| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
Patryk Rombel miał wizję tego zespołu, miał plan i składał to wszystko. Wydawało mi się, że drużyna miała swój trzon, był plan jej rozwoju. Na mistrzostwach Europy w zeszłym roku – już po zmianie trenera – tego nie widziałem – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL Dawid Dawydzik.
Maciej Wojs, TVPSPORT.PL: – Zacznijmy od meczu w Paryżu, bo sprawiliście tam nie lada niespodziankę – po dziewięciu porażkach w końcu znaleźliście sposób na PSG. To był chyba jeden z najlepszych waszych meczów w sezonie?
Dawid Dawydzik: – Rzeczywiście, w tym meczu wychodziło nam praktycznie wszystko – od świetnej obrony, przez interwencje bramkarzy, po grę w ataku. Byliśmy bardzo zmotywowani. Wiedzieliśmy, że mamy sporo problemów kadrowych i musimy to nadrobić walką na parkiecie. Wydaje mi się, że dobrze rozegraliśmy ten mecz pod względem taktycznym. Nie daliśmy Paryżowi odskoczyć, zresztą sami prowadziliśmy przez większą część meczu. Dobrym rozwiązaniem była też gra 7 na 6. Wygraliśmy ten fragment chyba 5:0, nie zrobiliśmy wtedy żadnych błędów. Wydaje mi się, że w dużej mierze właśnie to zadecydowało, że wygraliśmy.
– Rzuciłeś w tym meczu cztery bramki, o jedną więcej niż grający w PSG, a łączony z Wisłą Kamil Syprzak. Dla ciebie, ze względu właśnie na te plotki transferowe, ten mecz był w jakiś sposób wyjątkowy?
– Nie, w żadnym wypadku. Nie podchodzę do tego w ten sposób. Dla mnie najważniejsze jest dobro drużyny. A to, czy "Sypa" jest łączony z Wisłą, czy nie – to nie ode mnie zależy. Ja mam ważny kontrakt z Wisłą jeszcze przez cztery sezony, a to, co przyniesie czas, w dużej mierze nie zależy już ode mnie. Mam jedynie satysfakcję, że wygraliśmy i dobrze wypadła gra 7 na 6, w której akurat byłem potrzebny.
– Chcesz powiedzieć, że doniesienia transferowe nie robią na tobie żadnego wrażenia? Popatrzmy tylko na nazwiska, które klub potwierdził: od przyszłego sezonu w Wiśle grać będą m.in. Melvyn Richardson czy Torbjoern Bergerud.
– Nie, to nie tak. Nie zaprzątam sobie tym zbytnio głowy, ale te transfery mnie cieszą. Wisła ma swoje plany, ma swój projekt. Przedłużając tutaj kontrakt o kilka lat wiedziałem, co to za projekt. Klub przedstawił mi swoją wizję, plan rozwoju, więc wiedziałem czego się spodziewać i w co celujemy. Teraz to wszystko powoli jest realizowane. Nam, zawodnikom, nie pozostaje nic innego jak walczyć i osiągnąć te cele, bo mamy do tego wszystkie narzędzia. To super, że będziemy mieć w drużynie takich topowych graczy, ale jeśli ma się tak ambitne plany jak Wisła, to po prostu oczywiste, że tacy zawodnicy będą tu przychodzić.
– Mecz z PSG stanowił dla was swojego rodzaju nowe otwarcie w Lidze Mistrzów. Jesienią rozczarowaliście w tych rozgrywkach na całej linii. Co takiego się z wami stało?
– Nie wiem szczerze mówiąc. Na polskim podwórku wszystko szło na razie zgodnie z naszym planem. Wygraliśmy wszystkie mecze, pokonaliśmy Kielce u siebie, zdobyliśmy Superpuchar, awansowaliśmy do turnieju finałowego Pucharu Polski. Ale w Europie... Ciężko mi nawet powiedzieć co się działo z nami w Lidze Mistrzów. Wiadomo, kilka meczów sami sobie zawalaliśmy, bo zagraliśmy po prostu źle, ale też w kilku zabrakło nam po prostu szczęścia – popatrz na mecze z Berlinem na wyjeździe czy Paryżem u siebie... Wypuszczaliśmy punkty w ostatnich sekundach. Brakowało nam zimnej krwi, nie potrafiliśmy postawić kropki na "i". Wielu kibiców na nas narzekało i część pewnie nie wierzyła już w to, że możemy odwrócić złą kartę i pobić się o awans do fazy play-off. Wygraliśmy jednak w Paryżu, dogoniliśmy Pelister i wciąż mamy trzy mecze, by awansować dalej. Z ocenami zaczekajmy do końca sezonu. W poprzednim roku też tak było, że ludzie nas skreślali, a skończyliśmy z dwoma trofeami i w play-offach Ligi Mistrzów.
– Wspomniałeś wyjazdowy mecz z Berlinem, który przegraliście po golu w ostatniej akcji meczu. W czwartek będziecie mieli szansę na rewanż. Ten mecz jawi się jako kluczowe spotkania w kontekście walki o awans.
– Dokładnie. Wskoczyliśmy na 6. miejsce, ale nikt z nas nie jest zadowolony z tego wyniku. Stać nas na więcej. Mam nadzieję, że po zwycięstwie z PSG hala będzie pełna i poniesie nas do wygranej. W Orlen Arenie wszystko jest możliwe. Liczę, że ten mecz w Paryżu pokazał nam, że potrafimy wygrywać takie mecze i z takimi rywalami.
– Przejdźmy do tematu reprezentacji Polski. Za nami styczeń i mistrzostwa świata, które ty po raz pierwszy od lat obserwowałeś jako kibic. Oglądałeś mecze Polaków?
– Zerkałem. Miałem dużo wolnego czasu, ale poświęciłem go na odpoczynek. To była chyba pierwsza od pięciu lat wielka impreza, na którą nie pojechałem, więc spożytkowałem ten czas na odpoczynek i regenerację. Szczerze mówiąc, trochę dziwnie oglądało się to z boku, ale rola kibica czasami też jest fajna.
– Jakie masz wrażenia?
– Ciężko powiedzieć... Cel nie został spełniony. Grupa w pierwszej fazie – z Niemcami, Czechami i Szwajcarią – była bardzo ciężka. Cały turniej, nie tylko reprezentację Polski, oglądało się jednak fajnie.
– Obserwując mecze Pucharu Prezydenta przy pustych trybunach w Porecu i, krótko mówiąc, daleką od ideału grę biało-czerwonych, miałeś może myśl: "jak dobrze, że mnie tam nie ma"?
– Może nie aż tak, bo gra w kadrze zawsze jest zaszczytem i wyróżnieniem, ale z drugiej strony... Jakby to ładnie powiedzieć? Chciałbym dalej być częścią reprezentacji, ale nie lubię być tam, gdzie mnie nie chcą albo nie jestem potrzebny. Dlatego po prostu wcieliłem się w rolę kibica.
Następne
– Byłeś zaskoczony, że nie ma cię nawet na szerokiej 35-osobowej liście powołanych na mistrzostwa?
– Nie, raczej nie.
– Naprawdę? Byłeś jednym z największych nieobecnych.
– Nie, bo już po ostatnich mistrzostwach, a nawet w ich trakcie wiedziałem, że moja przygoda z kadrą na jakiś czas się kończy.
– Jak to?
– Tuż przed ostatnim meczem na Euro z Wyspami Owczymi dowiedziałem się w szatni, że w ogóle nie ma mnie w składzie. Już wtedy wiedziałem, że na następne zgrupowanie nie dostanę powołania. Nawet swoją torbę i rzeczy kadrowe wysłałem od razu do związkowego magazynu, a nie do domu. Czułem, że może to nie koniec, ale na pewno czeka mnie przerwa.
– Co było tego powodem? Nie układała ci się relacja z trenerem Lijewskim czy może widziałeś, że trener szuka tylko jednego zawodnika do gry wyłącznie w ataku i tym zawodnikiem jest Kamil Syprzak.
– Może nie tyle się nie układała, co nasze wizje współpracy chyba trochę się rozjeżdżały. Po jednym z meczów trener miał też do mnie pretensje, że nie rzuciłem się na piłkę, więc chyba uważał, że na boisku nie jestem walczakiem. Zaraz po tym wyleciałem z kadry na mecz z Wyspami Owczymi, na następne zgrupowanie nie przyszło powołanie i w sumie od tego czasu nie rozmawialiśmy. Mam trochę żalu, bo po kilku latach bycia realnym członkiem zespołu i występach na mistrzostwach liczyłem chociaż na telefon i wyjaśnienie o co chodzi. Wystarczyłoby hasło: "Słuchaj, nie widzę cię na razie w składzie, mam tutaj innych zawodników i na nich stawiam". W pełni bym to zrozumiał, bo pozycja obrotowego była w naszej kadrze bardzo dobrze obsadzona...
– Po ostatnich mistrzostwach słychać raczej inne głosy...
– Okej, może to nie był najlepszy turniej naszych obrotowych, ale przez lata ta pozycja naprawdę była bardzo mocna, mieliśmy sporą rywalizację o miejsce w składzie.
– Ale to się zmieniło. Ciebie w kadrze nie ma, Patryk Walczak zakończył grę w reprezentacji, Kamil Syprzak gra tylko w ataku, Bartek Bis w obronie, Maciek Gębala zresztą też.
– Mogę mówić tylko za siebie: ja się na kadrę i na nikogo nie obraziłem. Po Euro wiedziałem już jednak, że na następne zgrupowanie nie dostanę powołania. Zabrakło mi tylko rozmowy z trenerem i wyjaśnienia jaka jest sytuacja. Po tej decyzji przed meczem z Wyspami Owczymi czułem już, że za kadencji trenera Lijewskiego nie znajdę się już w kadrze.
– Twoja nieobecność w kadrze była o tyle zaskakująca, że miałeś naprawdę dobrą, wręcz przełomową jeśli chodzi o twój pobyt w Płocku jesień, a potem solidną wiosnę.
– Tak. Przedłużałem wtedy kontrakt z Wisłą, w Lidze Mistrzów grałem bardzo dużo pod nieobecność Abela [Serdio – dop. red.]. Pamiętam, że jechałem na te mistrzostwa naprawdę mocno naładowany, czułem bardzo dużą pewność siebie. A jak wyszło na mistrzostwach, to wszyscy wiemy.
– Tamte mistrzostwa Europy kadra zakończyła na pierwszej rundzie, teraz z mistrzostw świata de facto również odpadła w pierwszej fazie, co skutkowało grą w Pucharze Prezydenta. Twoim zdaniem cel postawiony przed reprezentacją, czyli miejsce między 9. a 14. był realny?
– Wydaje mi się, że tak. Mistrzostwa świata to przede wszystkim losowanie. Mieliśmy bardzo trudną grupę i zgodzę się z tym, że jeśli trafilibyśmy na jedną drużynę z niższej półki, nie z Europy, to wynik byłby inny niż to 25. miejsce.
Potencjał ludzki na pewno ku temu mamy. Nie chcę atakować obecnego selekcjonera, ale jestem zdania, że Patryk Rombel miał wizję tego zespołu, miał plan i składał to wszystko. Wyniki może nie były aż tak satysfakcjonujące, ale uważam, że byliśmy blisko czołówki, biliśmy się z nią. Podczas mistrzostw w Polsce jedyny mecz, jaki zawaliliśmy, to mecz ze Słowenią. Wydawało mi się, że drużyna miała swój trzon, był plan jej rozwoju. Na mistrzostwach Europy w zeszłym roku – już po zmianie trenera – tego nie widziałem. Miałem poczucie, jakbyśmy stanęli w miejscu albo się cofnęli, i chcieli coś budować, ale nie wiedzieli ani na jakim fundamencie, ani jak to zrobić. Potencjał mamy, ale na wszystko potrzeba czasu. To trochę tak jak było z Wisłą – był projekt, była wizja, byli ludzie, którzy tym z głową zarządzali, był też trener z charyzmą i pomysłem. I choć wiele osób narzekało na naszą grę, to ten plan – powrót na tron – został wykonany.
– W grudniu skończyłeś 30 lat. Zagrasz jeszcze w kadrze?
– Jeśli tylko dostanę powołanie, to oczywiście. Gra w reprezentacji to zawsze zaszczyt i wyróżnienie. Nie obraziłem się na kadrę ani na trenera. Tak jak powiedziałem – czułem jedynie, że po ostatnich mistrzostwach nasze drogi i porozumienie trochę się rozeszły, dlatego wiedziałem, że w najbliższym czasie nie będę dostawał powołań. Ale jeśli jeszcze kiedykolwiek je dostanę, oczywiście że przyjadę na zgrupowanie.
Następne
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.