Sędziowie La Ligi dali arbitrom Ekstraklasy i władzom Kolegium Sędziów PZPN lekcję jasną, świetną i bardzo ważną. W meczu Barcelony z Rayo Vallecano anulowali gola na 1:1 dla gości z powodu spalonego w sytuacji analogicznej do tej z meczu Puszcza Niepołomice – Zagłębie Lubin z uznanym golem na 1:1 też dla gości. Żaden z arbitrów meczu w La Lidze w tak prostej sytuacji nie pomylił się tak jak kilku sędziów w meczu Ekstraklasy.
W 43. minucie meczu Barcelona – Rayo Vallecano, w czasie akcji gości prawą stroną boiska, Randy Nteka był na pozycji spalonej. Ten piłkarz odegrał w tej akcji taką rolę, jaką w meczu Puszcza Niepołomice – Zagłębie Lubin w akcji zakończonej golem dla gości na 1:1 odegrał Mateusz Wdowiak.
Randy Nteka – zupełnie tak samo jak piłkarz Zagłębia Lubin – w tej akcji nie zagrał piłki, nie odbił jej, nawet jej nie dotknął, nie zasłaniał pola widzenia Wojciechowi Szczęsnemu ani w żaden inny sposób nie przeszkadzał mu w sposób nakazujący stwierdzić, że był spalony. Co zatem Nteka zrobił, że po strzale Jorge De Frutos sędzia asystent Jose Martinez Serrato podniósł chorągiewkę sygnalizując spalonego, po chwili sędzia główny Mario Melero Lopez odgwizdał tego spalonego i z tego powodu podyktował rzut wolny pośredni dla Barcelony, a zespół sędziów VAR potwierdził, że postępowanie arbitrów boiskowych było prawidłowe i że tej decyzji nie należy kwestionować?
Otóż przebywając na pozycji spalonej Randy Nteka zablokował próbującego interweniować Inigo Martineza. Tak jak Mateusz Wdowiak zablokował Artura Craciuna z Puszczy Niepołomice.
Tuż po podaniu piłki do wbiegającego w pole karne Jorge De Frutos, gdy Randy Nteka był już na pozycji spalonej, Martinez zaczął poruszać się w kierunku bramki, podobnie jak próbował zrobić Craciun. Albo po to, aby odebrać piłkę rywalowi, albo po to, żeby zablokować jego ewentualny strzał, albo z jakiegoś innego powodu – dla oceny spalonego intencje obrońcy nie mają tutaj żadnego znaczenia. Liczy się tylko to, czy napastnik będący na pozycji spalonej jednoznacznie wpłynął na możliwość zagrania piłki przez zawodnika drużyny broniącej.
Gdy De Frutos przyjmował piłkę, Nteka popełnił koszykarską zasłonę, w piłce nożnej niedozwoloną, zresztą w koszykówce w formie ruchomej też nie. Zawodnik Rayo Vallecano stanął na drodze zawodnikowi Barcelony. Tak jak Wdowiak stanął na drodze Craciunowi.
Po chwili Martinez objął Ntekę, tak jak tydzień temu Craciun objął Wdowiaka. Obaj zawodnicy drużyn broniących zrobili to prawdopodobnie po to, żeby przesunąć rywala i usunąć z drogi. Ale to też dla oceny spalonego nie ma żadnego znaczenia, gdyż liczy się aktywność napastnika będącego na pozycji spalonej, a nie reakcja obrońcy na postępowanie rywala, który już tę akcję spalił.
Po chwili De Frutos kopnął piłkę do bramki i zaczął się cieszyć z gola na 1:1, ale tego gola – w przeciwieństwie do bramki na 1:1 dla Zagłębia Lubin – sędziowie anulowali.
Decyzja sędziów meczu Ekstraklasy nie była zwykłą pomyłką. Wynikała z popełnionego w PZPN błędnego tłumaczenia „Przepisów gry” i faktu, że w Kolegium Sędziów od 2016 roku nikt tego błędu nie zauważył i nie naprawił. Z tego powodu w Polsce stosowane są błędne interpretacje, sędziowie są źle szkoleni i w efekcie wypaczają wyniki meczów… systemowo.
Potwierdza to zresztą treść komunikatu Tomasza Mikulskiego, przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN, który na stronie „Łączy nas piłka” bronił sędziów meczu Puszcza – Zagłębie używając do tego… źle przetłumaczonego przepisu o spalonym. Napisaliśmy o tym w artykule "Szef sędziów Ekstraklasy broni ich używając… fałszywego przepisu".
Rzut karny, z którego Robert Lewandowski zdobył prowadzenie dla Barcelony, został podyktowany słusznie. Pathe Ciss ewidentnie złapał i trzymał Inigo Martineza w polu karnym uniemożliwiając mu udział w akcji.
Najbardziej kontrowersyjna była sytuacja, w której Dani Olmo po efektownym zagraniu próbował minąć z piłką Augusto Batallę. Bramkarz Rayo Vallecano trafił w piłkę, wybijając ją spod nóg piłkarza Barcelony, ale siłą rozpędu wpadł na niego przewracając go i uniemożliwiając mu dalszy udział w akcji.
To raczej nie było nierozważne, może było nieostrożne, więc w tej sytuacji – zgodnie z interpretacjami przekazywanymi na szkoleniach dla sędziów – kluczowe powinno być to, czy Batalla wybił piłkę skutecznie, czyli w taki sposób, że Olmo i tak nie mógłby jej już zagrać. Jeśli tak, to trafienie nogami przez bramkarza w nogi Olmo nie miało istotnego wpływu na grę. Jeśli jednak Olmo mógłby przejąć piłkę trąconą przez Batallę, to w takim przypadku uderzenie nogami byłoby istotne i powinno spowodować rzut karny. Takimi kryteriami kierowali się sędziowie analizując tę sytuację.
Moim zdaniem Olmo mógłby przejąć piłkę i mógłby dalej grać, więc podyktowanie rzutu karnego byłoby decyzją w tej sytuacji odpowiednią.