Gol Jamesa Tarkowskiego w siódmej minucie doliczonego czasu gry dał Evertonowi remis 2:2 w derbowym meczu z Liverpoolem. Było to zaległe spotkania w ramach 15. kolejki Premier League.
Rzecz jasna to goście byli faworytami spotkania, choć sam mecz z uwagą oglądali rywale Liverpoolu w walce o mistrzostwo Anglii. Zainteresowane zespoły mogły być zadowolone już po 11 minutach spotkania, kiedy po bardzo mądrze rozegranym rzucie wolnym do siatki w sytuacji sam na sam trafił Beto, a tysiące kibiców Evertonu na stadionie zaczynało czuć w powietrzu ewentualną niespodziankę.
Niestety dla nich, liderzy tabeli podnieśli się niezwykle szybko. Już pięć minut później po świetnym dośrodkowaniu Mo Salaha Alexis Mac Allister skierował piłkę głową do siatki. Salah mógł zresztą zostać bohaterem spotkania, ponieważ już po zmianie stron, w 73. minucie meczu, wykorzystał zamieszanie w polu karnym i wyprowadził The Reds na prowadzenie.
Wydawało się, że jest to gol, który przesądzi o wszystkim, a Liverpool spokojnie powiększy przewagę w tabeli do dziewięciu punktów. Jednak w ósmej minucie doliczonego czasu gry jeden ze skrzydłowych dośrodkował bardzo wysoką piłkę z lewej strony boiska. Po ogromnym zamieszaniu futbolówka trafiła na nogę Jamesa Tarkowskiego, który bez zastanowienia huknął pod poprzeczkę i wyrównał stan rywalizacji.
Na tym emocje się nie skończyły, ponieważ przez kolejne dwie minuty sędziowie VAR sprawdzali, czy wcześniej przy bramkowej akcji nie było spalonego. Okazało się, że nie, bo Virgil van Dijk był najbliżej własnej bramki, choć zaledwie o centymetry, jeśli nie milimetry. Chwilę po ostatnim gwizdku oba zespoły starły się w bocznym sektorze boiska, za co sędzia Michael Oliver pokazał czerwone kartki Curtisowi Jonesowi i Abdoulaye'owi Doucure.