| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Od stycznia w Jagiellonii Białystok rozpoczęły się nowe rządy. Schedę po Wojciechu Pertkiewiczu przejął Ziemowit Deptuła. Szef mistrzów Polski w specjalnej rozmowie z TVPSPORT.PL opowiada o rekrutacji do Jagi, pracy prezesa, rozwoju Akademii Jagiellonii i obronie tytułu mistrzowskiego.
Robert Bońkowski, TVPSPORT.PL: – Wróćmy jeszcze do początku. To pan zgłosił się do Jagiellonii z chęcią prowadzenia klubu, czy to władze Jagi zgłosiły się do pana?
Ziemowit Deptuła, prezes Jagiellonii Białystok: – Zadzwonił do mnie mój poprzednik Wojtek Pertkiewicz i zapytał w swoim stylu, czy jestem wolny sportowo, jak to ładnie określił. Odpowiedziałem mu, że tak. Wojtek przyznał, że szukają kogoś do zarządu klubu. Odpowiedziałem, że możemy porozmawiać.
– Znaliście się już wcześniej?
– Tak, poznaliśmy się, gdy Wojtek był jeszcze w Arce Gdynia. Było to podczas inicjatywy zorganizowanej przez Piotrka Obidzińskiego, czyli aktualnego prezesa Rakowa Częstochowa. Wtedy Piotrek działał w Wiśle Kraków. Piotr zaprosił Wisłę Kraków, zaprosił Wojtka Pertkiewicza, który związany był wtedy z Arką, zaprosił też jedną osobę z Lechii Gdańsk. Był to rejs katamaranem po Zatoce Gdańskiej. Wieczorem z kolei odbył się mecz Arki z Wisłą Kraków. Gdy Wojtek był prezesem Jagi, to też zdarzało mi się pojawiać na stadionie Jagiellonii, gdy odbywały się jakieś ciekawsze mecze. Gdy zostałem prezesem Lechii Gdańsk, to pierwszy mecz graliśmy w Białymstoku. Było to też pierwsze spotkanie trenera Adriana Siemieńca w roli szkoleniowca drużyny seniorskiej. Lechia wówczas ten mecz przegrała. Wtedy też z Wojtkiem śmialiśmy się, że ja powinienem wrócić do Białegostoku, a Wojtek na Pomorze.
– Wykrakaliście.
– Tak, to było prorocze.
– Jak pan zareagował na zainteresowanie Jagiellonii?
– Bardzo spokojnie do tego podszedłem. Nie było wielkiego hurraoptymizmu. Dopiero w momencie, gdy spotkałem się z przewodniczącym Strzałkowskim, zaczęło do mnie docierać, że dzieje się to szybko i na bardzo poważnie.
– Była rozmowa kwalifikacyjna?
– Tak, musiałem się zaprezentować przed Radą Nadzorczą. To wszystko było bardzo profesjonalne. Miałem chyba dwugodzinną rozmowę z przewodniczącym Strzałkowskim, następnie miałem godzinną rozmowę z headhunterką, która oceniała moją ścieżkę kariery. Miałem też testy psychologiczne…
– Nie przesłyszałem się?
– Nie, te testy miały pokazywać, jakim jestem menadżerem od strony umiejętności miękkich. Pokazały, jakim jestem człowiekiem. Przewodniczący chciał wiedzieć po prostu, jaki jest mój kod działalności. Takie testy robiłem dość dawno temu, będąc na studiach. Przyznam, że w piłce raczej się tego nie spotyka, natomiast było to ciekawe doświadczenie. Po teście spotkałem się z Radą Nadzorczą Jagiellonii i byłem przez nich przepytywany na wszystkie możliwe sposoby. Następnie dogadaliśmy warunki kontraktu i tak to się zaczęło dziać.
– Przyszedł pan do klubu w dość komfortowej sytuacji, ale woli pan pracować pod presją w mniej sprzyjających np. finansowo warunkach, bo jest adrenalina?
– W piłce nożnej adrenalina jest cały czas. Ja mam komfort pracy, bo nie muszę martwić się o to, że zabraknie nam pieniędzy na jakieś drobne sprawy. Niemniej adrenalina jest, bo rozpoczęliśmy wiele nowych rzeczy. Przyznam, że ważne okazało się to, że mogłem się de facto przez ostatnie dwa miesiące poprzedniego roku wprowadzać do klubu, że nie zostałem rzucony na głęboką wodę. Miałem fajną "rozbiegówkę". Poznawałem specyfikę funkcjonowania klubu. Później, jako już prezes, trafiłem w sam środek okienka transferowego. To było cięższym momentem, ale dzięki temu, że jest na pokładzie Łukasz Masłowski i Adrian Siemieniec, to super to poszło.
– Okienko transferowe też emocjonalnie pochłania?
– To żmudna robota prawnicza. W większości warunki dogaduje dyrektor sportowy, oferty trafiają później na moje biurko. Kolejny etap to sprawy prawnicze. Korzystamy z usług specjalistycznej kancelarii prawniczej, z drugiej strony wymieniamy się nieustannie mailami z agentami, czy klubami. To praca bardzo obciążająca. Transfer Nene do Chin był pod tym względem bardzo ciekawy. Średnio co dwie godziny otrzymywaliśmy nowe maile dotyczące zapisów w umowie transferowej. Dogadywaliśmy się, proponowaliśmy zmiany, przeciągaliśmy z nimi linę.
– Zrobił pan na początku swojej pracy audyt?
– Bardziej starałem się poznać wewnętrznie, jak działają poszczególne działy w klubie. Znalazłem dzięki temu obszary, które warto ulepszyć. Nie było konieczności audytu, a bardziej zobaczenia pracy klubu od środka i zauważenia, co jest pilnego do zrobienia.
– Co się tym okazało?
– Myślę, że nasze działania są już zauważalne, mówił też o tym Wojtek Pertkiewicz, że piętą achillesową było działanie między innymi naszego sklepu internetowego, czy stacjonarnego. Wszedłem do klubu, gdy nowy sklep internetowy już powstawał, a mi udało się dołożyć cegiełkę do tego projektu. Myślę też, że cała kampania Regina Poloniae z nowym projektem limitowanej koszulki jest z moim małym stempelkiem.
– A jest pan zadowolony z tej kampanii?
– Uważam, że stworzyliśmy wyjątkowy produkt. Chcę podkreślić wielką pracę Adriana Molskiego w tej koncepcji. Smaczki, które są na koszulce, elementy jagiellońskie, ornamenty, to jego świetna robota i bardzo dobra koncepcja zrobiona przez dyrektora marketingu. To jest dobre, bo chcemy pokazywać w Jagiellonii, że nie idziemy sztampowymi projektami, ale co roku, na Święto Ultry, będzie wydawana limitowana seria koszulek klubowych. Sprzedażowo jesteśmy blisko końca, była to limitowana edycja tysiąca sztuk. Natomiast cieszy to, że dużym echem ta kampania poniosła się w świat. Uważam, że ta koszulka jest dobrym projektem.
– Dużo czasu spędza pan w klubie?
– Tak, wiele czasu pochłaniało okno transferowe. Będąc w Turcji, też musiałem grzebać się w bieżących rzeczach, umowach transferowych, także było sporo roboty. Prezes zarządu to nie jest regulowana praca od 8 do 16. Tu się dba o klub cały czas. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
– Mamy poniedziałek, przyjeżdża pan do klubu i od czego zaczyna dzień?
– Od podwójnego espresso! A mówiąc poważnie, to przyznam, że w dużej mierze spotykam się z innymi ludźmi. Są takie dni, że nie mam czasu włączyć komputera. W dniu naszej rozmowy też nie zdążyłem włączyć komputera i tak będzie dziś do godziny osiemnastej, bo mam w terminarzu spotkanie, za spotkaniem.
– To co pan robi już po pracy?
– Czytam książki, najlepiej kilka na raz. Obecnie wziąłem na tapet książkę o wojnie w Wietnamie oraz żywoty cesarzy rzymskich. Zdarza się, że znajdę też wieczorem chwilę na jakiś serial, czy spotkanie z moimi przyjaciółmi.
– I rozmowy o Jadze?
– Akurat muszę przyznać, że moi przyjaciele mają w sobie kulturę tego, że po pracy nie rozmawiamy o pracy.
– Jak współpracuje się panu z otaczającym klub środowiskiem? Mam na myśli pracowników klubu, radę nadzorczą, kibiców, kontrahentów i oczywiście też lokalnych polityków.
– Jestem tu czwarty miesiąc i do tej pory nie spotkałem się z żadną trudną sytuacją. Jest bardzo duża wola współpracy i życzliwość dla klubu. To jest budujące. Świetnie współpracuje mi się z kibicami, którzy pomagają na każdej płaszczyźnie. Jest też wielka pomoc ze strony władz miasta i województwa. Świetnie też współpracuje mi się z prezesem Chorten Areny Cezarym Mielko. Mamy ciekawe pomysły na kolejne miesiące i lata. Spotykamy się nieustannie. Przegadujemy też naszą współpracę w trakcie trwania meczów.
– Uda się coś zmienić z cateringiem na stadionie?
– Tu jest problem nie do przeskoczenia, bo umowa z catererem obowiązuje na siedem lat, a nie jesteśmy nawet na półmetku obecnej. W tej materii walczymy z wiatrakami. Żadne rozmowy nie przynoszą efektów. To jest smutne. Na miejscu caterera wyciągnąłbym ze współpracy ze stadionem znacznie większe pieniądze, godząc się na współpracę z innymi podmiotami. Cały czas dokładamy wszelkich starań, aby sytuacja uległa poprawie, a kibice byli bardziej zadowoleni.
– A o czym rozmawialiście jeszcze z prezesem Mielko?
– Chciałbym przenieść kilka ciekawych rozwiązań z innych stadionów europejskich. Na przykład stadion Baćki Topola ma podgrzewane siedzenia, jest to ciekawa sprawa, która w chłodne dni mogłaby przyciągnąć większą liczbę kibiców. Chcemy podnosić jakość. Chodzi też o zmiany wyglądu sky boxów, strefy VIP. Jest pewien projekt, który chcemy przygotować z prezesem Mielko, ale na razie nie zdradzę szczegółów.
– Sen z powiek spędza kibicom sprawa rozwoju akademii. Na jakim etapie prowadzone są rozmowy z panem Bańkowskim z MOSP-u Białystok?
– Trwa to zdecydowanie zbyt długo. W momencie, gdy przyszedłem do klubu, ten temat też był bardzo mocno poruszany. Działaliśmy wtedy jeszcze z prezesem Pertkiewiczem. Niestety ze strony MOSP-u Białystok brakuje działania. Jesteśmy po słowie, zostało nam obiecane, że ten temat będzie załatwiony, mamy dokumenty, ale brakuje wykończenia.
– Czyli nie chodzi o kwestię targowania się?
– Nie, bo wszystko zostało już ustalone i potwierdzone, że zrobimy to.
– Dochodzą głosy, że inne podmioty zainteresowały się tymi terenami.
– Są takie plotki. Mówi się o deweloperach, tylko umówmy się, że dwa boiska już leżą na terenie dewelopera białostockiego, a pozostałe tereny należą do miasta i w dokumentach mają wpisane przeznaczenie pod sport. MOSP nie ma własnego majątku. Nie ma możliwości, że trzy z pięciu boisk będą przeznaczone na przykład pod budowę bloków, bo wykluczają taki obrót spraw dokumenty miejskie. Co do dwóch pozostałych boisk, które leżą na terenie deweloperskim, to faktycznie w przyszłości te tereny pójdą pod zabudowę wielorodzinną, natomiast nie w ciągu najbliższych dwóch lat, bo to mamy dogadane z właścicielem gruntów, który jest bardzo przychylny Jagiellonii. Będziemy mogli po prostu z tych boisk korzystać, jeśli umowa między nami a MOSP-em będzie podpisana.
– Jak duże byłyby koszty utrzymania tak powiększonej akademii?
– Nasz obecny ośrodek przy ulicy Elewatorskiej wraz z pensjami i wszelkimi opłatami kosztuje klub około siedmiu milionów złotych rocznie. Przy powiększonej akademii o MOSP Białystok te koszty pewnie wzrosłyby dwukrotnie. Mamy jednak plan korzystać z różnego rodzaju konkursów i dotacji, by te koszty relatywnie zmniejszać. Liczę, że szybko zamkniemy temat połączenia z MOSP-em. Chcę podkreślić, że bardzo mocno w ten temat włączyli się też kibice, którym z tego miejsca chciałbym serdecznie podziękować za zaangażowanie.
– Może być tak, że skończy się wam cierpliwość i podziękujecie MOSP-owi za współpracę? Z boku wygląda to tak, jakby Jagiellonia była ciągle wodzona za nos.
– Nie można tej epopei ciągnąć w nieskończoność. Czasami mam podobne odczucie, co pan. Deklaracje padły, a dla mnie oczywiste jest to, że za deklaracją powinny pójść też czyny. Natomiast dla mnie MOSP, to tylko pewien etap, bo mamy propozycje kupna gruntów pod Akademię Jagiellonii i pewnie w przyszłości zbudujemy za Białymstokiem kolejne boiska dla klubu. Niemniej, najpierw chcemy zamknąć temat MOSP-u Białystok. Kolejnym ruchem będzie zakup gruntów i budowa dużego ośrodka treningowego. Jeśli chcemy się rozwijać, to musimy mieć silną akademię.
– Mecz o Superpuchar Polski zagracie 23 kwietnia?
– Raczej wtedy nie zagramy.
– Tę datę wskazał Łukasz Wachowski.
– Rozumiem, natomiast byłoby to dwa dni po naszym meczu ligowym w czasie świąt Wielkanocnych. Nie będziemy chcieli grać dwa dni po rozegranym meczu. To po prostu nie będzie możliwe. Po drugie chcemy wiedzieć, na czym będziemy stać. Wiele zależeć będzie też od tego, jak daleko zajdziemy w Lidze Konferencji. Chcę też podkreślić, że chcemy jednak zagrać ten mecz, bo dla nas będzie to walka o kolejne trofeum, które będzie mogło trafić do gabloty.
– Kadra Jagiellonii jest już zamknięta?
– Na chwilę obecną zrobiliśmy wszystkie transfery, jakie chcieliśmy zrobić, natomiast dopóki okienko transferowe trwa, to nie zamykamy się na kolejne wzmocnienia.
– Albo odejścia?
– Tego nie przewiduję. Nawet jeśli pojawiłyby się jakieś oferty, to nie będziemy chcieli osłabiać naszej drużyny.
– Nawet jeśli dostalibyście wysoką ofertę za Afimico Pululu?
– Afi jest wart dziś na rynku dużo więcej, niż mogliśmy przeczytać w doniesieniach medialnych. Uważam, że wyższe oferty za naszych piłkarzy pojawią się w letnim oknie transferowym. Nie chcemy się osłabiać przed końcem sezonu, powtórzę to z pełną stanowczością.
– Czy kibice mogą być już pogodzeni z tym że Michal Sacek i Kristoffer Hansen nie przedłużą kontraktu z Jagiellonią?
– Dopóki piłkarze mają obowiązujące kontrakty, to cały czas jest piłka w grze. Oni otrzymali od nas propozycje nowych umów. Myślę, że przed końcem sezonu jeszcze wrócimy do rozmów.
– A dlaczego pana zdaniem nie chcą tego zrobić teraz?
– Myślę, że to podobna kwestia, jak przy transferze Nene. Rui po prostu wiedział, że to może być dla niego jedna z ostatnich okazji na to, by zarobić większe pieniądze i zdecydował się na transfer do Chin. Myślę, że Michal i Kristoffer po prostu liczą się z tym, że mogą im się trafić lukratywne oferty z innych klubów i dlatego jeszcze nie związali się nowymi kontraktami z Jagiellonią.
– Jagiellonia ma pana zdaniem przy takim natłoku meczów realne szanse na obronę mistrzostwa Polski?
– Oczywiście, że tak. Nie mam najmniejszych wątpliwości.
– Darko Churlinov powiedział, że Jaga zdobędzie potrójną koronę, ale jeśli moglibyśmy ochłonąć, to dla pana prywatnie które trofeum najbardziej się liczy?
– Bardzo podoba mi się podejście Darko. Nie myślę o tym, że któryś puchar jest bliższy sercu, ale bardzo chciałbym, żebyśmy grali jak najdłużej w Lidze Konferencji, najlepiej do samego finału.
1 - 1
Korona Kielce
1 - 1
Pogoń Szczecin
2 - 3
GKS Katowice
1 - 0
Piast Gliwice
2 - 2
PGE FKS Stal Mielec
1 - 1
Śląsk Wrocław
2 - 3
Motor Lublin
2 - 1
Widzew Łódź
1 - 2
Cracovia
2 - 0
Puszcza Niepołomice
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.