| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Lech Poznań nie strzelił ani jednego gola w dwóch kolejnych meczach, co pod wodzą trenera Nielsa Frederiksena jeszcze się nie zdarzyło. Jak słyszymy, w drużynie na razie nie doszło do korekt w ataku. Przegrane spotkanie z Rakowem (0:1) może jednak spowodować pewne zmiany.
Lech Poznań wciąż jest liderem PKO BP Ekstraklasy. W ostatnich dwóch meczach drużyna jednak nie tylko przegrała (0:1 z Lechią Gdańsk, a następnie z Rakowem Częstochowa), ale nawet nie strzeliła gola. To pierwsza taka sytuacja w oficjalnych spotkaniach, od kiedy ekipa z Wielkopolski jest prowadzona przez Nielsa Frederiksena.
Trzeba podkreślić, że w spotkaniu z Lechią Gdańsk piłkarze Lecha oddali tylko jeden celny strzał. W spotkaniu z Rakowem było ich już więcej (cztery). Liczby w obu meczach są jednak nieco gorsze niż w samym spotkaniu z Widzewem. Wtedy drużyna z Poznania wygrała 4:1, oddając siedem celnych strzałów.
Jak się dowiedzieliśmy, co potwierdził po meczu Mikael Ishak, w ataku Lecha nie doszło do korekt w treningach od początku rundy. Najwyraźniej trener Frederiksen wierzy w postawę ofensywy, która jest skoncentrowana na szwedzkim napastniku, który z dwunastoma trafieniami wciąż jest wśród najlepszych w klasyfikacji strzelców.
W spotkaniu z Rakowem przez moment na boisku było jednak trzech nominalnych napastników. Obok Ishaka, spotkanie kończyli Bryan Fiabema oraz pozyskany niedawno Mario Gonzalez.
W trakcie pomeczowej konferencji prasowej zapytaliśmy trenera Lecha o Hiszpana, który dołączył Lecha z Los Angeles FC na zasadzie wypożyczenia, a rundę jesienną spędził w portugalskim Famalicao. Jak zdradził w rozmowie z TVPSPORT.PL dziennikarz Francisco Martins, ten piłkarz niekoniecznie dobrze się czuje, gdy nie jest kluczową postacią w ataku.
Czy Gonzalez w Lechu będzie bardziej zmiennikiem Ishaka, a może częściej pojawi się na boisku jako cofnięty napastnik? – Oba te scenariusze mogą się zdarzyć. Na razie gramy na jednego napastnika, tak będzie w większości przypadków. W takiej sytuacji Mario jest na razie zmiennikiem Mikaela Ishaka. Ale za miesiąc może okazać, że to on będzie prezentować się lepiej i to Mikael będzie jego zmiennikiem, tego też nie można wykluczyć. Mogą się jednak zdarzyć takie sytuacje jak dzisiaj, że będziemy potrzebować większych sił w ofensywie, żeby gonić wynik – powiedział trener Lecha.
Frederiksen od początku pracy z Lechem jest konsekwentny pod względem pracy z napastnikami. Niewykluczone jednak, że nowa twarz w drużynie, a także ostatnia niemoc doprowadzą do zmian.
Po 21 meczach Lech wciąż jest liderem, gromadząc 41 punktów. Jeśli jednak Jagiellonia pokona Motor Lublin, może się zrównać punktami z ekipą z Wielkopolski.