Cała Polska widziała to wiele razy i wiele razy w wielu meczach oceniła błędnie. Dlaczego? Ponieważ siła sugestii bywa potężna, zwłaszcza sugestii ze strony tzw. autorytetu lub podmiotu zarządzającego. Cała piłkarska Polska jest przekonana, że błąd sędziego musi być jednoznaczny i oczywisty, żeby sędzia VAR mógł interweniować. W oparciu o takie przekonanie sędziowie sędziują, instruktorzy ich szkolą, a inni oceniają zdarzenia i pracę arbitrów. Ups… Mamy problemy. Na przykład taki, że w oryginalnych "Laws of the Game" i w protokole VAR nie ma określenia "jednoznaczny i oczywisty błąd" ani jego wiernego odpowiednika.
To już jest jasne i oczywiste: autorów polskiego tłumaczenia "Przepisów gry" poniosła fantazja. Być może spowodowana indywidualnym poczuciem miłości do futbolu, ale z pewnością pozbawiona profesjonalizmu. Zapewne chcieli dobrze, chcieli dosłownie upiększyć piłkę nożną lub przynajmniej chcieli, aby jej piękno w Polsce nie było kwestionowane. Ale im trochę nie wyszło. Podeszli do zadania bardziej jak tłumacze abstrakcyjnej poezji wieloznacznej niż jak tłumacze tekstu będącego zbiorem reguł, zasad i wyjątków.
Czy to jakiś żart? Ależ skąd! W powyższym akapicie nie ma ani grama przesady. Doszło nawet do tego, że pytanie o urodę piłki nożnej pojawiło się w teście pisemnym dla polskich sędziów… Wielu z nich ten test oblało. To oznacza, że w polskim sędziowaniu bycie wytrawnym koneserem piłkarskiej urody czasem jest ważniejsze niż bycie fachowcem. To też oznacza, że w Polsce większe szanse na awans mają ci arbitrzy, którzy lepiej znają nieco fantazyjne, ewidentnie bardzo swobodne, polskie tłumaczenie "Przepisów gry" firmowane przez PZPN niż prawdziwe "Laws of the Game" przygotowane i wydane przez The IFAB. Taka jest zakulisowa rzeczywistość polskiej piłki nożnej.
To i najgorszy od co najmniej dekady sezon arbitrów Ekstraklasy – a szczególnie ich ostatnie błędy, kontrowersje sędziowskie, spowodowane nimi komentarze oraz oświadczenia władz sędziowskich – rzuca nowe światło na fragmenty polskich "Przepisów gry", które dotychczas dla wielu nie miały żadnego znaczenia. Błędy w tłumaczeniu trudno zliczyć. Niektóre są bardziej symboliczne, inne są bardziej szkodliwe.
W tym artykule skupiamy się tylko na rozdziale wstępnym "Przepisów gry" i tłumaczeniu fragmentu "Protokołu VAR", które sprawia, że system VAR powoduje w Polsce więcej kontrowersji niż powinien.
"Piłka nożna jest najpiękniejszym sportem na świecie. Uprawiana jest w każdym państwie i na wielu różnych poziomach. Zapisy Przepisów Gry są jednakowe na całym świecie, począwszy od finału mistrzostw świata, a skończywszy na meczu dzieci w odległej wiosce. Stanowi to największą wartość tej dyscypliny; wartość, którą należy pielęgnować dla dobra piłki nożnej na całym świecie." – tak brzmi pierwszy akapit wstępu pod tytułem "Duch gry – filozofia Przepisów" do polskiego wydania "Przepisów gry" opracowanego przez PZPN.
Jak PZPN pielęgnuje "największą wartość tej dyscypliny" dla dobra piłki nożnej w Polsce? Naturalnie PZPN musi zaczynać od fundamentów, czyli tłumaczenia reguł sportu, który nadaje temu związkowi sens istnienia, pozwala mu zarabiać setki milionów złotych, daje nam pożądane emocje sportowe i naraża na niepożądane emocje innej natury.
Co roku, jak tylko The IFAB ustala treść "Laws of the Game" na następny sezon, PZPN przygotowuje tłumaczenie na język polski. Nie jakieś opracowanie z dodatkowymi polskimi wyjaśnieniami, przypisami czy polskimi aneksami i wyjątkami, lecz tylko tłumaczenie. To co roku powinno być tylko tłumaczenie.
PZPN czasem publikuje je na swojej stronie kilka tygodni po rozpoczęciu sezonu, czasem z opóźnieniem kilkumiesięcznym. Trudno wskazać sezony, gdy PZPN opublikował tłumaczenie choćby kilka dni przed 1 lipca, żeby wszyscy zainteresowani mogli odpowiednio przygotować się do gry w nowym sezonie wedle nowych zasad.
Preambuła, czyli ten jasny i prosty wstęp do "Przepisów gry", nie ma wielkiego znaczenia merytorycznego, ale pozwała łatwo i szybko zrozumieć, z jakim poziomem rzetelności mamy do czynienia w przypadku polskiego tłumaczenia "Przepisów gry".
W oryginalnych "Laws of the Game" czytamy bowiem: "Football is the greatest sport on earth. It is played on every continent, in every country and at many different levels. The fact that the Laws of the Game are the same for all football throughout the world, from the FIFA World Cup™ through to a game between young children in a remote village, is a considerable strength which must continue to be harnessed for the good of football everywhere.".
Jak widać po zderzeniu tekstu PZPN z angielskim oryginałem, polscy tłumacze potraktowali swoje zadanie bardzo swobodnie, bez należytej dbałości o dokładność i wierność wobec dokumentu The IFAB, czyli organizacji wobec PZPN nadrzędnej.
Według The IFAB piłka nożna jest najwspanialszym sportem na świecie, a nie najpiękniejszym, jak jasno sugeruje przekład PZPN. Jest uprawiana na każdym kontynencie i w każdym kraju, a nie w każdym państwie. Przepisy są takie same począwszy od mistrzostw świata, a nie od finału. I tak dalej, i tym podobne.
Nawet w tym jednym, krótkim, prostym akapicie roi się od błędów. Akurat w nim nie chodzi o jeden czy drugi mniej lub bardziej niefortunny przekład, lecz o ich częstotliwość i zmiany sensów, bo one ilustrują skalę i powagę problemu.
Jakie te różnice mają znaczenie dla samej gry i sędziowania? Te nie mają żadnego, tyle że to "tylko" preambuła. Główny problem tkwi w tym, że taki sam jest poziom tłumaczenia fragmentów merytorycznych, w których czasem każde słowo, zła odmiana, zmiana liczby mnogiej na pojedynczą czy niewłaściwie wybrany synonim mogą mieć wpływ na wynik meczu o mistrzostwo lub Puchar Polski, degradację z Ekstraklasy i losy drużyn w całym kraju.
Czytaj też: W polskim wydaniu "Przepisów gry" jest istotny błąd! Wyjaśniamy przepis o spalonym
Widać to wyraźnie również na przykładzie podstawowego, kluczowego i niezwykle ważnego błędu, który PZPN popełnił tłumacząc "Protokół VAR".
Protokół VAR – teraz mowa o tym oryginalnym, w angielskich "Laws of the Game" – jest tak skonstruowany, że musi budzić kontrowersje nawet wśród sędziów i ich władz. Kluczowe sformułowanie o treści "clear and obvious error", czyli "jasny i oczywisty błąd", trochę inaczej jest interpretowane przez władze sędziowskie FIFA i sędziów ich rozgrywek, a trochę inaczej przez władze sędziowskie UEFA i arbitrów ich meczów.
W skrócie i w pewnym uproszczeniu tę różnicę można opisać następująco:
- władze FIFA oczekują interwencji od VAR bardziej wtedy, gdy dla sędziów wideo jest oczywiste, że sędziowie boiskowi popełnili błąd w jednej z czterech kategorii zdarzeń (gol/nie ma gola, rzut karny/brak rzutu karnego, bezpośrednia czerwona kartka, błędna identyfikacja zawodnika ukaranego kartką);
- władze UEFA większy akcent kładą na jasność błędu w takim sensie, żeby VAR interweniował wtedy, kiedy "dla wszystkich" jest jasne, że sędziowie boiskowi popełnili błąd w jednej z czterech kategorii zdarzeń (gol/nie ma gola, rzut karny/brak rzutu karnego, bezpośrednia czerwona kartka, błędna identyfikacja zawodnika ukaranego kartką).
Czasem coś jest bardziej "jasne" niż "oczywiste", czasem jest odwrotnie, ale i w FIFA, i w UEFA sędzia VAR ma interweniować, gdy błąd jest "jasny i oczywisty" oraz w przypadkach "pominięcia poważnego incydentu". To proste, jasne i oczywiste tłumaczenia angielskich słów "clear and obvious" oraz "serious missed incident".
Tymczasem PZPN także sformułowanie "clear and obvious" przetłumaczył w polskich "Przepisach gry" inaczej, po swojemu, rezygnując z dokładnego sensu oryginalnego przepisu. To dlatego w Polsce nawet podstawowe kwestie dotyczące pracy sędziów wideo wzbudzają duże kontrowersje, krytykę i pretensje.
Protokół VAR jest częścią "Laws of the Game", czyli "Przepisów gry" ustalonych i wydawanych przez The IFAB. W oryginalnym wydaniu ten rozdział nosi tytuł "Video assistant referee (VAR) protocol", w polskim wydaniu PZPN został przetłumaczony jako "Protokół systemu VAR". Jest różnica – jedna z wielu w wydaniu firmowanym przez Kolegium Sędziów PZPN – aczkolwiek akurat ona jest tutaj nieistotna.
Dużo ważniejsza znajduje się w punkcie 1, w którym mowa jest o zasadach.
W wersji anglojęzycznej – która obowiązuje na całym świecie i zgodnie z ustaleniami The IFAB (akceptowanymi przez FIFA, UEFA, inne konfederacje kontynentalne i ich członków) jest nadrzędna wobec wszystkich innych wersji językowych – czytamy (dla maksymalnej rzetelności cytujemy cały kluczowy fragment):
"A video assistant referee (VAR) is a match official, with independent access to match footage, who may assist the referee only in the event of a ‘clear and obvious error’ or ‘serious missed incident’ in relation to:
a. Goal/no goal
b. Penalty/no penalty
c. Direct red card (not second yellow card/caution)
d. Mistaken identity (when the referee cautions or sends off the wrong player of the offending team".
Powyższy fragment powinien być przetłumaczony na język polski na przykład następująco:
"Sędzia asystent wideo (VAR) jest członkiem zespołu sędziowskiego z niezależnym dostępem do meczowego materiału filmowego i może wspierać sędziego tylko w przypadku ‘jasnego i oczywistego błędu’ lub ‘pominiętego poważnego zdarzenia’ w odniesieniu do sytuacji:
a. bramka/nie ma bramki,
b. rzut karny/brak rzutu karnego,
c. bezpośrednia czerwona kartka (nie dotyczy drugiej żółtej kartki),
d. błędna identyfikacja (kiedy sędzia napomina lub wyklucza niewłaściwego zawodnika drużyny, która popełniła przewinienie).".
Tak to powinno brzmieć, ale również w tym krótkim fragmencie PZPN kilka sformułowań przetłumaczył inaczej. Najgorsze jest to, że źle przetłumaczył określenie absolutnie fundamentalne dla właściwego działania sędziów wideo (VAR) w Polsce, fundamentalne dla właściwej oceny ich pracy i również fundamentalne dla właściwego rozumienia ich pracy przez kibiców, piłkarzy, trenerów, dziennikarzy i ekspertów.
Zamiast najprostszego i oczywistego tłumaczenia sformułowania "clear and obvious", które powinno brzmieć "jasny i oczywisty błąd" lub ewentualnie na przykład "wyraźny i oczywisty błąd", w polskich "Przepisach gry" wydanych przez PZPN jest "jednoznaczny i oczywisty błąd". Dla większości różnica między "jasny" i "jednoznaczny" może być błaha lub niezrozumiała, ale słowa mają swoje znaczenie, a w sprawach formalno-prawnych słów nie można tłumaczyć i interpretować dowolnie.
Według "Słownika Języka Polskiego PWN" słowa "jasny" i "jednoznaczny" nie są synonimami. Również według większości językoznawców te dwa słowa nie są synonimiczne.
Synonimy to różne wyrazy o tym samym znaczeniu. W tłumaczeniach – zwłaszcza tłumaczeniach praw, zasad, przepisów – powinny być stosowane wyrazy oznaczające dokładnie to samo albo ich dokładne synonimy, czyli tak zwane synonimy równoznaczne czy też synonimy całkowite. Słowo "jednoznaczne" jest dla słowa "jasne" tylko bliskoznacznym, ewidentnie nie jest równoznaczne ani tym bardziej nie znaczy całkowicie tego samego. Znaczy coś podobnego, bliskiego, ale jednak coś innego.
Użycie przez PZPN określenia "jednoznaczny i oczywisty błąd" sprawia, że sędziowie, osoby analizujące i niektóre oceniające ich pracę niepotrzebnie i niesłusznie w sytuacjach kontrowersyjnych doszukują się "jednoznaczności", podczas gdy ani jednoznaczność, ani wieloznaczność czy wieloaspektowość zdarzenia wcale nie musi ani nie powinna powodować określonej reakcji sędziego VAR, jak również nie musi ani nie powinna go od reakcji powstrzymywać.
Jak to, dlaczego? – mógłby ktoś zapytać. Przypomnijmy więc, że sędzia wideo – zgodnie z ustaleniami The IFAB oraz praktykami FIFA i UEFA – ma interweniować w przypadku "jasnego i oczywistego błędu" lub "pominiętego poważnego incydentu", a nie w przypadku "jednoznacznego i oczywistego błędu".
Niby to szczegół, ale tylko pozornie, bo w rzeczywistości taki błąd w tłumaczeniu ma wielkie znaczenie. Właśnie na treści "Przepisów gry" opierają się i powinny opierać wszelkie analizy, interpretacje, dyskusje i oceny pracy sędziów. Na wiernych tłumaczeniach, a nie na tłumaczeniach zdecydowanie zbyt swobodnych i niewiernych oryginałowi.
Z winy PZPN w meczach z systemem VAR polscy sędziowie, a przynajmniej wielu z nich, w sytuacjach kontrowersyjnych kierują się "jednoznacznością" albo ewentualnie jej przeciwieństwem, czyli "wieloznacznością", choć jedno i drugie tak naprawdę nie ma i nie powinno mieć żadnego znaczenia.
Bywa też odwrotnie, czyli tak, że sędziowie kierują się angielskim "clear and obvious", ale po meczu są krytykowani lub źle oceniani przez tych, którzy tłumaczą ten zwrot jako "jednoznaczny i oczywisty" zamiast "jasny i oczywisty". Takich sytuacji było i zdarza się wiele. Ostatnio najgłośniejsza była ta po meczu Legia Warszawa – Jagiellonia Białystok.
W ćwierćfinałowym meczu Pucharu Polski Piotr Lasyk podyktował rzut karny dla gości po starciu Pawła Wszołka i Oskara Pietuszewskiego, gdyż uznał, że zawodnik Legii popełnił faul. Z kolei Szymon Marciniak, który był sędzią VAR, uznał iż Pietuszewski zaczął się przewracać zanim Wszołek postawił nogę na murawie, więc wezwał Lasyka do monitora. Gdy ten zobaczył powtórki wideo, które pokazał mu Marciniak, zgodził się z nim, że faulu nie było. Dlatego rzut karny został odwołany.
Sytuacja zdecydowanie nie była jednoznaczna. To jest jasne, bezsporne. Widząc postępowanie obu zawodników, sam miałem duże wątpliwości, czy to był bardziej faul Wszołka, czy może bardziej próba wykorzystania jego ruchu nogą przez Pietuszewskiego dla wymuszenia na arbitrze rzutu karnego. Nie potrafię tego jednoznacznie stwierdzić, bo sytuacja nie jest jednoznaczna. To słowo powtarzam celowo.
Była ewidentnie wieloznaczna: znaczenie miał lub mógł mieć ruch Wszołka nogą, znaczenie miał również lub mógł mieć ruch nogą Pietuszewskiego, znaczenia miał też lub mógł mieć czas upadku zawodnika Jagiellonii względem czasu postawienia nogi przez piłkarza Legii.
Gdybym miał określić, jaka decyzja byłaby w tej sytuacji lepsza, to stwierdziłbym, że 60:40 albo przynajmniej 55:45 jestem za rzutem karnym, ponieważ Wszołek podstawił nogę i to mogło Pietuszewskiemu znacząco utrudnić bieg za piłką. Jego postępowanie uznałbym w tej sytuacji za "mniejsze zło", za próbę wyolbrzymienia faulu, ale tylko w tym sensie, że zahaczając o postawioną nogę rywala, która utrudniła mu bieg, chciał to utrudnienie przekonująco podkreślić zderzeniem nóg i upadkiem. Taka jest moja opinia, czy raczej przypuszczenie. Ale nie jestem do tej myśli przywiązany, bo przecież 60:40 i 55:45 to prawie fifty-fifty.
Sędzia czy ekspert – każdy musi mieć w sobie pokorę i swoje wątpliwości rozstrzygać na korzyść domniemanego winnego. Dlatego tuż po meczu napisałem, że współpraca Lasyka i Marciniaka była w tej sytuacji modelowa. Uznałem, że każdy inny sędzia ma prawo ocenić tak niejednoznaczną sytuację inaczej niż ja, skoro ona jest... tak bardzo niejednoznaczna.
Później, gdy moja analiza pracy sędziów pt. "Błąd jasny i oczywisty? Nie, ale VAR pomógł podjąć decyzję możliwie najlepszą" została już opublikowana na TVPSPORT.PL, późno w nocy Marciniak opowiedział mi o kontrowersyjnych sytuacjach z tego meczu, czego efektem był wywiad "Szymon Marciniak dla TVPSPORT.PL: żadna kamera nie dowodzi, że Jagiellonii należał się rzut karny". Powiedział, że czuł, że Ilja Szkurin odbił piłkę ręką, ale nie miał na to dowodu, i podkreślał, że w drugiej sytuacji Wszołek postawił pierwszy nogę, a Pietuszewski o nią zahaczył. Według Marciniaka zawodnik Jagiellonii zaczął się przewracać zanim doszło do kontaktu jego nogi z nogą zawodnika Legii.
Po co do tego wracać? Ze względu na fakty i to, co wokół nich działo się później. Można spierać się co do słuszności decyzji o podyktowaniu rzutu karnego, możemy się wszyscy zgodzić, że to nie było zdarzenie jednoznaczne, ale nie można zaprzeczyć, że widok zawodnika przewracającego się szybciej niż został dotknięty mógł spowodować reakcję sędziego VAR. Na przykład taką: "To nie jest faul. To jest jasne i oczywiste".
Jeżeli w takiej sytuacji sędzia główny podyktował rzut karny, a sędzia wideo na powtórkach z różnych kamer dostrzegł, że napastnik zaczął się przewracać zanim został dotknięty, następnie obrońca postawił nogę i na nią upadł przewracający się już wcześniej napastnik, to VAR miał pełne prawo uznać, że sędzia główny popełnił jasny i oczywisty błąd. Miał takie prawo nawet jeśli było jasne i oczywiste, że sytuacja nie jest jednoznaczna i że decyzja sędziego boiskowego nie jest jednoznacznym i oczywistym błędem.
Abstrahujemy tutaj od tego, że Szymon Marciniak to arbiter, który oryginalne "Laws of the Game" stosuje być może najlepiej na świecie, skoro był sędzią głównym w finale mistrzostw świata, w finale Ligi Mistrzów i finale klubowych mistrzostw świata. Tutaj skupiamy się na tym, że sędzia VAR, kimkolwiek by nie był, miał prawo uznać, że podyktowanie rzutu karnego za rzekomy faul Wszołka na Pietuszewskim było błędem jasnym i oczywistym. Tymczasem po meczu sędziemu Lasykowi i sędziemu wideo Marciniakowi zarzucano, że nie powinni zmieniać decyzji, bo podyktowanie rzutu karnego "nie było jednoznacznym i oczywistym błędem"... Baba o mydle, chłop o powidle.
To powinno być już jasne i oczywiste, że jeśli ktokolwiek omawiając decyzje sędziowskie używa sformułowania "jednoznaczny i oczywisty błąd", to jest w błędzie wynikającym ze złego tłumaczenia "Przepisów gry" przez PZPN i wynikającym z nieznajomości oryginalnych "Laws of the Game".
Dlaczego tłumaczenie PZPN jest tak luźne, swobodne, mniej lub bardziej zniekształcające treść angielską ustaloną przez The IFAB?
Być może dlatego, że w Kolegium Sędziów PZPN zbyt wiele prac jest wykonywanych przez osoby zatrudnione w zupełnie innych firmach, innych branżach, innych dziedzinach, które to osoby w PZPN tylko dorabiają sobie do pensji podstawowej. Nawet przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN Tomasz Mikulski, który przede wszystkim jest lekarzem, sprawami sędziowskimi zajmuje się wtedy, kiedy ma czas po pracy w szpitalu, w przychodni i po innych czynnościach, na przykład prywatnych lub rodzinnych.
Mikulski mówi po angielsku bardzo dobrze. Przez kilkanaście lat bycia członkiem władz sędziowskich PZPN oraz obserwatorem UEFA miał tyle różnych obowiązków i wyjazdów, że po prostu nie zdążył skontrolować jakości tłumaczenia polskich "Przepisów gry" albo przynajmniej nie zdążył go poprawić.
Niedawno w artykule "Mecz Legii wstrząsnął sędziami i ich szefami. Zmianę interpretacji załatwiono w tajemnicy przed prezesem PZPN" opisaliśmy wstydliwą dla PZPN historię, jak polskie władze sędziowskie w tajemnicy przed prezesem PZPN nagle zmieniły interpretację spalonego.
Niedawno opublikowaliśmy też artykuły o błędnym tłumaczeniu przepisu o spalonym, które w polskiej edycji "Przepisów gry" tkwi od roku 2016 i które miało związek z błędnymi decyzjami sędziów Ekstraklasy w ostatnich meczach Lechia Gdańsk – Lech Poznań i Puszcza Niepołomice – Zagłębie Lubin. W tej sprawie skierowaliśmy do PZPN pytania:
1. Czy treść polskiego wydania "Przepisów gry" zostanie przez PZPN poprawiona w taki sposób, aby była całkowicie zgodna z obowiązującymi na całym świecie "Laws of the Game" wydanymi przez The IFAB?
2. Czy władze Kolegium Sędziów PZPN lub inna komórka Związku podjęły już jakieś czynności w związku z błędami sędziów w meczach Lechia Gdańsk – Lech Poznań i Puszcza Niepołomice – Zagłębie Lubin oraz ujawnieniem przez TVPSPORT.PL błędu w przepisie o spalonym w polskiej wersji "Przepisów gry"?
3. Kto na obecnym etapie odpowiada za wydanie "Przepisów gry" przez PZPN po polsku?
Biuro prasowe PZPN przysłało nam odpowiedź, którą opublikowaliśmy w artykule "Sędziowie nie wiedzą, co robić. PZPN zapowiada poprawki w przepisach". Oto jej fragment: "Kolegium Sędziów PZPN w trakcie każdego sezonu przygotowuje nowe wydanie Przepisów Gry. W październiku 2024 r. został powołany zespół, który opracowuje "Przepisy Gry" na sezon 2025/2026. Nowa edycja będzie zawierała aktualizację obejmującą swym zakresem m.in. korekty do tłumaczenia, zmiany stylistyczne, poprawki literówek, zmiany w przepisach wynikające z marcowych decyzji IFAB, jak również nowelizację Postanowień Polskiego Związku Piłki Nożnej. Aktualnie obowiązuje zatwierdzona już edycja »Przepisów Gry« na sezon 2024/2025.".
● Już wkrótce na TVPSPORT.PL artykuł o teście pisemnym dla polskich sędziów, którego nie zaliczyliby nawet Pierluigi Collina z Howardem Webbem, chyba że podpowiadałby im ktoś, kto znał interpretacje PZPN.
Czytaj też:
4 - 0
Timor Wschodni
1 - 2
Sri Lanka
0 - 5
Białoruś
12:30
Nepal
13:00
Afganistan
0:00
Dominikana