W Trondheim w niedzielę poznamy mistrza świata w skokach na obiekcie normalnym – K94. Szansę, przynajmniej na początku, mają wszyscy i to jest nadzieja na dobry wynik biało-czerwonych. Dwie dekady temu z tego samego założenia wyszedł Rok Benkovic. Najpierw zdobył złoto, później żonę, a następnie spokój. – Już dawno postanowiliśmy to uszanować – mówią nam słoweńscy dziennikarze.
MŚ dla Polski? Żadnych oczekiwań. "Może wyjdzie na dobre"
W niedzielę w Trondheim powinniśmy dowiedzieć się, kto zostanie mistrzem świata na normalnej skoczni. Podwójnej korony – bo z Planicy i Oberstdorfu – będzie bronił Piotr Żyła, już w obu poprzednich przypadkach najstarszy złoty medalista w historii. Tak jak w 2021, i w 2023 Polak mógł być uznawany za czarnego konia rywalizacji, ale na pewno nie murowanego kandydata do wygranej.
Polak był więc w i tak mniej komfortowej sytuacji niż Rok Benkovic, który triumfował w 2005. Bo na Słoweńca wówczas nie stawiał absolutnie nikt.
Rok Benkovic był mistrzem świata. A potem to życie odrąbał siekierą
Co ciekawe zwłaszcza w kontekście losów obu zawodników, Benkovic to rocznik 1986, czyli jest o ledwie niecały rok starszy od Żyły. Obaj triumfowali w MŚ na tym samym obiekcie, tyle że w innych edycjach MŚ. I jednocześnie w innych epokach skoków pod absolutnie każdym względem: od dominujących gwiazd, przez sprzęt, a na przelicznikach za belkę i wiatr kończąc. Kiedy robił to reprezentant SSK Menges – klubu, do którego za młodu woziła go matka – Piotr nie miał jeszcze na koncie choćby jednego występu w Pucharze Świata. Mistrzostwa z udziałem człowieka, z którym rywalizował w juniorach, mógł co najwyżej oglądać w telewizji. Benkovica zresztą też, i to od dawna, bo debiut tamtego w PŚ miał miejsce już w grudniu 2001 roku. W wieku ledwie 15 lat.
Talent Polaka rozwijał się pomału, tyle że dwie dekady później Żyłę nadal możemy oglądać wśród najlepszych.
– A co dziś robi Benkovic? – to pytanie zadaliśmy znajomym dziennikarzom ze Słowenii.
– Nie mamy pojęcia, bo Rok wycofał się z życia publicznego. Nie chce za bardzo wypowiadać się w kontekście skoków i już dawno postanowiliśmy to uszanować – przekazał Jaka Lopatic, reporter portalu Siol.net. A za nim również inni.
Chociaż równy jubileusz – 20-lecie tamtego konkursu na mniejszej Schattenbergschanze – miał miejsce 19 lutego, to uznaliśmy, że właśnie teraz jest moment, aby przypomnieć tamto widowisko. Pierwszym pomysłem, na który wpadliśmy, była rzecz jasna rozmowa ze skoczkiem. Niestety, takiej (raczej) nie udało się przeprowadzić nie tylko nam, ale i jego rodakom. Poza zdawkowymi informacjami od dziennikarzy absolutnie żadnej nie otrzymaliśmy też z jego rodzimego klubu, do którego przesłaliśmy prośbę o pomoc w nawiązaniu kontaktu. Rezultatu nie przyniosło też przeszukanie mediów społecznościowych Słoweńca. Zarówno na Facebooku, jak też Instagramie konta należące potencjalnie do niego wyglądają na nieaktywne.
Benkovic, który 20 lat temu znalazł się na sportowym szczycie, czołówkach wszystkich gazet i portali, a równocześnie błyszczał na ekranach telewizorów, odciął tamten etap swojego życia. Przy czym nie nożyczkami, tylko siekierą.
To nie był żaden przypadek, tylko trochę fart. "Prezent od natury"
– Wolałbym nie być rozpoznawalny – dokładnie to powiedział w 2007 roku, kiedy przedwcześnie uznał, że zakończy karierę.
Tyle że Słoweńcom w 2005 roku trudno było dziwić się skali ich radości. W końcu w kraju z tak bogatymi tradycjami skoków, z tak ważną areną jak Planica i setkami dzieciaków trenujących w mnóstwie klubów, wyłącznie Franci Petek mógł wcześniej poszczycić się tytułem indywidualnego mistrza świata. A to było dawno, bo w 1991 roku, czyli w chwili, kiedy Benkovic miał dopiero pięć lat. Wprawdzie później złoto dołożyli jeszcze Ema Klinec (2021) i Timi Zajc w 2023 roku, jednak to historia Roka z wymienionych do teraz jest przez Słoweńców uważana za najbardziej spektakularną.
To ona, a nie legendy o Petku, była wspominana, kiedy Klinec i Zajc szli po swoje złota.
Bo chociaż w fatalnym dla Słoweńców sezonie 2004/05 junior Benkovic z jednym miejscem w TOP10 był przed MŚ drugim najlepszym zawodnikiem ich kadry, to w rankingu PŚ zajmował i tak dość odległe 28. miejsce. W centrum uwagi był jedyny przyzwoicie skaczący wówczas Jernej Damjan – nieco starszy, choć mniej obyty w PŚ, ale tamtej zimy na pewno w lepszej formie. Stawianie na dzieciaka, w dodatku takiego skaczącego od ledwie siedmiu lat, byłoby nonszalancją nawet w państwie, którego sensacją był chwilę wcześniej młodzieniaszek Primoz Peterka.
A jednak.
Treningi: 6., 10., 5., 2. i 9. miejsce. Kwalifikacje? 4. miejsce.
A potem przyszły zawody. Gdy korzystając w 1. serii z "prezentu od natury", jak określił to komentujący zawody dla TVP Krzysztof Miklas, Rok uzyskał 101 metrów, było jasne, że to atak na medal. Był powtarzalny, dość równy, a jego przewaga nad drugim Bjornem E. Romoerenem wynosiła aż pięć punktów, czyli 2,5 m. Tyle wystarczyło. Mimo że w finale jego 91 metrów było dopiero trzynastą notą, to zmienny wiatr i przetasowania "powycinały" konkurencję. Trzeci na półmetku Damjan nie dał rady. Chwilę później był pierwszym, który przybiegł fetować nowego króla skoków na normalnym obiekcie.
Swój medal Damjan otrzymał dzień później, bo Słoweńcy sprawili niespodziankę, wskakując na trzecie miejsce drużynówki.
Wściekł się na trenera, a Jernej Damjan milczał. Oficjalnie: przesyt
– Wolałbym nie być rozpoznawalny – ten cytat, przytoczony już wyżej, warto przypomnieć.
Informacja, że kończy karierę, nieoczekiwanie przyszła w maju 2007 roku – po zimie, w której tylko dwa razy zdobył punkty.
Plotki o tym, dlaczego Benkovica dwa lata po sukcesie nie było już w skokach, krążyły różne. Wspominano m.in., że Słowenia po zamieszaniu wokół Peterki niewiele nauczyła się, jak postępować z młodocianymi gwiazdami sportu. I że mistrz zwyczajnie nie sprostał ciężarowi, który spadł na niego razem z dwoma medalami MŚ. Oczekiwania względem niego tylko rosły, ale wyniki – poza udaną pierwszą częścią olimpijskiej zimy 2005/06 – ich nie odzwierciedlały. Jednak ta najczęściej powielana pogłoska mówiła o matce, która choć woziła go na treningi, notorycznie bała się o zdrowie syna, mając w pamięci jakąś rodzinną tragedię. A to jej w pierwszej kolejności Benkovic zadedykował sukces. Temat złożonej jej obietnicy nigdy nie został wyjaśniony publicznie. To było główne pytanie, jakie 20 lat po złocie z Oberstdorfu chcieliśmy mu zadać.
– Myślę, że jestem na tyle blisko Roka, że domyślam się powodów – mówił Damjan wiosną 2007 roku. – Ale jeśli będzie chciał, to on sam wam o tym opowie.
Damjan raczej zbywał media, bo chciał chronić kolegę. Tym bardziej, że wcześniej tamten sparzył się na zaufaniu bliskich ludzi. Bo gdy po kiepskim sezonie 2006/07 informację o swoim odejściu z kadry przekazał wyłącznie rodzinie i trenerowi Ariemu-Pekce Nikoli, to i tak temat wydostał się na zewnątrz. Nikola w kadrze został, ale Benkovica, któremu związek narciarski dał jeszcze kilka miesięcy na przemyślenie decyzji i podejście do matury, przekonać się nie udało.
– Byłem zmęczony tymi samymi miejscami, hotelami, czułem przesyt. Nie byłem gotowy, żeby poświęcić skokom maksimum czasu i uwagi, a tego wymaga wyczynowy sport. Jeśli postępujesz inaczej, nie masz tutaj czego szukać. Straciłem przyjemność z uprawiania skoków – wytłumaczył.
A później po prostu zniknął.
Czas banknotów jest policzony – tego nauczał rodaków. A córkę wspinaczki
Fani i ludzie niezwiązani bliżej z zawodnikiem stracili Benkovica z radarów. Nie udzielał się jako ekspert, nie został trenerem, niechętnie pojawiał się na skoczniach. Nie było do końca wiadomo ani gdzie mieszka, ani czy studiuje, ani nawet czy nadal trzyma w mieszkaniu własne narty. Słoweńskie skoki skupiły się na nowych nazwiskach, co jakiś czas – głównie przy okazji kolejnych MŚ – przypominając skok na 101 m z Oberstforfu.
Benkovic w końcu wypłynął, tylko że nie wokół skoczni, lecz tematu pokera, inwestycji i kryptowalut.
Zaczął grać profesjonalnie, bo – jak tłumaczył w wywiadzie dla "Delo" – nauczył się kontrolować emocje. Przy okazji też nieźle liczył, kalkulował, szacował ryzyko. Portal sport.pl, opisując jego dalsze losy, na podstawie doniesień ze Słowenii przedstawił informację o inwestycjach m.in. w akcje giełdowe i papiery wartościowe. Gdy nastała era kryptowalut, stał się częścią jednej z organizacji na poważnie zajmujących się ich rozwojem. Prowadził szkolenia, wykłady, aż wreszcie – gdy spopularyzował się bitcoin – zaczął udzielać się publicznie jako ekspert. W jednej z wypowiedzi zaopiniował m.in., że czas tradycyjnych banknotów jest raczej policzony, a rezygnacja z nich – nieuchronna.
Co ciekawe, w życiu prywatnym los w końcu z powrotem przywiódł go do skoków – za sprawą żony Sary, którą poślubił w 2018 roku.
– To reporterka sportowa z RTV Slovenija – mówi nam o Benkovicu Jaka Lopatic. Sara Benkovic w sezonie zimowym obsługuje skoki, była m.in. na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. A jej mąż, z którym wychowuje córkę Tinkarę, przy okazji domowych MŚ w Planicy zasiadł w studio tej telewizji. Poznali się na bankiecie po jego złotym medalu – jednym z tych, w których Rok jako zawodnik bardzo nie chciał uczestniczyć.
– Jest wyrozumiały, ciepły, kochający. Ale nie wiem, jaki był wcześniej – jako skoczek – ponieważ wtedy nasza relacja była czysto zawodowa. Związaliśmy się później, kiedy nie był już sportowcem. I tak wiedziemy spokojne życie domowe. Podróżujemy camperem, zwiedzamy kraj, zaczęliśmy się dużo wspinać, w czym zresztą Rok jest świetny i wiele mnie nauczył. I tak toczy się nasze życie. Moje nadal przy skokach, ale jego już obok – opisała.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.