{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Atletico Madryt za burtą Ligi Mistrzów! Real lepszy w 1/8 finału po rzutach karnych

Zadecydowała seria rzutów karnych! W regulaminowym czasie gry Atletico Madryt pokonało u siebie Real 1:0. W konkursie jedenastek więcej zimnej krwi zachowali jednak piłkarze Królewskich i to oni zagrają w ćwierćfinale Ligi Mistrzów!
- Barcelona poznała rywala w ćwierćfinale LM
- "To niesprawiedliwe". Trener Liverpoolu nie mógł w to uwierzyć
- Zamieszanie w meczu Barcelony! Natłok myśli sędziego
- Więcej o Lidze Mistrzów przeczytasz TUTAJ
120 minut rywalizacji nie przyniosło rozstrzygnięcia. Szalone rzuty karne
Jest taki utarty slogan: "to spotkanie nie mogło się dla nich zacząć lepiej". Atletico wzmocniło jego znaczenie co najmniej kilkukrotnie. Los Colchoneros w rewanżowej rywalizacji z Realem Madryt wyszli na prowadzenie już w 27. sekundzie!
Rodrigo de Paul dograł piłkę z prawego skrzydła, intuicyjnie przepuścił ją Marcos Llorente, zawahał się Thibaut Courtois, a Conor Gallagher z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki. Straty błyskawicznie odrobione.
Podopieczni Diego Simeone byli niezwykle witalni, pozytywnie naładowani, pełni pasji. Gracze Realu nie do końca wiedzieli, co się dzieje. W 25. minucie Courtois zatrzymał groźny strzał Juliana Alvareza.
Chwilę wcześniej mieliśmy sporą kontrowersję. Giuliano Simeone zablokował ręką dośrodkowanie Viniciusa, ale Szymon Marciniak pozostał niewzruszony. Do przerwy gospodarze prowadzili 1:0.
Tuż po wyjściu z szatni kolejną sytuację miał wyjątkowo aktywny tego wieczora Alvarez. Znowu napotkał jednak na swojej drodze belgijskiego golkipera Królewskich.
Wydawało się, że kluczowa dla losów rywalizacji będzie 68. minuta. Na solowy rajd porwał się Kylian Mbappe, a w polu karnym bez pardonu powalił go Clement Lenglet. Decyzja Marciniaka nie mogła być inna – rzut karny dla Realu. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Vinicius i... fatalnie się pomylił. Miał być precyzyjny strzał w okienko, a skończyło się na spektakularnym pudle prosto w trybuny.
Kolejne minuty nie przyniosły rozstrzygnięcia. Żadna z ekip nie zdecydowała się mocniej zaatakować. Dobrą szansę w końcówce zmarnował Angel Correa. Wynik 1:0 oznaczał dogrywkę!
Będziemy brutalni – w dodatkowych trzydziestu minutach nie działo się absolutnie nic. Ani jedni, ani drudzy, nie stworzyli sobie klarownych okazji. Typowe oczekiwanie na serię rzutów karnych.
A w niej wydarzyły się długo oczekiwane cuda. W drugiej kolejce do siatki trafił Julian Alvarez. Jego trafienie nie zostało jednak uznane, bo... piłka po strzale Argentyńczyka dotknęła jego nogi postawnej. Poślizgnął się Alavarez i zanotował coś w rodzaju "podwójnego odbicia". W szeregach Realu w czwartej kolejce pomylił się Lucas Vazquez, którego intencje idealnie wyczuł Oblak. Los Colchoneros nie wykorzystali swojej szansy, bo w poprzeczkę trafił Marcos Llorente.
Po chwili Antonio Ruediger, mocno szczęśliwym strzałem, który wpadł do sieci po rękach Oblaka, dał Królewskim upragniony awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Sceny na Estadio Metropolitano!
W kolejnej fazie Champions League na podopiecznych Carlo Ancelottiego czeka już Arsenal. Kanonierzy w 1/8 rozbili w dwumeczu PSV Eindhoven aż 9:3.