Weronika Lizakowska zajęła 10. miejsce w finale biegu na 3000 metrów podczas halowych mistrzostw Europy, które odbywają się w Apeldoorn. Złoto zdobyła Irlandka Sarah Healy.
Nasza biegaczka nie była na tym dystansie faworytką do walki o medale ani też sama na siebie takiej presji nie nakładała. W rozmowie z TVP Sport podkreślała, że cieszy ją już sam awans do finału – wszystko dlatego, że jej koronną konkurencją jest dystans o połowę krótszy, na którym była szósta. Dodatkowo eliminacje 3000 metrów odbywały się szybko po finale 1500, przez co Polka nie miała w ostatnich dniach łatwej regeneracji.
Mimo to Lizakowska była jedną z zawodniczek, która szybko zaatakowała i wyszła na czoło rozciągającej się grupy. Tempo po pierwszym kilometrze było dosyć wolne, co mogło dobrze świadczyć dla biegaczek z gorszymi rekordami życiowymi i rekordami sezonu, w tym właśnie Weroniki.
Ważnym momentem była upadek kandydatki do medalu Maureen Koster. Holenderka bardzo mocno uderzyła głową o ziemię i opuściła bieżnię przy dużej pomocy ratowników medycznych.
Niestety dla naszej zawodniczki drugi kilometr był już znacznie szybszy, a na ostatnich okrążeniach Polka zaczęła odpadać od czołówki, wyraźnie nie mając sił na dwukrotnie dłuższy dystans od swojego optymalnego. Na finiszu obejrzeliśmy brytyjsko-irlandzką walkę. Sarah Healy (czas 8:52.86) okazała się minimalnie lepsza od Melissy Courtney-Bryant. Brąz przypadł w udziale Salome Afonso. Lizakowska dobiegła dziesiąta, czternaście sekund za mistrzynią.
Mimo to polska biegaczka wyjeżdża z Apeldoorn zadowolona. Dotychczas nie miała w swoim dorobku żadnego finału dużej imprezy. Po czempionacie w Holandii ma już dwa.