| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Raków Częstochowa triumfował w meczu na szczycie PKO BP Ekstraklasy. Mistrzowie Polski sprzed dwóch lat pokonali u siebie Legię Warszawa 3:2 (2:0) i wysłali jasny sygnał w kierunku rywali z Poznania i Białegostoku. Wojskowi natomiast powoli wypisują się z walki o tytuł.
Legia wybrała się na południe Polski opromieniona awansem do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Raków natomiast mógł zostać liderem Ekstraklasy na czas nadchodzącej przerwy reprezentacyjnej. Trenerzy obu zespołów, Goncalo Feio i Marek Papszun, wymienili się w tygodniu "uprzejmościami". W skrócie – w Częstochowie czekaliśmy na ligowy hit.
Lepszy scenariusz na mecz nakreślił Papszun. Od początku spotkanie toczyło się głównie na połowie Legii. Już w 10. minucie gospodarze, oddając pierwszy strzał, objęli prowadzenie. Stratos Svarnas lekko trącił piłkę głową po dośrodkowaniu Iviego Lopeza z rzutu wolnego i pokonał Kacpra Tobiasza. Grek strzelił drugiego gola w sezonie i drugiego w meczu na szczycie – nie tak dawno dał Rakowowi zwycięstwo nad Lechem w Poznaniu.
Po zdobytej bramce częstochowianie pozwolili Legii na nieco więcej. Sygnałem dla Wojskowych była celna, aczkolwiek słaba próba Marca Guala. Gospodarze byli jednak czujni, co pokazali w 32. minucie. Kilkanaście sekund po nieudanym zagraniu Bartosza Kapustki pod bramką Rakowa, samotnie na bramkę Legii pognał Jonatan Brunes.
Norweg wygrał pojedynek z Tobiaszem, a także doczekał się korzystnego wyroku VAR. Zarówno przy drugim, jak i pierwszym golu dla gospodarzy sędziowie długo sprawdzali, czy strzelcy nie byli na pozycji spalonej. Za każdym razem decydowały centymetry!
Duży błąd Kacpra Tobiasza
Jeśli ktoś spóźnił się na drugą połowę, mógł przegapić dwa kolejne gole. Dwie minuty po przerwie Adriano Amorim wykorzystał kiks Tobiasza. Bramkarz Legii wypuścił piłkę z rąk po niegroźnym uderzeniu Jeana Carlosa, a ta spadła tuż pod nogi Portugalczyka.
Dopiero ten wstrząs realnie podziałał na gości z Warszawy. Dosłownie chwilę później znakomitą sytuację zmarnował Ilja Szkuryn, natomiast lepiej od niego spisał się Gual. Hiszpan na raty pokonał Kacpra Trelowskiego po akcji, którą przytomnym podaniem rozprowadził Paweł Wszołek.
Legia zwietrzyła swoją szansę i rozpoczęła oblężenie połowy Rakowa. Obrońcy gospodarzy przetrwali tę falę, kończąc większość akcji rywali blokiem bądź wybiciem piłki. Najbliżej kontaktowej bramki był Gual, któremu zabrakło kilku centymetrów, aby przeciąć dośrodkowanie. Częstochowianie atakowali rzadziej, ale groźniej. Za wcześniejszy błąd zrehabilitował się Tobiasz, broniąc uderzenia Carlosa oraz Władysława Koczerhina.
Podopieczni Feio nawiązali kontakt na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry. Ruben Vinagre zauważył przy wykonaniu rzutu rożnego niepilnowanego Luquinhasa. Brazylijczyk technicznym strzałem pokonał Trelowskiego. Pomimo dużego zaangażowania, na tym się skończyło.
Raków walczy o powrót na ligowy tron
Raków objął prowadzenie w PKO BP Ekstraklasie i utrzyma je, jeśli Lech nie wygra w Białymstoku z Jagiellonią. Strata piątej w tabeli Legii do lidera będzie wynosić już 12 lub 13 punktów. Do końca sezonu pozostało już tylko dziewięć kolejek, zatem szanse Wojskowych na mistrzostwo Polski drastycznie zmalały.
Za dwa tygodnie Raków zmierzy się ze znajdującym się w strefie spadkowym Zagłębiem Lubin. Legia natomiast podejmie sąsiada z tabeli – Pogoń Szczecin.