Marek Kania wywalczył brązowy medal Pucharu Świata w Tomaszowie Mazowieckim na dystansie 500 metrów. Sensacyjnie Polak okazał się szybszy od Jordana Stolza, który zajął dopiero piąte miejsce. Amerykanina zabraknie na podium po raz pierwszy od... roku.
👉 Trener złotej medalistki zaskoczył. "To nie było najlepsze doświadczenie"
Kania przejechał 500 metrów w 34.76 sekundy. W niedzielnych zawodach dało mu to trzecie miejsce. Na podium stanął obok Kazacha Jewgienija Koszkina (34.52) i Kanadyjczyka Laurenta Dubreuila (34.70).
Doszło więc do podwójnej sensacji. Za taką uznać można zarówno triumf Koszkina, który ledwie awansował do "elity" z dywizji B, jak i brak miejsca na podium dla Jordana Stolza. Amerykanin jeszcze niedawno wydawał się być nie do pokonania. Wygrał 18 zawodów Pucharu Świata z rzędu i został zatrzymany dopiero w Milwaukee. Tam na 500 metrów był drugi.
Tym razem wypadł z podium. Ostatnio na jednym z "jego" dystansów (dominacja dotyczyła 500, 1000 i 1500) poza czołową "trójką" kończył w ubiegłym sezonie... podczas zmagań w Tomaszowie Mazowieckim. "Pięćsetka" przyniosła mu tu czwartą i szóstą pozycję.
Tym razem z czasem 34.84 sekundy zajął piąte miejsce. Stolz w parze wyprzedził Damiana Żurka. Ten z kolei na mecie zameldował się z wynikiem 35.26 sekundy. Dało to 17. miejsce, zaraz za Piotrem Michalskim, który z kolei pokonał dystans w 35.20 sekundy.