Marit Bjoergen, niegdyś wielka rywalka Justyny Kowalczyk w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" wspomina czasy rywalizacji z Polką i nawiązuje do ich napiętych relacji. – Mam poczucie, że to głównie media robiły tu robotę, bo przecież ja i Justyna nawet za bardzo ze sobą nie rozmawiałyśmy – stwierdziła.
Bjoergen ponownie zawitała na mistrzostwa świata, ale tym razem jako trenerka. Od 2024 roku została bowiem asystentką szkoleniowca kobiecej reprezentacji Norwegii. Nie tęskni jednak za startami i dobrze odnajduje się w nowej roli. – Dla mnie to już zakończony rozdział. Minęło już dużo czasu i czuję się z tym w porządku, ale dobrze znów być w drużynie i dbać o to, co dzieje się w naszych biegach – powiedziała w rozmowie z Natalią Żaczek.
Polscy kibice kojarzą Norweżkę przede wszystkim z legendarnych już pojedynków z Justyną Kowalczyk. Między paniami dochodziło jednak nie tylko do rywalizacji na trasach, ale panowało także przekonanie o ich wzajemnej niechęci, a tematem dyskusji często było stosowanie przez skandynawską reprezentację leków na astmę. – Mam poczucie, że to głównie media robiły tu robotę, bo przecież ja i Justyna nawet za bardzo ze sobą nie rozmawiałyśmy. Myślę, że tak jak i ja, Justyna nie mówiła aż tak dobrze po angielsku. Oczywiście były jakieś rozmowy, ale krótkie. Dla mnie ona była po prostu wielką gwiazdą i znakomitą sportsmenką. Bardzo szanuję Justynę – stwierdziłą Bjoergen.
Norweżka i Polka wielokrotnie biły się o medale do samej linii mety. Który bieg był dla Bjoergen najbardziej wyjątkowy? – Było dużo takich pojedynków, ale chyba bieg na 10 km z mistrzostw świata w Oslo. Byłyśmy naprawdę blisko – wspomina nawiązując do rywalizacji, w której wywalczyła złoty medal przed własną publicznością, a Kowalczyk musiała zadowolić się srebrem.
Obecnie byłe zawodniczki nie mają już kontaktu. – Nie rozmawiałam z nią od czasu, gdy skończyłam karierę w 2018 r – powiedziała Bjoergen.
Obecnie trwają mistrzostwa świata w Trondheim. Rywalizacja w Norwegii będzie się toczyć do 9 marca.