalazłeś spokój i stabilizację?
– Po rozstaniu z rezerwami Chrobrego przez prawie sześć miesięcy nie mogłem grać w piłkę. Dlatego bardzo trudno było mi znaleźć klub. Przy okazji awansu z Talentem do IV Ligi zmienił się mój mental, moje podejście. Czuję się tutaj bardzo komfortowo.
– Oprócz gry w piłkę prowadzisz również agencję Europe Football Challenge. Czym dokładnie się ona zajmuje?
– Nie wiem, jak w ogóle się o niej dowiedziałeś (śmiech). Bez licencji FIFA nie mogę oficjalnie załatwiać transferów w Europie. W Pogoni Skwierzyna miałem dobrą relację z prezesem. Oni chcieli rozwijać swój klub. Regularnie pytali mnie, czy byłbym w stanie sprowadzić kogoś z Japonii, a ja im pomagałem. Nie można powiedzieć, że jest to prawdziwa agencja. Po transferze do pierwszej ligi pomagałem jednak dalej. Kilku moich rodaków wiedziało o moim pobycie w Polsce i próbowali się ze mną skontaktować. Pytali mnie, jak udało mi się to wszystko załatwić. Wtedy też założyłem konto Europe Football Challenge na Instagramie, żeby ułatwić kontakt i umożliwić śledzenie mojej historii. Chodziło nawet o takie z pozoru proste rzeczy, jak kupienie biletu na samolot. W Japonii wiele osób nie mówi po angielsku, co utrudnia im dostęp do informacji.
– Czyli są obecnie piłkarze z Japonii, którzy dzięki twojej pomocy, występują teraz w Europie?
– Tak. Jednym z nich jest Yuya Kamon, który występuje w drugoligowych rezerwach ŁKS-u Łódź. On również szukał klubu w Europie. Kiedy zobaczył, że ja tutaj trafiłem, zapytał mnie, czy byłoby to możliwe w jego przypadku. Takato Sakai z trzecioligowej Cariny Gubin także kontaktował się ze mną przed przeprowadzką do Polski.
– W Talencie Warszawa pełnisz również funkcję trenera młodzieży. Jakie dostrzegasz różnice w szkoleniu dzieci, pomiędzy naszym krajem a Japonią?
– Japońskie dzieci zawsze robią dokładnie to, o co prosi trener. Wykonują jego polecenia w stu procentach. W Polsce często nie słuchają, robią po swojemu, są też bardziej kreatywne. Wszystko to wynika z japońskiej kultury. Kiedy szef w pracy każe ci coś zrobić, nie ma żadnego pola do dyskusji. Grzecznie odpowiadasz "tak" i robisz to. Gdy zaczynałem pracę jako trener, pomyślałem sobie: "to będzie proste, przecież będą cię słuchać". Teraz widzę dużo trudności. Jak im to wszystko wytłumaczyć, jak odpowiednio się z nimi porozumiewać? Staram się stosować różne metody, urozmaicać mój trening.
– A co byś powiedział o reprezentacji waszego kraju? Jest na dobrej drodze? Odpowiednio się rozwija?
– Ja jestem niesamowicie dumny ze swojego kraju i drużyny narodowej. Pamiętasz, jak na ostatnich mistrzostwach świata, Japonia wygrała grupę z Hiszpanią i Niemcami? Spodziewałem się ciężkiej przeprawy. To nie było tak, że w nich nie wierzyłem, ale wiedziałem, że będzie bardzo trudno. Po pokonaniu Niemców i Hiszpanów byłem przeszczęśliwy. Nasza kadra znajduje się na odpowiedniej ścieżce, a japońscy piłkarze grają regularnie w najlepszych europejskich ligach.
– Teraz rozmawiamy po angielsku, ale równie dobrze radzisz sobie po polsku. Kiedy zacząłeś uczyć się naszego języka i jak oceniasz swój obecny poziom?
– O nie, najlepiej już zakończmy ten temat (śmiech). W Polsce jestem już pięć lat. Na początku nie potrafiłem się porozumiewać nawet po angielsku. Po przyjeździe tutaj mocno poświęciłem się nauce tego języka. Polskim zająłem się tak naprawdę dopiero rok temu. Mój poziom jest całkiem w porządku. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem język polski, wydawał mi się naprawdę okropny.
– Czyli w Skwierzynie i Głogowie grałeś, nie rozumiejąc kompletnie polskiego?
– Tak, wtedy byłem w stanie dogadać się tylko po angielsku. Problem był taki, że w Pogoni Skwierzyna ten język znała zaledwie jedna osoba...
– Zamkniemy sobie naszą rozmowę taką zręczną klamrą. Nie tęsknisz czasami za domem?
– Czasami tęsknię tylko za japońskim jedzeniem! Przepraszam całą moją rodzinę (śmiech). Przywykłem już do takiego życia. Mieszkając w Japonii i tak nie spędzałem z nimi zbyt wiele czasu. Teraz rozmawiamy po prostu przez Internet. Brakuje mi tylko jedzenia. Niestety nie ma jak mi go tutaj dostarczyć. Restauracje w Warszawie są niezłe, ale to nie jest to samo!
1 - 2
Niemcy U21
0 - 2
Czechy U21
2 - 2
Finlandia U21
2 - 0
Ukraina U21
1 - 2
Słowacja U21
1 - 1
Włochy U21
4 - 1
Polska U21
0 - 4
Portugalia U21
2 - 4
Niemcy U21
1 - 2
Dania U21
16:00
Holandia U21
19:00
Anglia U21
16:00
Francja U21
19:00
Włochy U21
16:00
Legia Warszawa
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:00
Odra Opole
15:00
Stal Rzeszów