Ekstraklasa koszykarek. Rekordowa przegrana mistrzyń Polski w Poznaniu

Koszykarki Enei AZS Politechniki Poznań nie miały litości dla drużyny z Polkowic i wygrały aż 126:46. To najwyższa porażka mistrzyń Polski w tym sezonie. – Mówię dziewczynom, by potraktowały to jako doświadczenie i naukę – powiedział PAP trener pokonanych Tomasz Baszak.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Kolejny Polak blisko NBA! "Widzę szansę, że tam zagra"

Znamy zwycięzców konkursu wsadów i "trójek" w Meczu Gwiazd NBA

Czytaj też

Mac McClung wygrał konkurs wsadów NBA (fot. Getty).

Znamy zwycięzców konkursu wsadów i "trójek" w Meczu Gwiazd NBA

Sytuacja KGHM BC Polkowice jest powszechnie znana – na przełomie roku zespół opuściły wszystkie zagraniczne oraz czołowe polskie koszykarki, trener Karol Kowalewski i jego asystent Wojciech Eljasz-Radzikowski. Ponadto drużyna została wycofana z Euroligi. Mistrzynie kraju pierwszą rundę zakończyły z kompletem dziewięciu zwycięstw, teraz regularnie bardzo wysoko przegrywają swoje spotkania. Mają jednak wystarczająca liczbę punktów, by nie martwić się o utrzymanie i wystąpią nawet w fazie play off.

Poznanianki, które wcześniej wygrały trzy spotkania z rzędu, nie zamierzały stosować taryfy ulgowej. Trener Wojciech Szawarski miał do dyspozycji wprawdzie tylko siedem zawodniczek, ale za to wszystkie grały na pełnych obrotach. Skutecznością imponowała szczególnie środkowa Jessika Carter, która potrafiła wykorzystać swoje warunki fizyczne. Zdobyła rekordowe w tym sezonie ekstraklasy 41 pkt oraz miała dziewięć zbiórek. Już po pierwszej kwarcie gospodynie prowadziły 42:17.

Do tej pory najwyższe zwycięstwo nad polkowiczankami zanotowały koszykarki Zagłębia Sosnowiec, które wygrały 123:45. Poznanianki okazały się a dwa punkty lepsze, bowiem pokonały KGHM różnicą aż 80 punktów.

– Przyznam szczerze, że nawet nie wiedziałam, że to jest rekordowe zwycięstwo w tym sezonie. To nie było zresztą zadanie na dziś. Po tej przerwie reprezentacyjnej chciałyśmy poczuć znów tę grę i to był taki solidny trening – przyznała skrzydłowa poznanianek Agnieszka Skobel.

Jak dodała, takie spotkania, gdzie z góry wiadomo, jakim wynikiem się skończą, nie zawsze są łatwe.

– Czasami jest tak, że gdy zbudujemy taką przewagę 30 punktów, to później do głowy przychodzi tysiąc różnych rozwiązań, żeby coś nowego spróbować. Może i były takie momenty, ale chyba udało nam się utrzymać koncentrację przez całe 40 minut – podkreśliła reprezentantka Polski.

Szkoleniowiec Enei AZS Politechniki, nawet gdy jego drużyna prowadziła różnicą 50-60 punktów, nerwowo reagował na złe zagrania swoich podopiecznych.

– Nie potrafię się zachowywać inaczej. Z każdego meczu, z każdego treningu trzeba wyciągać pozytywne rzeczy. Dlatego, gdy widzę błędy, to staram się je pokazywać zawodniczkom – tłumaczył Szawarski, któremu zależało na wysokiej wygranej.

– Tabela tak się układa, że o zajętym miejscu mogą decydować także małe punkty. My z Gorzowem mamy identyczny bilans w dwumeczu i paradoksalnie dzisiejsze spotkanie, niby o nic, może się okazać, że przesądzi, kto zajmie wyższą lokatę w tabeli. Zależało mi, by dziewczyny podeszły do tego spotkania profesjonalnie, z szacunkiem dla przeciwnika i kibiców. Myślę, że to nam się udało – podsumował trener poznanianek.

Opiekun gości Baszak zapewnił, że wysokie porażki nie zniechęcają jego zawodniczek do dalszej pracy.

– Cały czas powtarzam swoim zawodniczkom, żeby potraktowały to jako przygodę, doświadczenie i przede wszystkim naukę. Dziewczyny zostały rzucone na bardzo głęboką wodę, wiele z nich nie grało nawet na pierwszoligowym poziomie. Teraz, gdy muszą rywalizować z zawodniczkami z najwyższego szczebla, to chyba nawet nie jest to rzucanie ich na głęboką wodę, ale na ocean podczas sztormu. Natomiast chylę czoła przed swoim zespołem, że dziewczyny nie boją się, wciąż walczą i chętnie przychodzą na treningi. Potrafią się cieszyć z małych rzeczy – pierwszych punktów, asysty czy zbiórki – tłumaczył szkoleniowiec.

Jak zapewnił, zespół dokończy rozgrywki, a klub będzie miał kilka miesięcy na to, by znaleźć pomysł na swoją przyszłość.

– Zostały nam trzy mecze w rudzie zasadniczej i zapewne trzy w play off. Wierzę, że dogramy sezon do końca. Mam też nadzieję, że uda się wyprostować te wszystkie sprawy organizacyjne i będzie wola ze strony miasta czy sponsorów, by to kontynuować. Szkoda by było, aby z mapy zniknął zespół z takimi tradycjami – podsumował Baszak.

Znamy zwycięzców konkursu wsadów i "trójek" w Meczu Gwiazd NBA