Nie milkną echa odejścia Alexandra Stoeckla z Polskiego Związku Narciarskiego. Austriak zrezygnował z funkcji dyrektora ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej, a wpływ na to – jak podał w oświadczeniu – miały mieć słowa prezesa PZN Adama Małysza w temacie jego pracy. Norweskie media sugerują jednak, że Stoeckl mógł... wykorzystać okazję, by odejść.
W swoim oświadczeniu Stoeckl wspomniał o słowach Małysza w TVP Sport – chodziło konkretnie o program "Trzecia Seria" na naszym kanale w serwisie YouTube.
– Pierwsze rozliczenie przyjdzie po mistrzostwach świata. Na razie nie chcemy robić nacisków na trenerów. Jestem trochę zawiedziony. Liczyłem, że więcej uzyskamy od Alexa Stoeckla, ale on tylko uspokaja, chce dawać czas, ale tego czasu nie ma – powiedział Małysz, który wspomniał również, że Austriak za bardzo stał się częścią drużyny zamiast tym, który to wszystko nadzoruje z góry.
Stoeckl podkreślił, że najbardziej nie spodobało mu się powiedzenie tego w mediach, a nie przy spotkaniu w cztery oczy. Tomasz Kalemba z Interia Sport informuje również, że do spotkania miało dojść już po słowach Małysza, jednak zanim prezes i dyrektor mieli ku temu okazję, Stoeckl podał się do dymisji i wydał wspomniane oświadczenie do mediów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wokół PZN płonie. Polska straciła fachowca, a Małysz – spokój [KOMENTARZ]
Razem z odejściem Austriaka pojawiły się plotki, że być może po prostu skorzystał z okazji, by odejść, ponieważ ma już jakąś inną pracę na oku. Interia Sport informuje, że nie musi być to wcale praca w sporcie. Według norweskich mediów – m.in. Drammens Tidende – Stoeckl od października jest zatrudniony w Norwegii w firmie z branży... budowlanej, łącząc do momentu odejścia obydwie posady i pracując przez Internet. O takiej możliwości wspominał również Jakub Balcerski w kolejnym odcinku magazynu "Trzecia Seria", choć on sugerował raczej pracę w doradczej firmie żony.
Prawdy być może dowiemy się w najbliższych dniach / tygodniach / miesiącach, jednak pewne jest jedno – cała sprawa jeszcze się nie skończyła. A to wszystko tuż przed imprezą sezonu – mistrzostwami świata w Trondheim.