17 lut | Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

Moda, która może przerywać kariery piłkarzy. Echa faulu na Oskarze Pietuszewskim

Oskar Pietuszewski i jego getry stały się przedmiotem dyskusji (fot. 400mm/PAP)

Fakt, że Sergi Samper z Motoru Lublin słusznie został ukarany czerwoną kartką za faul na Oskarze Pietuszewskim z Jagiellonii Białystok, jest tak samo ewidentny jak to, że wszystkie kluby powinny pilnować, aby ich piłkarze mieli znacznie lepsze ochraniacze niż te, które założył 16-latek. Kluby, ponieważ sędziowie w tej kwestii stali się bierni.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Pogoń goni czołówkę. Podium coraz bliżej [WIDEO]

Czytaj też

Pogoń goni czołówkę. Podium coraz bliżej [WIDEO]

👉 Talent Jagi mógł doznać poważnej kontuzji. Siemieniec zainterweniuje

Dla piłkarza Motoru to żadne usprawiedliwienie. Bez względu na to, jak Oskar Pietuszewski chroni swoje zdrowie i dba o swoją karierę, Sergi Samper popełnił poważny i rażący faul, atakując go korkami prosto w nogę na wysokości kości piszczelowej. To mogło zakończyć się poważną kontuzją nawet wtedy, gdyby zawodnik Jagiellonii miał ochraniacze odpowiednich rozmiarów, z odpowiedniego materiału i odpowiedniej jakości.

Sędzia Damian Sylwestrzak źle ocenił powagę tego przewinienia i pokazał Samperowi tylko żółtą kartkę. Sędzia wideo Piotr Urban, któremu w zespole VAR asystował Tomasz Listkiewicz, wezwał jednak arbitra głównego do monitora i pokazał mu na powtórkach, jak ta sytuacja wyglądała naprawdę. Sylwestrzak praktycznie nie miał wyboru. Zmienił decyzję i pokazał Samperowi czerwoną kartkę.

Powtórki telewizyjne wyeksponowały jednak ciekawy fakt. Pietuszewski miał bardzo nisko opuszczone getry, po którymi było coś, co piłkarz potraktował jak ochraniacze… Rozmiary tego czegoś odpowiadały mniej więcej wielkości pudełka do zapałek albo małego tamponu. Coś takiego może uchronić przed ukąszeniem komara czy osy na tych kilku centymetrach kwadratowych, lecz z pewności nie przed dynamicznym i silnym uderzeniem korkami plastikowymi lub metalowymi na wysokości całej kości piszczelowej…

16-letni piłkarz uległ patologicznej modzie wśród piłkarzy. Sędziowie nie walczą z nią, bo treść "Przepisów gry" została zmieniona. Kiedyś arbitrzy mogli interweniować, bo w artykule 4 pod tytułem "Ubiór zawodników " było napisane:

"Ochraniacze goleni:
– są całkowicie zakryte przez skarpety [tak były nazywane getry – wyjaśnienie autora],
– są sporządzone z gumy, plastiku lub innych podobnych tworzyw,
– stanowią odpowiedni stopień ochrony".

Na tej podstawie sędziowie mogli kwestionować wybór ochraniaczy, gdy widzieli, że piłkarze wkładają za getry na przykład tekturę lub coś zbyt małego.

W aktualnych "Przepisach gry" jest napisane: "ochraniacze piszczeli – muszą być sporządzone z odpowiedniego materiału i muszą być odpowiedniej wielkości stanowiące odpowiedni stopień ochrony i muszą być zakryte przez getry. Zawodnicy są odpowiedzialni za rozmiar i stosowne dopasowanie swoich ochraniaczy".

Taki zapis jest interpretowany przez wielu sędziów w taki sposób, że skoro "zawodnicy są odpowiedzialni za rozmiar i stosowne dopasowanie swoich ochraniaczy", to znaczy, że to jest ich problem, a nie sędziów.

Zapis jest dyskusyjny, ponieważ "odpowiedzialność zawodników" może polegać zarówno na tym, że to ich zdrowie i to oni ewentualnie mogą być poszkodowani w przypadku kontuzji, ale może też polegać na tym, że to oni, a nie klub, kierownik drużyny czy kapitan ponoszą odpowiedzialność za brak odpowiednich ochraniaczy. Ta druga ścieżka interpretacyjna mogłaby pozwalać sędziom nie dopuszczać do gry każdego piłkarza, który zakłada "tampon" zamiast ochraniaczy, jednak arbitrzy w ogromnej większości stosują pierwszą z wymienionych interpretacji. Widać to zarówno w meczach Ekstraklasy, jak i międzynarodowych.

Co w tej sytuacji można zrobić? Najprościej, praktycznie z dnia na dzień, sprawę mogą załatwić same kluby. Każdy klub sam może zobowiązać swoich piłkarzy do używania odpowiedniego sprzętu. Kluby płacą piłkarzom za pracę wykonywaną na treningach i za grę w meczach, a nie za przerwy z powodu urazów, kontuzji, leczenia, rehabilitacji – tym bardziej więc klub ma prawo zadbać zarówno o to, żeby jego zawodnicy nie uprawiali sportów ekstremalnych, jak i o to, aby nie wystawiali swojego zdrowia na zbyt duże ryzyko.

Pogoń goni czołówkę. Podium coraz bliżej [WIDEO]