Bogdanka LUK Lublin awansowała do finału Pucharu Challenge. Krzysztof Skubiszewski o przedłużeniu kontraktu z Wilfredo Leonem

Lublin w finale europejskiego pucharu. Co z kontraktem Leona? (fot. PAP)

Bogdanka LUK Lublin awansowała do finału Pucharu Challenge. W nim w marcu zmierzy się z utytułowanym Cucine Lube Civitanova. W TVPSPORT.PL Krzysztof Skubiszewski, prezes klubu, mówi o awansie, tym, jak europejskie puchary skończyć "na plusie" i przedłużeniu kontraktu z Wilfredo Leonem.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Finał Ligi Mistrzów w Polsce?! Oto potencjalny gospodarz

Bogdanka LUK Lublin awansowała do finału Pucharu Challenge
Nie od dziś wiadomo, że udział w tych rozgrywkach się nie opłaca (zwycięzca dostaje 50 tysięcy euro), a mimo to klub Lublina "wyjdzie na plus". Jak to możliwe?
Co z kontraktem Wilfredo Leona na kolejny sezon?
Więcej siatkarskich newsów znajdziecie na TVPSPORT.PL

Trzy polskie kluby w Final Four Ligi Mistrzów?! To realne!

Czytaj też

Trzy polskie kluby w Final Four Ligi Mistrzów?! To realne!

Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Z jakimi emocjami przyjęliście państwo awans do finału Pucharu Challange?
Krzysztof Skubiszewski: – Myślę, że mimo wszystko spokojnie. Naszym celem był awans do finału. Oczywiście nie chcemy się na nim zatrzymać, chcemy wygrać puchar, ale od początku znamy nasze ambicje w tych rozgrywkach i liczymy na więcej. Na nasz ostatni spokój przełożyła się również zaliczka z Lizbony i to, że w drugim meczu emocji nie było zbyt wiele. Kontrolowaliśmy spotkanie, więc awans do finału nie był mocno ekspresyjny. Bardzo się jednak z niego cieszymy.

– Jak przyjęliście państwo to, z jakim rywalem przyjdzie wam się mierzyć w finale?
– To rywal z najwyższej półki. Nie oszukujmy się – Lube powinno raczej grać w Lidze Mistrzów, a nie w Pucharze Challenge. W tamtym roku klub zaliczył jednak małą wpadkę w ćwierćfinale mistrzostw Włoch i stąd ten rezultat. To jednak utytułowana drużyna, obecnie zdobywca Pucharu Włoch. Już po samym ustawieniu drabinki i losowaniu przeczuwaliśmy, że to właśnie z tą ekipą zmierzymy się w finale.

My walczyliśmy w tamtym sezonie do samego końca o to, żeby zagrać w Pucharze Challenge. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że nam się to udało. Pewnie Lube troszeczkę inaczej podchodzi do tego tematu, więc wydaje mi się, że to my mamy większą motywację, aby wygrać to trofeum.

– Co ten puchar dla was oznacza?
– Jeśli chodzi o aspekt finansowy, to akurat nie za dużo. Jeżeli weźmiemy jednak pod uwagę prestiż, to daje rozpoznawalność marki nie tylko na arenie polskiej, ale i w Europie. To pomaga w budowaniu tożsamości dla sponsorów, którzy działają także na rynkach europejskich. Przypomnę, że jeden z naszych sponsorów, swoją główną siedzibę ma w Hiszpanii, bo to firma z tamtejszego rynku.

– Wspomniał pan w jednym z ostatnich wywiadów, że nie opłacałoby się wam granie w europejskich pucharach, gdyby nie wsparcie dodatkowych sponsorów. Ile "kombinowania" przed sezonem wymaga zaplanowanie opłacalności występowania w rozgrywkach, w których zwycięzca wygrywa tylko 50 tysięcy euro?
– Tak, kwota wygranej nie rekompensuje nawet 1/3 ponoszonych kosztów, jak loty, zakwaterowanie... Gdyby nie prywatni sponsorzy, samorząd, na pewno skończylibyśmy na sporym minusie. Od samego początku mieliśmy jednak plan, jak poukładać to finansowo. Nie zmienia to faktu, że budując plan marketingowy, biznesowy na ten puchar, nie wiedzieliśmy jeszcze jak będzie wyglądał "manual". On nieco zmienia się od półfinału i jeśli chodzi o ekspozycję dla klubu, to jest ona mniej korzystna. Zabiera się nam nieco przestrzeni marketingowej. To kolejny kamyczek do ogródka CEV.

Mimo wszystko mieliśmy na to plan i go zrealizowaliśmy. Dzięki dodatkowym sponsorom będziemy na plusie. Mam nadzieję, że innym drużynom z pucharów europejskich też się to uda. Wszystkim życzę, żebyśmy wynosili z nich nie tylko przygodę, wspomnienia, medale, ale też i wartość finansową, czyli kończyli je na plusie.

– W kuluarach spotkałam się ze stwierdzeniem, że gdyby wasz klub dostawał takie wsparcie ze strony województwa, jakie dostała na przykład telewizja na organizację Sylwestra, to bylibyście jednym z najpotężniejszych klubów w europejskiej siatkówce. To prawda?
– Nie, broń Boże. W ogóle się z tym nie zgodzę. Uważam, że samorządy w lubelskim, czyli choćby miasto Lublin z panem prezydentem Krzysztofem Żukiem na czele, wspierają nas. Jesteśmy szczęśliwi, że tak to wygląda i mam tu na myśli również środki skierowane do nas przez Województwo Lubelskie, czyli pana Jarosława Stawiarskiego. Jesteśmy bardzo dobrze dotowani; myślę, że niektóre kluby z PlusLigi mogą nam tego zazdrościć.

Oczywiście, zawsze może być lepiej. Następnym krokiem w rozwoju klubu może być budowa nowej hali. W Lublinie mamy najlepszą frekwencję, jeśli chodzi o PlusLigę. W tym sezonie tylko w dwóch meczach nie mieliśmy sold-outu. Myślę, że do końca rozgrywek wszystkie pozostałe starcia również będą wyprzedane. Jesteśmy bardzo szczęśliwi z powodu posiadania obiektu, który teraz mamy, ale większa, nowoczesna hala na pewno mogłaby się przyczynić do wzrostu nie tylko samej sprzedaży biletów, ale też do organizacji nowej przestrzeni marketingowej i sponsorskiej.

Jeśli chodzi o zaangażowanie finansowe, to do najlepszych jeszcze troszeczkę nam brakuje. Z roku na rok pracujemy jednak nad tym, żeby je zwiększać. Dywersyfikacja, jeżeli chodzi o przychody, jest bardzo duża. Jesteśmy szczęśliwi, że u nas to tak wygląda.

– Magnesem marketingowym jest Wilfredo Leona. Czy kontrakt zostanie z nim przedłużony na sezon 2025/2026?
– Wilfredo bardzo tego chce, my również tego bardzo chcemy. Wierzę w to, że w przyszłym sezonie nadal będzie naszym zawodnikiem.

Czytaj również:
– Kłopoty reprezentanta Polski. Wiemy, kiedy wróci do gry
– Kadra czeka na ten talent. Schudł 6 kg i zapowiada: do trzech razy sztuka
– Kobieta rządzi męskim klubem. Wyprowadziła go z długów

Trzy polskie kluby w Final Four Ligi Mistrzów?! To realne!