| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Niespodzianki na zakończenie soboty z PKO BP Ekstraklasą nie było. Lech Poznań bardzo pewnie pokonał przed własną publicznością Stal Mielec 3:1 i pozostaje liderem tabeli. Mielczanie dalej mają tylko punkt zapasu nad strefą spadkową.
Czasami najtrudniejsze w futbolu są spotkania, do których przystępuje się w roli zdecydowanego faworyta. Takim meczem nie była dla Lecha Poznań potyczka ze Stalą Mielec. Kolejorz w pełni zdominował niżej notowanego rywala i zasłużenie dopisał do swojego konta kolejne trzy punkty.
Już od pierwszego gwizdka Damiana Sylwestrzaka stało się jasne, że mielczan czeka piekielnie trudna przeprawa. Wyższość gospodarzy została dobitnie udokumentowana na przełomie 21. i 22. minuty spotkania. Piłkarze Stali nie zdążyli nawet dwa razy mrugnąć, a już przegrywali 0:2.
Gol na 1:0 to prawdziwy majstersztyk w wykonaniu podopiecznych Nielsa Frederiksena. Daniel Hakans fantastycznie uruchomił Aliego Gholizadeha, Irańczyk wystawił piłkę jak na tacy Rasmusowi Carstensenowi, a ten z łatwością skierował ją do siatki. Po chwili Hakans również miał już na swoim koncie trafienie. Podciągnął akcję prawą flanką Mikael Ishak i idealnie obsłużył swojego kolegę. Dwa potężne ciosy.
Mielczanie na chwilę otrząsnęli się z ciężkiego szoku. Kiedy niewiele na to wskazywało, udało im się strzelić gola kontaktowego. Dobre dośrodkowanie Krystiana Getingera ładnym strzałem z woleja zamienił na bramkę Robert Dadok. Przysnęła trochę w tej sytuacji defensywa Kolejorza.
Bramka zdobyta tuż przed zejściem do szatni powinna wlać nieco nadziei i odwagi w poczynania podopiecznych Janusza Niedźwiedzia. Nic takiego nie miało jednak miejsca.
Na domiar złego, oczywiście patrząc z perspektywy gości, Stal sama postanowiła wyciągnąć do poznańskiego zespołu pomocną dłoń. W 58. minucie gracze Stali fatalnie zachowali się przy wyprowadzeniu futbolówki spod własnego pola karnego. Niecelne podanie z łatwością przechwycił Afonso Sousa i technicznym strzałem z szesnastego metra ponownie zapewnił Kolejorzowi bufor bezpieczeństwa.
W dwóch ostatnich kwadransach to Lech był zdecydowanie bliżej podwyższenia rezultatu, aniżeli Stal ponownego złapania kontaktu. Przyjezdni nie mieli wystarczająco dużo atutów, by realnie zagrozić faworytowi.
Dobrze ogląda się zespół trenera Frederiksena, kiedy gra on na odpowiednich obrotach. Lech Poznań z 50 punktami na koncie jest liderem tabeli. I pozostanie nim na pewno do następnej serii spotkań.